niedziela, 20 maja 2012

Meandry i zawijasy


" W zbroi Ścibor herbu Ostoja przepłynął Dunaj pod Wiedniem."

  Taką oto informację uszczeliłam szukając przodków. Nie ważne, czy to przodek po mieczu czy nie. Wyobraźnia runęła jak husaria. Jaki on był? Czy kurdupel, wzrostu siedzącego psa, czy też postury Pudziana. Przystojniak czy szpetul rzadkiej klasy. Z poczuciem humoru, a moze ponury drań? Ponieważ autor nie podaje imienia, trudno osobnika namierzyć. W każdym razie był to koniec XIVw. Coś z tyłu mówi mi, że to Ścibor ze Ściborzyc. Ale głowy za to nie dam. Równie dobrze mógł to być jaki jego wuj, stryj czy kto tam. A Ściborzyc, postać nieprzeciętna. Historia sporo ma do powiedzenia na jego temat. Zainteresowani niech sobie sami poszukają informacji. Warto. W każdym razie  mógł sobie był własne pństwo stworzyć - do czego się przymierzał. Pomimo posiadania potomstwa - syn i córka - linia ta wymarła.

  Opis portretu mojej Pra, Pra... Babki, wykonany przez mojego Dziadka brzmi: Maria z Dziarkowskich Edwardowa G..., córka - Kazimierza, siostra - Henryka, wnuczka - Jacentego Augusta, matka - Bolesława. I itd, itd Uff...  Bo juz wiadomo z kim sprawa. I czasy jakby bliższe. Jacenty August Hiacynt postać takoż nietuzinkowa. ( szukajcie a znajdziecie :)))) Ale nie o to chodzi w tej chwili.
  Postanowiłam jakoś ogarnąć temat i uporządkować tych przodków. Pomijając to, ze zajęcie jest mocno pracochłonne, w pewnym momencie odpadłam. Okazało się, że Dziarkowskich były kosmiczne ilości. Od jednej pary rodziców wychodziła conajmniej siódemka potomstwa a z kolei każde z nich też miało takie hurtowe ilości swoich. Masakra. Tyle przeżywało ! A ile zasiliło grono aniołków???

  Skacząc dowolnie po epokach i czasach przenieśmy się w koniec XVIw. I tu nam wyskakuje kolejny królik z kapelusza. Imienia frapujacego i jakos tak dziwnie mi się kojarzącego. GOLAT. Na dworze Borysa Godunowa w posłach siedział. Ciekawe jak długo?
 Bo mocium panie - to nie były kontrakty na rok lub dwa. Zwykle to najmarniej 10 lat.

  Śmigamy teraz do XXw. Okupacja. Potomek twórców Konstytucji 3 maja pracuje na zmywaku w knajpie. A Jaśnie Pani Bunia kupczy na BAZARZE.

  Niezwykle piękna mimo sędziwego wieku, juz św. pamięci ciocia Zosia, ze wzruszeniem wspominała czasy przedwojenne. Pałace, służbę, bale.... Ech... to se ne wrati...

  Dziadek, o wyglądzie sarmaty, pogardą darzył pospólstwo. Wsiadając do autobusu, walił chamstwo laską po kopytach. Bunia, odmówiła po przejsciu na emeryturę kontaktu ze światem zewnętrznym. Pojawiała się jedynie na ważnych dla rodziny imprezach. Śluby, pogrzeby.... i to by było na tyle. Z wysokości I piętra pogardliwie przygladała się życiu płynącemu na dole. Przeważnie siedziała w fotelu i paliła Zefiry przez lufkę z kosci słoniowej. Dyspozycje odnosnie prowadzenia domu wydawała małżowi i córce. Jednym słowem. KRÓLOWA MATKA.

  A jakie cuda wianki działy się po moim urodzeniu. Jakie debaty jak mnie nazwać. W końcu Dziadek znalazł był w XVIII czy XIXw kalendarzu moje imię. Bo miałam mieć takie jakie sobie przyniosłam.I broń Boze pospolite. Imię o rodowodzie słowiańskim. Polańskim. No i mom :) Generalnie, to miałam mieć z 10 imion jak infantka hiszpańska. Niestety, nie wyszło :) A szkoda, szkoda. Ale i tak przy wypełnianiu dokumentów zajmuję całą przydziałową linię wpisu :))

  Kądzielowe wątki są równie zaskakujące. Nawet bardziej. Zeszyt 16-kartkowy może pomieściłby te wszystkie herby i opisy - ale nie gwarantuję.

  Do dziś zachwyca mnie postawa mojego Dziadka H. Zaraz po wojnie, wracajac wozem do domu spotkał zagłodzonego, w łachmanach chłopaczka. Okazało się, że był to niemiec. Sierota. Dziadek, nie patrząc na okoliczności przygarnął dzieciaka. Odchuchał. Po kilku latach, z powodu syfu politycznego ogólnie panujacego, młody postanowił wrócić do siebie. Słuch o nim zaginał. Może mu się udało, a moze zginął przy przekraczaniu granicy. Kto to wie?

  W każdym razie na dzień dzsiejszy jest nas niewielka - bliżej znana - gromadka. Dokumentację rodzinną posiada Łódź z racji panującego patriarchatu. Jedynie memu pierwszemu małżowi, z tytułu legalnego przysposobienia do rodziny, dostał sie sygnet od króla Stasia ( za zasługi :))

  Pływajac po epokach i okolicznościach  nabrałam dużej pokory w stosunku do ludzi. Mam świadomość, że za każdym stoi historia.  Wielu nie wie, że są potomkami zacnych rodów. Wielu, mając tę wiedzę żyje godnie. Może właśnie ta wiedza daje im pewnosć, że nic na zawsze nie jest stracone. Że przetrwają w przyszłych pokoleniach.

  Ale jest też grupa, o której mówię, " pierwsze pokolenie w butach ". To ci, którzy mają wklepane w geny uniżenie, strach i poddańczość.

  A na szafie rdzewieje szabla z Powstania Kościuszkowskiego. ( nie nadaje się do przybijania gwoździ. Sprawdziłam :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz