środa, 16 maja 2012

Reset

Po minimum 8 godzinach pracy non stop na nogach i w temperaturze tropików marzę o
kąpieli i łóżku.  Czasem udaje mi się dopaść wanny – tak jak wczoraj, ale przeważnie po
posadzeniu zadka na krześle jestem w stanie dopełznąć do łazienki w sytuacji już
mocno krytycznej, w pozycji totalnego paralityka. Wyścig do kibla chyba wygrałby mój
żółw ;DD
Chciałabym, naprawdę chciałabym pogadać z dziecięciem, poprowadzić normalne
życie rodzinne ale po prostu nie mam siły otworzyć paszczy.
Nadchodzi w końcu ta wiekopomna chwila i walę się na łóżko.  Po chwili oczęta same
mi się zamykają. Nie przeszkadza głos z telewizora. Już zasypiam…! i słyszę
- Mamo, a znasz ten dowcip?
- Nie!
- To ci poczytam :D D
OK. myślę sobie. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
- Czytaj, czytaj…. Zapamiętałam  jeden. Sukces :D
Po pół godzinie rozrywek kulturalnych dostarczanych mi przez dziecko, głosem
konającego ślimaka zażądałam bezwzględnej ciszy.  Już zasypiam….!! i słyszę
jazgot mego psa na ciało obce w przedpokoju. Wisi mi to. Może mi bomba zlecieć mi
na głowę. Mogą mnie wystawić za okno w celu sprawdzenia jak szybko zlecę na dół.
Nie reaguję.
To mój poTOMEK. Skonany pracą  jednak ma siłę tonem pełnym mocy i pasji, z
wyrazami powszechnie uważanymi jako obelżywe, wyrażać  swoje zdanie na poziom
zaangażowania Dziecięcia w sprawy domowe. Dzięki Synu, że mnie wyręczasz, ale
może jutro, co? Wisi mi to. Mogą sobie słownie pourywać głowy. Ja chcę spać!
Po krótkiej prelekcji poTOMEK idzie się resetować do siebie. Zapada cisza. Już
zasypiam….!!! i słyszę potwora przejeżdżającego ulicą. Co to? Nie mam pojęcia! Ale ryczy jak wulkan. Nic to! Przejechał. Znów cisza ( względna ). Już zasypiam….!!!! i
słyszę  radosny chichot Dziecięcia spod komputera. Rośnie coś we mnie, narasta.
Ciśnienie mi skacze i sen każe się odp…. :/
Wstaję. Idę coś przekąsić. Nadziei na ciepły posiłek nie ma żadnej, boć 20-letnie
Maleństwo nie da rady czegoś ugotować. :(
Wykopuję Dziecię spać i w końcu zapada błoga cisza. Już zasypiam ….!!!!! i słyszę
głośne KRA, KRA !
Jak rany, pogięło te wrony !!!
Już zasypiam….!!!!!!
Nie wiem która jest godzina! Ciemność widzę a za oknem siedzi kilku niedotrupów
alkoholowych i prowadzi WAŻNE rozmowy. Monotonię bełkotu co chwila przerywa
głośniejszy epitet. A mi już wszystko jedno. Leżę i czekam, może mendy jednak
powloką się gdzieś dalej. Ale gdzie tam. Dobrze im tu. Ciepło, wygodnie. Pachną
kwiaty, kwitnie kasztanowiec. Okoliczności przyrody są jak najbardziej sprzyjające do
nocnych rozmów Polaków.
Wytrzymałam do coś po 3-ej. Wychyliłam się przez okno i nie bacząc na to, ze jest
środek nocy rozwarłam pysk i pogoniłam towarzystwo. Kulturalni ludzie :D Przeprosili i
przesiedli się na ławeczkę 5 m dalej. Kurcze – to daleko zaszli, no naprawdę daleko!
Zrobiłam powtórkę z rozrywki! Poskutkowało! Teraz tylko słyszę dudnienie w rytmie
przyspieszonego bicia serca, dochodzące z pobliskiego pubu. Ale nic to. Będę miała
energetyczne  sny :D Dam radę … Idę spać. Już świta. Ptaszęta rozpoczynają dzień
radosnym śpiewem ( o żesz WY!!!!! ).  Dobrze, że jutro nie idę do pracy:/
Jakby kto pytał, to jeden ze spokojniejszych wieczorów. Zabrakło wrzasków radosnej
młodzieży wracającej z pubów, wrzasków gwałconych?, bitych? panienek, ryków
entuzjastów piłki nożnej i fanów Legii, i miksów rytmów z okolicznych piwiarni. A
przede mną EURO 2012 i Strefa Kibica na Polu Mokotowskim. Żyć albo nie żyć! Oto
jest pytanie…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz