poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ciężarówki

    
Koleżanka na FB i z Forum Groomerskiego podzieliła się swoją fotką USG. Maleństwo siedzi sobie w gniazdku i Mu dobrze.

Dziecina z lat odległych, pasowana swego czasu na mężatkę takoż na łonie targa potomka. Delfinka znaczy sie :D Z racji długoletniej acz nienachalnej znajomości zaangażowana jestem zdalaczynnie i pilnie śledzę losy X2.

Jakby z automatu cofnęłam się do swoich ciąż. I bić się będę jak o niepodległość, że w bardzo wczesnej ciąży, 4 tygodnie, czułam już ruchy Pierworodnej. Może dlatego, że nigdy nie miałam problemów zwiazanych z tym kawałkiem kadłuba wyczuwałam najmniejsze zmiany. A że intensywnie wczuwałam się w tamte rejony to wiedziałam co się dzieje. Nie był ty kop z rodzaju jakie  fundował mi mniej więcej od 6 miesiąca synuś, ale delikatne, jedwabne miźnięcie.

He! Waga wyjściowa 48 kilosów a zejściowa, znaczy się przed porodem 80. Łatwiej było przeskoczyć niż obejść. Posiadałam 2

namioty do okrycia. Nie wiedzieć czemu nikt, chyba żeby się nie narazić, nie mówił mi jak wyglądam. Cycek w każdym razie był zadawalający. Gdybym kogoś nim walnęła - zabiłabym na miejscu. Górna strefa stanów wysokich :/ Dziecię się urodziło a ja naiwna postanowiłam wrócić do dawnych ciuchów. I dooopa. W nogawkę spodni to nawet łydka mi nie wchodziła. Boszsz... rozpacz w ciapki. Jakieś szmaty do założenia miałam, ale wyglądałam w nich jak nie powiem co. Wogole to nie wyglądałam. Pierwsze co zrobiłam, to zwinęłam teściowej gorset, bo mimo porodu dalej wyglądałam jak w zaawansowanej ciąży. Ok! Brzuch zdechł :) Na chwilę, bo na chwilę, ale miejscowo poczułam się lżej. Nabrałam odwagi i sote stanęłam przed lustrem. Cecylio Sniegocko! Dupa jak zlewozmywak, uda jak u słonia o biuście nawet nie wspominam bo to nie był mankament. Duuuży był.
Podjęłam głębokie postanowienie poprawy zwłaszcza, że dziecię przeszło na flaszkę. Ćwiczyłam, ograniczyłam drastycznie michę i po pół roku w zasadzie wróciłam do punktu wyjścia. Było 50kg.
Z poTomkiem nauczona doświadczeniem jadłam normalnie, ruszałam się nawet zbyt dużo a i tak po 3 miesiącach byłam 15 kilo do przodu. Końcówka +30. Końcówka na hardkorze. Już na miesiąc przed porodem dziecię spać nie dawało. Aktywne w dzień, aktywne nocą. Kopało jak najęte. Wynik wierzgania - urodził się z sińcem na stopie!
W trzeciej zaganiana, bo to i 2 dzieci, i własna działalność, i praca w sklepie i problemy z miłym jeszcze wtedy sercu memu mężczyźnie mego życia spowodowały, że w 6 miesiącu prawie nie było widać ciąży. Polazłam na USG a tam suprajs. Wracz mówi, że dziecko jest wielkości trzymiesięcznego. Przyłamałam się trochę ale nie poddałam. Zaczęłam jeść jak człowiek, odpuściłam sobie wiele rzeczy i w efekcie Młoda urodziła się z wagą 2500g, a ja z dupą +28kg.

I może wszystkie przyszłe mamuśki będą mi miały za złe to co napiszę, ale uważam, że rozkliwiają się nad sobą. Nie znam ani jednej samotnej matki, która by miała problemy w ciąży. Bo one najzwyczajniej w świecie nie mogą sobie na nie pozwolić!

I jeszcze jedna rzecz w którą wierzyłam i wierzę całą swoją osobą. Od początku jest to człowiek. Nie ameba, nie kijanka jak to niektórzy nazywają. Zdjęcie kilkutygodniowego maleństwa najdobitniej o tym świadczy.


Ostatnia fota z Łazienek.  JPG
      

4 komentarze:

  1. To fakt niektóre kobitki bardzo się nad sobą rozckliwiają ale są i takie które mają duże problemy zdrowotne czy po prostu źle to znoszą.Przy córce dosłownie miałam wrażenie że wraz ze wzrostem małej i tego mojego brzucholka kończą mi się siły... Co chwilkę coś mi było i źle znosiłam to wszystko, przy synu kopałam ogród i funkcjonowałam normalnie. To zależy wszystko od ciąży. Hmm ale tak na prawdę to czy nie jest to dobry czas na folgowanie sobie i czas marudzenie ?? chyba każdej troszkę się należy w takim stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może tego nie rozumiem, bo nie znam. Nigdy nie miałam zasłabnięć, porannych mdłości, zachcianek. To był dla mnie najbardziej naturalny stan. Gruba byłam i opuchnięta i tyle z dolegliwości ciązowych. Problemy z zakładaniem butów raczej mnie śmieszyły niż irytowały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie poranne nudności i wymioty codziennie przez 3 miesiące później refluks do końca ciąży spałam na siedząco plus ucisk na wątrobę co wywoływało ropne zapalenie woreczka żółciowego. Miałam obrzęki na które musiałam brać leki nie dało się chodzić, to tak w skrócie ;)córa mnie wykończyła przez ciąże ale i poród był ciężki kilku godzinny co skończyło się cesarką. Syn za t sobie tam był i spał a ja normalnie żyłam pełna energii i pracowałam :) Zalezy od ciąży :)

      Usuń
    2. Poród to już inna bajka :/

      Usuń