środa, 16 maja 2012

Folklor kuchenny

Jako desperatka i osoba kochająca wyzwania postanowiłam rozpocząć karierę w
restauracji. W porównaniu z resztą  stanowię element w wieku uwiądu starczego. Bryluje młodzież płci obojga. Licencjaci, magistriaci :D , absolwenci szkół różnych nie związanych z gastronomią, czym byłam zaskoczona. Fachowców sztuki kulinarnej też nie brakuje. I oczywiście MANAGARA , a właściwie manaGARKI.
Ładna, energiczna dziewczyna. Potrafiąca naprawdę dobrze zarządzać. Może ktoś ma
upadającą firmę? Z chęcią Lasię odstąpię. Może być ktoś mniej skuteczny :D DD
Ave Lasia. Moriturite salutant !
Zderzenie z klimatem garkuchni było szokiem. Ja dziecię  niewinne, co miało mieć
10 imion ( z racji urodzenia ) jak infantka hiszpańska,  trafiłam do tygla wrażeń
piekielnych.
Tempo – kosmiczne. Wypad na chwilę na fajka i dalej arbeit. Momentami biegiem.  Wszyscy, po równo.
Chyba w chińskich kamieniołomach jest lżej. Pinokio ( Prezes ) w ramach
oszczędności czasu, radośnie kiedyś zaproponował palenie papierosa jak fajki pokoju
lub jointa. Jeden dla wszystkich puszczony dokoła. Sorry  Piniu, ale tacy zdesperowani
to my nie jesteśmy :/
Dupsko można posadzić jedynie polerując szklanki i sztućce. Nawet na fajku
zakazane krzesło. Stój albo łap wilka.
Temperatura – tropiki to mało powiedziane. Wyparzarka daje 85 stopni Celcjusza.  Kucharze godzinami stoją przy elektrycznych kuchniach. Masakra :/
Atmosfera – Lasia reklamowała, jako rodzinną. Ja na razie jestem na etapie oswajania.
Się ! Kurtyzany fruwają w powietrzu, wymiana informacji personalnych na najwyższym
poziomie plotkarskim, asertywność desperatów. Luuuzik. Dam rade :D Generalnie
klimat więzienny. Słabsi, nieogarnięci wyszydzani. Świetny materiał do budowy
własnego ego. Nie powiem, żebym czuła się rewelacyjnie. Poryczałam się parę razy.
Ale teraz zaczynam się ogarniać. I paszczę drę równo jak coś mi nie pasuje. Albo
odgryzam się. A to, Matko Boska, buduje respekt i szacunek. Boszszsz…
Umowy o pracę oczywiście nie mam, choć podpisywałam dwa egzemplarze. Umowa
zlecenie.  Z datą rozpoczęcia. I bez końca. :D DDD No po prostu mistrzostwo świata.
Na ” ermułę ” nie mogę  się doczekać.
Straty – zepsute kolano. Mam nadzieję, że do poniedziałku się podkuruję. Ale
wiadomo, jak z tą nadzieją jest :/
Arbeit macht frei :D DD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz