Najlepiej mi się myśli gdy mam zajęte ręce. Najlepiej jakimś psem. Czesaniem, strzyżeniem.
A więc czas wyczochrać swoją suczynę i za robotę się wziąć. Tylko za co najpierw. Święta :/ Wiem i z tyłu głowy siedzi mi choinka, którą miałam wczoraj ubrać u Wujostwa. Nic to! Może się wyrobię. Wujek kocha święta, kocha spotkania przy rodzinnym stole i ogólnie kocha ludzi i życie.
No właśnie! Znów to samo. Nie mogę się oderwać myślami od Otwocka a tu chałupa mchem i paprocia zarasta.
Julce ostatnio odbiło i użyźnia podłogę w kuchni. Fak... klapulca dostała. Może lekuchny wstrząs przepchnie jej mądrość z dupki do małego łebka.
Dziewczyny znów nawrzucały sobie w temacie solarium. Gupie takie :)
A ja za moment śmigam do kuchni sprzątać, myć, pranie wstawiać i takie pierdoty domowe. Musze się ogarnąć.
Mam nadzieję, że dziewczyny trochę pomogą i poTomek jakoś się udzieli choć z tym ostatnim bardzo wątpię.
W każdym razie coś mi się zdaje, że Wigilia Otwockiem będzie grana.
Znów to samo! Weźcie coś ze mną zróbcie... bo zawieszę się totalnie.
Kasy, kasy mi potrza. Pracusi mojej ukochanej.
Wiecie, chciałabym, żeby weszła ustawa, że przez pierwsze 2 lata działalności nie płaci się żadnego haraczu. Żeby można było się rozbujać, rozwinąć, poszaleć. A potem to mogę i tysiąc ZUS-u płacić, tylko proszę o luz na 2 lata. On dobija, wykańcza.
Do mojego ukochanego groomingu to ja nawet na czterech i podpierając się nosem polezę. Bo kocham to, kocham kontakt ze zwierzętami. Lubię je czesać, strzyc, lubię do nich gadać, dogadywać się z nimi.
A nowofundlandy ....to inna bajka. Taka moja środkiem i sercem stworzona.
Możecie się śmiać i pukać paluszkiem w czółko, ale z Binią mam kontakt do dziś. Szczególnie mocny niedaleko miejsca gdzie jest pochowana. Jedna myśl i szaleje obok mnie z radości. Odprowadza kawałkiem. A od wczoraj jest przy mnie. Niezwykle spokojna, wyciszona.
Nie ma co gadać, dusze naszych zwierzaków są przy nas.
Może uda mi się w końcu dojechać na miejsce jej pochówku.
A przed nami święta i mobilizacja nr 2. Czasu nie wiele, roboty też nie za dużo. Kapucha z grzybami musi być, jakieś pierogi, ryba-jedna, druga i może trzecia, barszczyk, grzybowa. Słodkości zostawiam dziewczynom - niech one szaleją. No i jakąś choinkę trzeba nabyć bo starego drapaka z plastiku wyrzuciłam do piwnicy. I lampki. Ale jakieś sensowne. Nie oczojebne i z pląsawicą. A co dalej - zobaczymy :D
A więc czas wyczochrać swoją suczynę i za robotę się wziąć. Tylko za co najpierw. Święta :/ Wiem i z tyłu głowy siedzi mi choinka, którą miałam wczoraj ubrać u Wujostwa. Nic to! Może się wyrobię. Wujek kocha święta, kocha spotkania przy rodzinnym stole i ogólnie kocha ludzi i życie.
No właśnie! Znów to samo. Nie mogę się oderwać myślami od Otwocka a tu chałupa mchem i paprocia zarasta.
Julce ostatnio odbiło i użyźnia podłogę w kuchni. Fak... klapulca dostała. Może lekuchny wstrząs przepchnie jej mądrość z dupki do małego łebka.
Dziewczyny znów nawrzucały sobie w temacie solarium. Gupie takie :)
A ja za moment śmigam do kuchni sprzątać, myć, pranie wstawiać i takie pierdoty domowe. Musze się ogarnąć.
Mam nadzieję, że dziewczyny trochę pomogą i poTomek jakoś się udzieli choć z tym ostatnim bardzo wątpię.
W każdym razie coś mi się zdaje, że Wigilia Otwockiem będzie grana.
Znów to samo! Weźcie coś ze mną zróbcie... bo zawieszę się totalnie.
Kasy, kasy mi potrza. Pracusi mojej ukochanej.
Wiecie, chciałabym, żeby weszła ustawa, że przez pierwsze 2 lata działalności nie płaci się żadnego haraczu. Żeby można było się rozbujać, rozwinąć, poszaleć. A potem to mogę i tysiąc ZUS-u płacić, tylko proszę o luz na 2 lata. On dobija, wykańcza.
Do mojego ukochanego groomingu to ja nawet na czterech i podpierając się nosem polezę. Bo kocham to, kocham kontakt ze zwierzętami. Lubię je czesać, strzyc, lubię do nich gadać, dogadywać się z nimi.
A nowofundlandy ....to inna bajka. Taka moja środkiem i sercem stworzona.
Możecie się śmiać i pukać paluszkiem w czółko, ale z Binią mam kontakt do dziś. Szczególnie mocny niedaleko miejsca gdzie jest pochowana. Jedna myśl i szaleje obok mnie z radości. Odprowadza kawałkiem. A od wczoraj jest przy mnie. Niezwykle spokojna, wyciszona.
Nie ma co gadać, dusze naszych zwierzaków są przy nas.
Może uda mi się w końcu dojechać na miejsce jej pochówku.
A przed nami święta i mobilizacja nr 2. Czasu nie wiele, roboty też nie za dużo. Kapucha z grzybami musi być, jakieś pierogi, ryba-jedna, druga i może trzecia, barszczyk, grzybowa. Słodkości zostawiam dziewczynom - niech one szaleją. No i jakąś choinkę trzeba nabyć bo starego drapaka z plastiku wyrzuciłam do piwnicy. I lampki. Ale jakieś sensowne. Nie oczojebne i z pląsawicą. A co dalej - zobaczymy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz