Powiało grozą
-12 na termometrze. Brrr... Ciary na plecach .... Ja chcę ciepełka... Nie lubię zimna, nie lubię mrozu. Zima podoba mi się zza okna i jak jest max -5C. Nic na to nie poradzę. Wymroziłam się, wyłaziłam przy -20, -25 i wystarczy.
W domku też chłodno, oj chłodno. Trzeba by towarzystwo trochę rozruszać, ale sama popadam w stan hibernacji i jakoś mi to nie wychodzi.
Pierworodna z lekka kicha i chrumka-przyziębiła się. Całymi dniami wisi na telefonie Wrrr.... Gada, sms-uje wrrr....
Pogadać się nie da, wrrr.... pointegrować się nie da, wrrr....
poTomek nawiedził nasze progi. Pohałasował, powymądrzał się, zrobił dym i się zmył. Dymiło się z powodu świąt.
Gdzie? Kto? Za ile?
Denerwuje mnie to wszystko. Ten przymus świętowania.
Najchętniej bym gdzieś spieprzyła i wśród obcych ludzi, z którymi nie mam wspólnych wspomnień zaczęła je przygotowywać. A potem zasiąść do stołu.
Prawdę mówiąc lubię święta. Lubię moje wspomnienia z okresu dzieciństwa.Nie te dotyczące prezentów. Bo te dostawałam zamiast rózgi. Były beznadziejne.
Ale nie one były najważniejsze. Był klimat, wypatrywanie pierwszej gwiazdki, wspólne celebrowanie Wigili. Konieczność skosztowania każdej potrawy. I poczucie bezpieczeństwa. Że nic złego się nie przydarzy.
Dziś chciałabym zasiąść wśród bliskich sobie, takich, którym mogę zaufać, którzy nie ranią, nie kłamią. Chciałabym z całą serdecznością i otwartym sercem móc złożyć życzenia. Czy są takie osoby przy mnie, w mojej rodzinie? O, z całą pewnością nie!
Czy ja jestem tą, która posiada te cudne cechy? Staram się, a jak wychodzi, to inni mogą ocenić.
Zdecydowanie wolę wspomnienia od realu :(Fajnie jest robić święta dla małych dzieci. Jeszcze nie ma doświadczeń wieku dojrzewania, jeszcze koszmar przed nami. Nie potrafię się odciąć, zwłaszcza gdy Młody przychodzi i się wykłóca, gdy Najstarsza zamyka się w swoim świecie, gdy Babulina olewa wszystko, gdy doświadczenia z dalszą rodziną nie są fajne. Wtedy się nie chce. Mi się nie chce. Wszystko opada i nawet już nie pytam siebie - po co?
-12 na termometrze. Brrr... Ciary na plecach .... Ja chcę ciepełka... Nie lubię zimna, nie lubię mrozu. Zima podoba mi się zza okna i jak jest max -5C. Nic na to nie poradzę. Wymroziłam się, wyłaziłam przy -20, -25 i wystarczy.
W domku też chłodno, oj chłodno. Trzeba by towarzystwo trochę rozruszać, ale sama popadam w stan hibernacji i jakoś mi to nie wychodzi.
Pierworodna z lekka kicha i chrumka-przyziębiła się. Całymi dniami wisi na telefonie Wrrr.... Gada, sms-uje wrrr....
Pogadać się nie da, wrrr.... pointegrować się nie da, wrrr....
poTomek nawiedził nasze progi. Pohałasował, powymądrzał się, zrobił dym i się zmył. Dymiło się z powodu świąt.
Gdzie? Kto? Za ile?
Denerwuje mnie to wszystko. Ten przymus świętowania.
Najchętniej bym gdzieś spieprzyła i wśród obcych ludzi, z którymi nie mam wspólnych wspomnień zaczęła je przygotowywać. A potem zasiąść do stołu.
Prawdę mówiąc lubię święta. Lubię moje wspomnienia z okresu dzieciństwa.Nie te dotyczące prezentów. Bo te dostawałam zamiast rózgi. Były beznadziejne.
Ale nie one były najważniejsze. Był klimat, wypatrywanie pierwszej gwiazdki, wspólne celebrowanie Wigili. Konieczność skosztowania każdej potrawy. I poczucie bezpieczeństwa. Że nic złego się nie przydarzy.
Dziś chciałabym zasiąść wśród bliskich sobie, takich, którym mogę zaufać, którzy nie ranią, nie kłamią. Chciałabym z całą serdecznością i otwartym sercem móc złożyć życzenia. Czy są takie osoby przy mnie, w mojej rodzinie? O, z całą pewnością nie!
Czy ja jestem tą, która posiada te cudne cechy? Staram się, a jak wychodzi, to inni mogą ocenić.
Zdecydowanie wolę wspomnienia od realu :(Fajnie jest robić święta dla małych dzieci. Jeszcze nie ma doświadczeń wieku dojrzewania, jeszcze koszmar przed nami. Nie potrafię się odciąć, zwłaszcza gdy Młody przychodzi i się wykłóca, gdy Najstarsza zamyka się w swoim świecie, gdy Babulina olewa wszystko, gdy doświadczenia z dalszą rodziną nie są fajne. Wtedy się nie chce. Mi się nie chce. Wszystko opada i nawet już nie pytam siebie - po co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz