Ech ten maj. Zawsze coś. A to Konstytucja 3 maja, a to 1, a to 2 maj, a to 8 . Kiedyś 9-ty. Zawsze coś się dzieje.
Dziś pod Sejmem protesty z okazji uchwalenia ustawy o przechodzeniu na
emeryturę w wieku 67 lat. Przez cały dzień dochodziły do nas dźwięki
syren i gwizdy. Część protestujących umilała sobie blokadę Sejmu
napojami o pewnej zawartości alkoholu. Zmęczeni i oszołomieni ” wisieli
” przykuci łańcuchami do metalowych barier. Z równie pięknymi
łańcuchami na szyjach.
Dochodziły do nas pogłoski, że nikogo z Sejmu nie będą wypuszczać.
Przezornie uprzedziłam poTOMKA o tym, że istnieje możliwośc, że będę
nocować na Wiejskiej. Ale nie było tak źle. Dżentelmeni w stalowej
biżuterii szarmancko odsunęli barierkę a gość z oddechem smoka, patrząc
mi głęboko w oczy wyseplenił – Masz u mnie dług do spłacenia DDDD
Ale, tak naprawdę nic śmiesznego się nie działo. Pracować do mocno
podeszłego wieku w kraju, gdzie osłona socjalna jest w zasadzie na
poziomie zerowym, to dramat. Dyskusje w pracy były dwupoziomowe. Na
poziomie piwnicy ( zaplecza ), przy papierosie- oburzenie na ustawę. Na
parterze- poziom managerski- brylowało negatywne nastawienie do
protestujących. Jak widać wpływ grawitacji ma kolosalne znaczenie na
światopogląd.
Oburzonym, dotkniętym jednym z moich ostatnich postów, tłumaczę i
objaśniam : są pewne sfery życia, gdzie nikt- ani rodzina ani
przyjaciele nie są w stanie pomóc. Sami musimy się uporać ze swoimi
demonami. I moja wypowiedź dotycząca Mamy nie jest wypowiedzią
negatywną. Jedynie stwierdzeniem pewnego faktu, spowodowanym
życiowymi okolicznościami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz