Rrrrrodzinkę mam wyjątkową, a Ciotka to już przerasta wszystko. Pisałam, że lekarz powiedział, że to początek końca?
Pisałam! Ale to katastroficzna wizja Ciotki jak się okazało. Zbiera mi się na rękoczyny :/
W każdym razie Wujo miał robioną gastroskopię i wrzód jak wół wyszedł. Nie odczuwał bólu przez bardzo długo bo w środku ma jakieś nerwy przecięte i dopiero teraz Go dopadło bo...???? I już rozumiem czemu z chytrym uśmieszkiem opowiadał, że pożarł obiad - przed gastroskopią. Bo o samym zabiegu i wynikach nic! Wrrr...
Dziś karetką śmiga do Warszawki na USG. Zobaczymy co dalej. Oby na tym stanęło bo ma ciężką anemię....
Tylko anemia nijak się ma do wrzoda!
Generalnie zaczyna się staruszek sypać. W ciągu ostatnich dwóch lat miał: udar, rozlaną tarczycę na oba płuca z guzami, półpaśca, a teraz to :/ Guzy tarczyczne likwidowali mu jakimś świństwem z izotopem i chyba nie zlikwidowali do końca. Będzie dobrze na ile być może :|
Odebrałam w końcu wyniki. Wszytstko w normie tylko trochę cholesterol za wysoki. Pocisnę lekarza, żeby coś mi dał. Prochy znaczy się. Bo od ubiegłorocznych badań gdy też miałam podwyższony pożegnałam się bez bólu z tłuszczami a to i tak nie spada. Wiem, wiem - stres :D
Ślimakiem byłam ale gołąbki zrobiłam. Z farszem mięsno-ryżowym w sosie pomidorowym. Farsz wersja oszczędna czyli równe ilości mięsa i podgotowanego ryżu. Zawijany w pekinkę. Kiedyś zrobiłam w kapuście włoskiej ale smakowo mi nie leży, a te nowe odmiany białej to o kant tyłka potłuc o tej porze. Twarda, długo się gotuje. A potem walczyłam z sosem. Z tą pomidorową zawiesiną. Zamiast rozmieszać pomidory z wywarem i czym tam jeszcze? z koperkiem i mąką dla zagęszczenia w osobnym naczyniu, to koncentrat lekko rozcieńczony wylałam na wierch. I wisiałam potem z łychą bawiąc się w przelewanki jak przedszkolak. A potem dołożyłam jeszcze śmietany, bo sosik jakiś cienki wyszedł.
W każdym razie wyszły zawodowo :DDD Doobre
A głowa dalej mnie ciśnie od wtorku. Bom się zdenerwowała Wujem. I po co? I oczko na szypułce wychodzi. Neurologa pożądam żeby wiedzieć co się dzieje!
Pisałam! Ale to katastroficzna wizja Ciotki jak się okazało. Zbiera mi się na rękoczyny :/
W każdym razie Wujo miał robioną gastroskopię i wrzód jak wół wyszedł. Nie odczuwał bólu przez bardzo długo bo w środku ma jakieś nerwy przecięte i dopiero teraz Go dopadło bo...???? I już rozumiem czemu z chytrym uśmieszkiem opowiadał, że pożarł obiad - przed gastroskopią. Bo o samym zabiegu i wynikach nic! Wrrr...
Dziś karetką śmiga do Warszawki na USG. Zobaczymy co dalej. Oby na tym stanęło bo ma ciężką anemię....
Tylko anemia nijak się ma do wrzoda!
Generalnie zaczyna się staruszek sypać. W ciągu ostatnich dwóch lat miał: udar, rozlaną tarczycę na oba płuca z guzami, półpaśca, a teraz to :/ Guzy tarczyczne likwidowali mu jakimś świństwem z izotopem i chyba nie zlikwidowali do końca. Będzie dobrze na ile być może :|
Odebrałam w końcu wyniki. Wszytstko w normie tylko trochę cholesterol za wysoki. Pocisnę lekarza, żeby coś mi dał. Prochy znaczy się. Bo od ubiegłorocznych badań gdy też miałam podwyższony pożegnałam się bez bólu z tłuszczami a to i tak nie spada. Wiem, wiem - stres :D
Ślimakiem byłam ale gołąbki zrobiłam. Z farszem mięsno-ryżowym w sosie pomidorowym. Farsz wersja oszczędna czyli równe ilości mięsa i podgotowanego ryżu. Zawijany w pekinkę. Kiedyś zrobiłam w kapuście włoskiej ale smakowo mi nie leży, a te nowe odmiany białej to o kant tyłka potłuc o tej porze. Twarda, długo się gotuje. A potem walczyłam z sosem. Z tą pomidorową zawiesiną. Zamiast rozmieszać pomidory z wywarem i czym tam jeszcze? z koperkiem i mąką dla zagęszczenia w osobnym naczyniu, to koncentrat lekko rozcieńczony wylałam na wierch. I wisiałam potem z łychą bawiąc się w przelewanki jak przedszkolak. A potem dołożyłam jeszcze śmietany, bo sosik jakiś cienki wyszedł.
W każdym razie wyszły zawodowo :DDD Doobre
A głowa dalej mnie ciśnie od wtorku. Bom się zdenerwowała Wujem. I po co? I oczko na szypułce wychodzi. Neurologa pożądam żeby wiedzieć co się dzieje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz