Jako desperatka i osoba kochająca wyzwania postanowiłam rozpocząć karierę w
restauracji. W porównaniu z resztą stanowię element w wieku uwiądu
starczego. Bryluje młodzież płci obojga. Licencjaci, magistriaci
, absolwenci szkół różnych nie związanych z gastronomią, czym byłam
zaskoczona. Fachowców sztuki kulinarnej też nie brakuje. I oczywiście
MANAGARA , a właściwie manaGARKI.
Ładna, energiczna dziewczyna. Potrafiąca naprawdę dobrze zarządzać. Może ktoś ma
upadającą firmę? Z chęcią Lasię odstąpię. Może być ktoś mniej skuteczny DD
Ave Lasia. Moriturite salutant !
Zderzenie z klimatem garkuchni było szokiem. Ja dziecię niewinne, co miało mieć
10 imion ( z racji urodzenia ) jak infantka hiszpańska, trafiłam do tygla wrażeń
piekielnych.
Tempo – kosmiczne. Wypad na chwilę na fajka i dalej arbeit. Momentami biegiem. Wszyscy, po równo.
Chyba w chińskich kamieniołomach jest lżej. Pinokio ( Prezes ) w ramach
oszczędności czasu, radośnie kiedyś zaproponował palenie papierosa jak fajki pokoju
lub jointa. Jeden dla wszystkich puszczony dokoła. Sorry Piniu, ale tacy zdesperowani
to my nie jesteśmy :/
Dupsko można posadzić jedynie polerując szklanki i sztućce. Nawet na fajku
zakazane krzesło. Stój albo łap wilka.
Temperatura – tropiki to mało powiedziane. Wyparzarka daje 85 stopni
Celcjusza. Kucharze godzinami stoją przy elektrycznych kuchniach.
Masakra :/
Atmosfera – Lasia reklamowała, jako rodzinną. Ja na razie jestem na etapie oswajania.
Się ! Kurtyzany fruwają w powietrzu, wymiana informacji personalnych na najwyższym
poziomie plotkarskim, asertywność desperatów. Luuuzik. Dam rade Generalnie
klimat więzienny. Słabsi, nieogarnięci wyszydzani. Świetny materiał do budowy
własnego ego. Nie powiem, żebym czuła się rewelacyjnie. Poryczałam się parę razy.
Ale teraz zaczynam się ogarniać. I paszczę drę równo jak coś mi nie pasuje. Albo
odgryzam się. A to, Matko Boska, buduje respekt i szacunek. Boszszsz…
Umowy o pracę oczywiście nie mam, choć podpisywałam dwa egzemplarze. Umowa
zlecenie. Z datą rozpoczęcia. I bez końca. DDD No po prostu mistrzostwo świata.
Na ” ermułę ” nie mogę się doczekać.
Straty – zepsute kolano. Mam nadzieję, że do poniedziałku się podkuruję. Ale
wiadomo, jak z tą nadzieją jest :/
Arbeit macht frei DD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz