niedziela, 12 lipca 2015

walka o życie. cd

pyta o kolejne pierdy a ja :mam zupę w głowie. w karetce duszno. proszę bym mogła wyjść na ławeczkę.
- a kak mi pani fiknie
ku..., ławeczka o 5 m. otworzyli drzwi. trochę lepiej. gostek ponawia pytanie. chyba. usiłuję z pamięci coś wydłubać. udało się.
miy chłodek w okolicy gardła. trochę jaśniej w głowie.mówię:
- już lepiej. wrócę do domu.
wypięli mnie z wenflona. poinformowali, że po zastrzyku będę trochę otumaniona.
wróciłam. poinformowałam córy, znajomych. uwieczniłam fotą podgardle jak przy śwince.

miły gostek szczęście poinformował mnie, że teraz może mnie żreć co chce.

podsumowanie: w domu pożarłam 2 wapna musukące, niebieską kasułkę p/ uczuleniową, napsikałam ugryzienie cósiem. potem karetka.a obrzęk wyskczył już po jej odjeździe. wniosek- nie doczekała bym dziś.


w domu siadłam na kanapie, oparłam się o poduszki i odleciałam. ocknęłam się po 2 godzinach.

żyję. jest słoneczny poranek i dla uczczenia walki o siebie idę zbierać goowna !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz