środa, 15 lipca 2015

mówisz- masz

- bo ty mnie ubezwlasnowolniłaś. o niczyym nie mogę decydować!
mać do mnie gdy dostałam piany na widok zakupów, które zrobiła i ilości kasy, które na nie wydała. no, była draka. w efekcie powlokłam ją na bazar poza warszawę. siedzi w autobusie:
- jedziemy, jedziemy i ciągle bazar!
młąda zaskoczona i lekko na fochu, bo jej prośby by babcia gdzieś z nią wyszła trafiały na berdyczów. a babelot sam zaskoczony obrotem sprawy, bo wiecznie marudzi, że słaba, że nogi bolą, a tu taka wyprawa.
wlazłyśmy na bazar
- decyduj matka na co masz chęc. rządź.

zakupy z nią to masakra. co chwila przystaje, z każdym musi pogadać. ale widok
cen ją zadawala. mi kopyta odpadają. ale zaopatrzenie jest.

na piątek już ją ustawiłam na zakupki na kolejnym bazarku. tym razem na piechotę. a w sobotę po chemię na żelazną. niech przypomni sobie uroki zakupów. ciekawa jestem jak długo wytrzyma. ;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz