wtorek, 8 marca 2016

poniedziałek, 7 marca 2016

krok po kroku

wyjechałam.
wracam. Wrapiam gały w bilet a tam...taram sympatycznym atramentem skasowany. ;)
paczę psu w oczy. Głęboko i szukam rady.
merdła dupskiem. I bądź tu mądry człeku. Na tak czy na nie?!
jazda na gapę w cenie mojego miesięcznego budżetu.
jakoś mnie nie stać.
decyzja podjęta. Druga strefa pieszo.
najpierw pozbycie się balastu. Nawilżenie runa leśnego. A potem w długą.
łomot samochodów łeb urywa, sońce świeci. Lezę i pić mi się chce. Psu tyż.
na kałużę popatrzyła z obrzydzeniem. Ja z kolei z liścia dębu owszem. No nie za bogato ale ciut schładza paszczę. Na bezrybiu i rak ryba. :)
powoli dopada mrok a ja oczojebnego ubranka nie posiadam. Taka nieprzygotowana. Szczęściem dochodzę do zabudowań, pobocza szerokie. Dotarłam.
2 godziny zajęło mi przejście trasy, którą autobus śmiga w kwadrans. Ale... Nie przeżułabym kurdybanka, nie buziałabym końskich pysków, nie obejrzałabym potężnego dębu z którego jakaś blać zerwała tabliczkę, że to pomnik przyrody. A co najważniejsze pokonałam kopyta. Odstresiłam się. Tak. Szlajanie się to je to co mam we krwi. Po oćcu :)

wtorek, 1 marca 2016

co za różnica?

kijem czy młotkiem?
słowem czy myślą?
nie ma różnicy czym zabija się ludzi. Finał ten sam. To takie nawiązanie do historii sprzed 2000 lat.
paczę na mojego Jezusika na krzyżu i tak se myślę, co jednak ludziska to bestie. Od setek lat miliony razy rocznie krzyżują Cię. Permanentnie. A przecież dzielenie się chlebem i winem miało być pamiątką Twojej ofiary a nie bezustanną męką. I w tej sytuacji mało ważne jest czy to opłatek czy chleb z oszołoma. Na ołtarzu.
co spowodowało że wyszłam poza okres nuworyszowskiego zaślepienia? Nic, drobiazg i zarazem wiele. Przede wszystkim papierz. Jeden, drugi, trzeci. Ich pochylenie przed żydami jako braćmi starszymi w wierze. Logicznie rzecz ujmując, nie tylko starszymi w wierze ale i mądrzejszymi. Z większą ilością przemyśleń i wiedzy. Czas to gra kluczową rolę.
zamiotłam wszystko to na bok i odważyłam się zadać pytanie: Skąd Jahwe u żydów? Bo nie z kapelusz przecież. Nie z transformacji itp. Odpowiedzi dostarczają stare papirusy, tabliczki i wiele innych zacnych zabytków. Mam szczęście i ogromny zaszczyt znać jednego z niewielu na świecie teologów. Tłumacza ze staroaramejskiego, starohebrahskiego a teraz parającego się poznawaniem pisma klinowego. Niech Bóg Go wspiera i prowadzi w tym dziele.
opierając się na fantastycznych tłumaczeniach i literaturze tekstów okołobiblijnych wnioski nie trudno wyciągnąć. Wiedza sama się przyswaja.
nikomu nie będę niczego pod nos podtykać ani przekonywać że czarne jest czarne a białe białe.
a jak kto pieniacz i lubi bić pianę to powodzenia.