piątek, 28 grudnia 2012

O święta naiwności

Postanowiłam nieco urozmaicić swoje życie a jednocześnie dokonać czynu zacnego. Znaczy się dokonać adopcji. Problem jest jeden. Odległość. Papiery adopcyjne się wypełniają a ja w dobie miłosierdzia ogólnie panującego jestem w czarnej dupie.

Bo ja oczywiście nie mogę innego psa tulać do serca tylko niemal największego. Nowofundlanda :D

Rozesłałam wici na FB, że poczebny transport. Jak na razie zero odzewu. Obdzwoniłam przychodzących do głowy z tym samym na razie efektem. Jedyna nadzieja w Zięciu. I jego miłosierdziu. Się objawi??? Oby !!!

Transport za free lub nieduża dopłatą. Charytatywnie niemal. Wiem, wariatka jestem :|

Niuniek siedzi w kojcu zwinięty w supełek. Pewnie ...bo ten na szczęście z tych normalnych co to na agresora tylko popaczą, zwiną się w supełek będą czekać na lepsze dni.

Czy Smrodek, Kołtunek i Wujcio Dred trafi do mnie? Bym chciała...

Daje sobie czas .... nie długi...

Powzdychajcie razem ze mną, wesprzyjcie dobra myślą .... może zdarzy się cud?







4 komentarze: