poniedziałek, 31 sierpnia 2015

dupa blada

zupełnie nie mam chęci zakładać nowego bloga :/
więc jadziem dalej ;)

wizyta w punkcie krwiodawstwa w  zasadzie przebiegła znakomicie. Zarejestrowałam się, pobrano dwie flaszki do przebadania, wyniki super jeno ciśnienie pode psem :/ 90-60.
-pani przyjdzie jak się ochłodzi.
pani niewątpliwie przyjdzie.
pani tera szuka fryzjera który przyjmie loka paninego dla chorych na raka po naświetlaniach. itp
pani ma parcie na jakąć sensowną uczynność.
pani zdaje się, gdy ochłodnie przyłączy się do wolontariatu w pewnej fundacji. ale to nie na 100%. taki plan mam. życie samo poprowadzi.

pani fochem strzeliła na działalność domową. opiernicza się koncertowo nie znajdując żadnego upodobania w czynnościach przyziemniych i powtarzalnych do usrania, jako odkurzanie, saganów mycie itp. tę jakże szlachetną działalność scedowała na domowników trenując mamwdupizm.

jako że ostatnio u pani krótki loncik, nerw strzelił pani na niejakiego gaucka z zachodu. imć bliżej nieznany jej osobnik na forum publicznym suponował dudzie do kompletu z resztą polaków  tchórzostwo z powodu niechęci do emigrantów z południa.
-panie gauck, kto tchórz, to historia dowodzi. nie raz i nie dwa. kto ma honor, również. to nie my zdradziecko napadamy itp. ciągnąć wątku dalej nie będę bo szkoda mi czasu. a jako luteran i były pastor nie powinien pan rzucać oszczerstw na inne racje.


i tyle pani ma dziś do powiedzenia ;)

piątek, 21 sierpnia 2015

wymiatam

Okazało się, że czytuje mnie element niekoniecznie przyjazny w związku z tym mam kilka wyjść/ Zamknąć bloga, ograniczyć dostęp, wykopać oblicza niewidoczne itp.
Skłaniam się ku zamknięciu i stworzeniu nowego, bez porzucania ukochanych blogów i bliskich - cholipka wie czemu? - nieznanych znajomych :)

A tymczasem z upodobaniem przeglądam się w lustrze. Krągłości są w miejscach przynaleznych. Brzuch, poza chwilami, gdy pożrę gluten, płaściutki. I żadna zasługa morderczych ćwiczeń pt. brzuszki. nic z tych rzeczy. bo ani ślepia, ani szyja czy inne kawałki kręgosłupa nie pozwalają na takie wariactwa. po prostu, przypadkiem trafiłam na jedno ... nie ćwiczenie. leżysz kobieto 5 minut w odpowiedniej pozycji i brzuch jakoś zasysa do środka. i zuuupełnie mnie nie interesuje w czym rzecz. ważne, że działa. O czym przekonałam się dzięki zawistnym spojrzeniom pań różnego autoramentu.. niah niah niah

obrzydliwiec flaszkowy pęta się po okolicach i psuje względnej urody okoliczności.  zdaje się, że opanował w stopniu podstawowym kompa i chyba zaczyna lekturę. Więc kochani. 2-3 dni i do spotkania w wirtualu.


Zamykam teatrzyk :)

sobota, 15 sierpnia 2015

capi

capi czyli śmierdzi pięknemu mój dom. fakt. chwilowo lekko czuć w przedpokoju albowiem piesy dostały mega gnata do gryzienia. gnat z bolszych, na kilka dni bedą miały zabawę. za free, bo bazar takowe rozdaje.
lalka ma cieckę, alasia również więc chwilowo rozdział terytorialny. baby na salonach, drabęk w pp.
kłaki wiecznie na podłodze. ani trymowanie, ani wyczesywanie podszerstka - nicnie pomaga. przewidywałam tę okoliczność gdy się okazało, że tatuś drabeła to owczarek. one sypią cały rok na okrągło.
u kocich również  podział na sektory.
pampek- sektor zaokienny
czarna- sektor babciny, czyli łóżko
jula- moje łóżko
koćkolot- młądej

w domu szczęściem nie czuć chemii przemysłowej. zero, nul! i pewnie temu onemu nie pasi. ubrania, pościel pachną olejkami z lekuchną nutką kwaśnego zapachu. to od orzechów. aromat faktycznie inny od intensywnych aromatow odświeżaczy. nie wali po nosie od wejścia, tablica mendelejewa nie wbija się w płuca i krwioobieg.
coby zniwelować kostny smrodek w pp stanie naturalny odświeżcz:- soda + olejek. tym razem świerkowy. soda cudna jest bo pochłania każdy smrodek.
zmiana diety i niemiłe czasem zapachy z lodówki znikły. ale i tam można wstawić sodę, pochłonie wszystkie :)

prezenta babiną dostałam. olejek kokosowy. oj, przyda się do pasty, bo bieda u mnie. niby wspólne gosp ale głupio mi potwornie gdy nie mam na swoje potrzeby.
w ramach socjalizacji babelota pojechałyśmy na bazarek. masz mać i szalej. kupowala co chciała. np jabłka których nie tyka. :) znając jej upodobania chciałam kupić nereczki cielęce. śliczne kuleczki gablotowe. nabyłam, zapłaciłam i piany dostałam. śmierdziały jak padlina. zwrot, gotuje się we mnie a babelot:- i co się stało? wymoczyła byś w domu. już nie dyskutuję bo i po co. w następnej budce świeże.
wszędzie wącham, czytam, smakuję. sprzedawca nie chce dać ciupinki do skosztowania to nie kupuję. nie kupuję kota w worku. zbyt mało mam kasy by wyrzucać jedzenie. i tak doopa mnie boli gdy mam wyrzucać organiczne resztki. w normalnych warunkach poszły by na kompost lub dla zwierzaków.

środa, 12 sierpnia 2015

ciasteczka

kurdesz, dostalam w przeglądzie blogerowskim cos o ustawieniu plików cookies i kurnasz  nie mam pojęcia co zrobić. czy wyściwtla sie wam pasek na moim blogu gdy na niego wchodzicie o tych plikach i politykach.? dajcie znać ew podpowiedzcie jak to ustrojstwo wstawić, bo mus to mieć. ponoć. plissss

zdrowość czyli

na dwoje babka wróżyła.

zauważalnie schudłam. zaczynają się w końcu rysować mięsnie ud, brzuszek jest śmieszny: talia po bokach a w środku oponkowa fasolka, mordka wyszczuplała, łydki. fallujące tłuszcze nie dokonują w zasadzie samowolnej ucieczki poza pasek. spodnie coraz luźniejsze. jest git :)
cycki niestetyż też lecą :/
tylko z kiszką, jak to mawiał antoniusz jest cóś nie tak. co jakiś czas czyszczę się na spokojnie i że tak powiem efekty są żadne. albo jelita czyś zapchąne, albo jakiś guz, albo czystam jak noworodek. ale raczej na to nie stawiam bo przy badaniu palpacyjnym jelita bolą, jeśli tak to można nazwać.
stosowałam:
- oliwa+ cytryna= zero efektu
- soda = zero efektu
- 3 litry wody ciurkiem = zero efektu
dziś rycyna. zobaczymy czy to coś da. jeśli nie idę do wracza po skierowanie na usg jamy brzusznej. zresztą czas ją nawiedzić. pokazać wyniki rtg stóp zwyrodniałych, do ortopedy na wrzesień zapisana jestem i bede się bić o właściwy opis stóp. niestetyż, co lekarz to kolejne doświadczeni. okazuje się, że wkładki nie wystarczą, powinnam mieć podniesione od wewnątrz podeszwy. stopy lecą do środka.

u babelota w końcu biust pierwszy od brzuchola, włosy białe jak wata ściemniały. młąda szczupła jak z top model. tylko czasem zeżre coś paskudnego i od razu cała buzia w syfach. paskudne czyli kajzerki marketowe. czyli wiadomo, uczulona na gluten. prxypadkiem wyszła jej kontaktowa alergia na trawy. kolana,po kontakcie z oną czerwone i obrzmiałe+ stan podgorączkowy i złe samopoczucie. jeszcze trochę a będziemy wiedzieć dokładnie na co :) uczulona oczywiście.
teraz już rozumiem czemu tak achooj czułam się przez całe lata. wiecznie rozbita, lekki stan podgorączkowy i wogle nie do życia. a mi w zasadxie nie potrzebne żadne testy. dobre żołądek od razu zasysa. dokładnie takie mam wrażenie. po syfie zalega na żołądku i muli niemiłosiernie. to ja bardzo dziękuje za mięsko, nabiał i część owocow no i oczywiście, przepyśne pieczywko marketowe.
z Bogiem kochani ::::)

otrząsam się

jakoś mi ostatnio doskwiera męczeństwo/ głupota mła.
pełnoetatowa obsluga maci doprowadziła mnie do szewskiej pasji, w związku z czym odmówiłam dalszych działań. podciagnięta fizycznie ziołami i paszą całkiem nieźle funkcjonuje, więc czas oddać ster jej życia do rąk własnych, pod kontrolą ma się rozumieć.
zaordynowane leki i w kosnekwencji operacja zaćmy poszły w pireneje. bo przecież obcy babsztyl, przypadkowo spotkany na ulicy to autorytet, że ho, ho! wczoraj spotkany starzec z doskonałym, pooperacyjnym wzrokiem, tudzież somsiad, znów natchły ją na zabieg. szszsz... nie powiem co mi się robi.:/
tlumaczenie różnych kwestii jak krowie na rowie, oczojebnymi literami nic nie daje. rodzina, szczególnie ta najbliższa, reszta zreszta też, to wrogowie. ręce opadają.
cyklicznesugestie, żeby jednak wynieść się z warszawy na strategicznie upatrzone pozycje zbywa już nie histerią jeno lakonicznym stwierdzeniem że stara itp. że młode w okolicy? hm... czy to ważne. to wrogowie nr 1.
czemu mam parcie?
z powodu sytuacji politycznej, z powodu stałego wzrostu temperatury na półkuli północnej, z powodu wlasnego pragnienia innych okoliczności niekoniecznie łatwiejszych.
rzucone mimochodem, dziennikarzem, dla mnie w miarę wiarygodnym, zdanie o dwukrotnie wyższej temperaturze w okolicach 2020 powoduje lawinę myśli. co ja mogę dla siebie zrobić. i w konsekwencji, bardzo okrutne, ale jedyne wyjście eksodus w okoliczności zapewniające przetrwanie. czy z pania, uparta jak osioł i po osiemdziesiątce da się to zrealixować? szczerze wątpię przy moich skasowanych stiopach. plan rysuje sie taki: pogodzić siostrzyce, dostarczyć do otwocka starsza i szalejcie czarownice :/ a sama, z mładą pod pachą w siną dal. najchętniej argentyna. chyba że młoda będzie miała inne plany. to wtedy sama. argentyna, brazylia - tak, to dobre miejsce :)
czas na naukę języka akurat jest :)

niedziela, 9 sierpnia 2015

zderzenie

okno otwarte na całą szerokość.
po wczorajszym przemeblowaniu fotel wylądował pod oknem.
przycupnęłam na nim z papierosem, pstryknęłam zapalniczkoą.
łopot skrzydeł spowodował że spojrzałam w tym kierunku :)
cóż to? wroniszcze ukochane leeeeciiii wprost do mnie.
jakiś metr od mła z zaskoczeniem włącza wsteczny. przez chwilę patrzymy sobie w oczy. mam nieodparte wrażenie, że gdyby nie papieros przycupnął by obok mnie.
odleciał na najbliższą gałąź i skonfundowany zaczął czyścić sobie piórka.

dzień zaczął się mniamniuśnie :)

a wczora? wczora szalałam z przemeblowaniem, walczyłam z saganami, ekspediowałam młądą do muzea na japońską wystawę, gościłam przyjaciela z dawnych lat. a dziś wybieram się do muzea ja.

kot zaokienny doprowadza mnie do zawału. parapet w miarę szeroki, ale ona nie pierwszej młodości. siedzi, leży myje się na skraju. a to 3 piętro.
cóż, najwyżej będzie desant. 

sobota, 8 sierpnia 2015

graj w zielone

w ubiegłym roku dogorywałam, gdzie w ubiegłym!? tydzień temu padalam z powodu temperatury. teraz- śmigam jakbym ogień w doopce miała.
zanabyłam drogą kupna garść zielonego jęczmienia. trzeci dzień piję i dostałam szwungu.

każde zielone miksuje i piję. jest sooper :

piątek, 7 sierpnia 2015

dobrze, że jesteś

spotkać przyjaciela po latach jest bardzo miło.
móc przytulić się z ufnością - to szczęście.
a gdy okazuje się że to nadal bratnia dusza - to jest cud.

czwartek, 6 sierpnia 2015

taki dzień się zdarza raz :-)

10.00- zaprzysiężenie prezydenta w tv. ogladamy
mały cyrk w domu i mega awantura. a myślałam, że o politykę u nas nie będzie draki.
w ramach studzenia napięcia wyrywam z młądą z domu.
ok 15.30- plac piłsudskiego. twarz w twarz z prezydentem  Dudą. uścisk dłoni.
koncert ulicznego grajka. fantastyczny gitarzysta.
17.30- piwna i okolice
20.00- dom

wnioski: znikać z domu przy pierwszych zwiastunach draki, BOR- owiki to fajne chłopaki, prezydent to 100% człowieka w garniturze, dokoła są kapitalni ludzie, świat jest piękny i ja też :)

prawo

jak wszyscy zapewne się orientuja mamy 2 prawa. ludzkie i Boskie.
ludzkie gryzie się z Boskim. tak mocno, że w którymś ze stanów jusich zlikwidowano kamienne tablice z wyrytymi 10 przykazaniami jako niepoprawnymi politycznie :)))))
czyli dozwolone wszystko.
i faktycznie. hamerykańskie prawo stoi w sprzeczności z Bożym. możesz zabijać, cudzołożyć, kłamać i oczerniać dla własnych korzyści.
prawo Boże, prawo naturalne na którym powstawały cywilizacje i kultury jest niczym.
pokolenie piktogramów i ruchomych obrazów doskonale wpisuje się ten motyw.
pokolenie wyzute z uczuć wyższych, roszczeniowe. pokolenie rozpuszczonych trybików systemu. jak bardzo upadły jakiekolwiek wartości przez ostatnie 25 lat widzimy wszyscy.
mocno mnie czepnęło zdjęcie porównujące strój dziewczyn z lat 90- tych i współczesnych. kiedyś nawet kurew była bardziej zakryta.:/

dziś można żyć lub nie. ma się wybór. jutro tego wyboru może już nie być. zrakowaciałe umysły tworzą chore wizje. realizują je przy pomocy brudnych pieniędzy. no tak, pieniądz może być brudny czyli zdobyty w nieuczciwy sposób. jest na nim ludzka krew i życie. w czasach minionych nikt prawy z nich nie korzystał a ich właściciele byli wyrzucani poza nawias społeczności. a dziś?
chwała mordercom, tfu- bohaterom. 

a co ja mogę wiedzieć?

kulczyk wykupuje taśmy, kulczyk umiera. chwilę przed zakupem też coś się zadziało. nie tworzę żadnej teorii. może to przypafek a moze nie.
w każdym razie ten pan sfinansował ze swoich prywatnych pieniędzy przejścia dla zwierzat na trasie warszawa- kielce. górą i dołem. szerokie, bezpieczne.
zatrudniał tysiące ludzi. potrafił korzystać z prawa czy to źle? kupił mnie tymi przejściami.

jak zwykle z okazji powstania dziwni ludzie, dekownicy i ich potomstwo, krytykują jego zasadność. 200000 zabitych mówią. powiedzcie- zamordowanych bestialsko przez niemiecką swołcz. nie przez powstańców.
dzięki Bogu moja niewiedza telewizją jest uzupełniana. okazało się, że w tym samym czasie- mniej więcej - wyzwoleńcze powstania wybuchły w paryżu i pradze. i tak jak w warszawie walczyła niewielka ilość zbrojnego ruchu oporu i ludność cywilna. nie liczyli na sojuszników. dali radę.
jest pewna analogia tych wydarzeń do wyników wyborów prezydenckich w polsce i mam nadzieję do zmiany układu sił w sejmie i premiera propolskiego. nie żebym była fanką pis- u. o to mnie nie podejrzewajcie :) pro unijny i pro niemiecki rząd musiał tak skończyć.
czy bezwzględnie musimy być nikim w polityce międzynarodowej. czy koniecznie musimy opowiadać się po którejś ze stron? taka polityka jest polityka słabeuszy. czy można to zmienić? na te i mnostwo innych pytań już dawno sibie odpowiedziałam.
co mi się nie podoba? kiedyś ruskie wojska u nas teraz amerykańskie. i czarno to widzę, nawet jeśli ograniczą swoja liczebność.
czy wogóle jakiemukolwiek państwu jest potrzebna tak szeroka współpraca i wymiana towarowa, która niszczy lokalne przemysł i rolnictwo?
czy będzie współczesne powstanie spartakusa w londynie?
czy w końcu zaczniemy czynnie protestować przeciw jawnej dyskryminacji we własnym kraju? czy będziemy portafili choć na chwilę oderwać się od niewolniczej orki by odzyskać należne nam prawa?
prezydent duda. jak dla mnie zagadka. nie interesują mnie obietnice, nie interesuje mnie jego życie rodzinne. i mam generaknie małe przekonanie do niego. nie liczę na nic. 

środa, 5 sierpnia 2015

planowanie

ja nie wiem, czy to uroda wieku, czy problem zwapień w mózgu czy zwykłe roztrzepanie. zaplanować coś pamięcią jest totalnie niemożliwe.
w zasadzie za jedną myślą powinien iść od razu czyn, bo inaczej znika jak sen. kolejna myśl ją zastępuje i doopa. nawet  sklerotyczne: - co to ja chciałam? nie funkcjonuje bo myśl pierwotna znikła.
muszę się dostosować do swojej głowy. działać od razu a rzeczy chwilowo niewykonalne zapisywać na zaś. i tyle!