niedziela, 2 grudnia 2012

Mały trolik

Przedwczoraj przyjaciółka z dawnych lat została po raz kolejny babcią. Jakoś trudno mi uświadomić sobie upływ czasu. Tylko naprawdę dzieci o nim świadczą. Bo jeszcze nie tak dawno młoda Mama jak papużka powtarzała prosząc o ciastko:- Mówi się poproszę :D
A Jej Siostra-mama trójki-zmożona życiem spała w pozycji embrionalnej w zagłębieniu wykopanym przez psa pod krzakiem porzeczki. Chodziła, biegała i padła. Królicek :DD
I nie tak dawno pierworodna siedziała na nocniczku wołając:-patika, patika daci :D
Młody na golasa polował na koniki polne wśród wysokiej trawy, a najmłodsza odmawiała wyjścia na taras na bosaczka, bo nagrzany słońcem parzył małe stópki. Kiedy to było?

Tak dawno i przed chwilą :(
Mały szurpaty łebek sterczał znad poręczy łóżeczka i zaczepiał, śmiał się, łykał gluty, złościł się, podskakiwał, raczkował, podnosił się przy pomocy szczebelków, padał. Każde tak samo a jednak zupełnie inaczej w sobie tylko właściwy sposób.
Pierwsze zabawy własnymi paluszkami. I preferencje już od początku. To fajne, tamto be. I usypianie. Każde inaczej. Najstarsza najlepiej zasypiała zawinięta w kukiełkę. Otulona odpływała. Wolne kończyny ja rozpraszały. Wiły się własnym życiem. poTomek padał w locie wysprzątawszy sobie łóżeczko. Wywalał wszystko poza. A najmłodsza padała gdy nie było nawet odrobiny miejsca w brzuszku. Padała na chwilę, bo przerób miała kosmiczny :D
Małe człowieki z własnym charakterem od początku. Miniaturki niosące w sobie przeszłość otwarte na przyszłość. Nieuchronnie wtapiające się w życie, poznające je na swój własny sposób, zbierające doświadczenia.
Kiedy to było gdy śpiewałyśmy:-na prawo most, na lewo most..., i bajki Natalki. Kiedy to było gdy śmiechem rozbrzmiewał dom, gdy poTomek szalał naśladując figury z płaskorzeźb egipskich, a Dzieciątko godzinami bawiło się słoiczkami z przyprawami udając, że to król i królewna i prowadząc zawiłe dialogi w ich imieniu:-ach królu...ach królewno...
Czas przysiadów i pompek za wykroczenia minął. Czas posłuszeństwa też. Życia rytmem ustalonym przez mamę. Każde ma swoją melodię, swój czas, swoje przemijanie. Ja mam wspomnienia - najpiękniejsze ze wszystkich.

4 komentarze:

  1. Witaj Ludko
    Mnie też nieraz dopada to samo ; patrzę na moje dzieci i myślę kiedy to zleciało , ale też tych wspomnień związanych z naszymi dziećmi nikt nam nie zabierze są tylko nasze :)
    Pozdrawiam Niedzielnie
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  2. ..."Tak dawno i przed chwilą"...zacytuję Ciebie komentując ten post...nic mądrzejszego nie wymyślę :(
    Serdeczności ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak piękne są wspomnienia!Czasami tak bardzo, ze aż boleśnie za serca człowieka chwytają. W środku przecież jesteśmy nadal tacy sami a na zewnątrz zmieniło się wszystko. Ten czas cudownej, domowej intensywności, tych codziennych małych radości i trosk, tego wiecznego zabiegania, krzątania za nami. Szkoda, ale cóż da żałowanie, gdy taka jest kolej rzeczy.Pozostaje otwieranie albumów ze zdjęciami i uśmiech do wspomnień....
    Z zamyślonym uśmiechm pozdrowienia zasyłam!:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czas płynie nieubłaganie... I szkoda tych pięknych chwil, które mijają... za szybko. Jednak pozostają wspomnienia... :))))

    OdpowiedzUsuń