od przedwczoraj 6 dzwonów, dzwoneczków. od wieczora bezustanne wycie policyjnych suk. kufa,czuje się jak w niu jorku. no heloł! miał być paździeż, satelita i względny spokój.
pamęć ludzka to dziwne zwierze. przekazanie władzy było 7.11, czyli tego dnia już niepodległa. zrobili 11- tygo. bo tak fajniej? 11.11- imieniny miesiąca. i czy się tu cieszyć. juzek ciężko pracował, żebyśmy byli satelitom. propaganda ówczesnych papierowych merdiów szalała. a huk! wiwat Dmowski, bez Ciebie byłoby jeszcze gorzej!
tak jakoś z czapy przypomniało mi się, bo nie harrego portiera miałam na lekturę:
-artyleryi ruskiej ciągną się szeregi
prosto, długo, daleko
jako morza brzegi
i przypomina mi się samozwańcowa i jej wspomnienia z dzieciństwa, szał ciał i maligna, orgazmy końskie i wąsate, wszelki stwór wielbi pana swego, piłsudskiego. bleh..
w kokoniku wyrkowym otulona kordełką siedzę i zastanawiam się czy będzie dym, w sensie awantur, na ulicach, a z tyłu głowy coś przypomina mi o wyjściu z sukiem. potem
święcę jajka nie święte i nie świętem jest to co nie prawdziwe. ot, umowa i tyle.
będę prać, to nie metafora, będę masować, bo trenuję nowe umiejętności.
peogenitura sztuk jeden, stiopę użyczyła, druga z wizgiem odmówiła, bo co jej kto będzie smyrał duży paluch u nogi? no! kuś, krzydłę zrobię, zdrowie zrujnuję i wogle spierdalaj stara, ja słodki żywot wiede, won!
pięknysyn nawet się ucieszył i po treningu zaanonsował bytność. stiopę obiecał. no, zobaczymy jak to wyjdzie.
kolejną osobę ciągnę ku i znów doopa. nie, bo ma bardzo chore stiopy. kufa, logika nie do pobicia.
czaję się na kurs. bo szmatławy papir trza mieć. będę uczyć się tego co już wiem, choć nie wykluczam niespodzianek.
przemyślenia i pragmatyzm nakazują siedzieć na dupie i rozwijać się w dziedzinach, które nawet kret może robić. po ciemnu i bez większego wysiłku.
widzę światełko w tunelu i możliwości. teraz tylko uczyć się i ćwiczyć do bólu.
plany odkładam na czas finansowego dobrobytu.
ufffff... przetrwałam lepiej.gorzej kilka lat tyfusu, kiły, szmatławców, szalbierzy, grabierzców. dałam radę. zaparłam się, że ten pasożyt nic nie dostanie i już.
czas na nowe, na otwarcie się.
pomysł jest, realizacja w toku, potem będzie dłubanie w torcie w poszukiwaniu rodzynek:)
pamęć ludzka to dziwne zwierze. przekazanie władzy było 7.11, czyli tego dnia już niepodległa. zrobili 11- tygo. bo tak fajniej? 11.11- imieniny miesiąca. i czy się tu cieszyć. juzek ciężko pracował, żebyśmy byli satelitom. propaganda ówczesnych papierowych merdiów szalała. a huk! wiwat Dmowski, bez Ciebie byłoby jeszcze gorzej!
tak jakoś z czapy przypomniało mi się, bo nie harrego portiera miałam na lekturę:
-artyleryi ruskiej ciągną się szeregi
prosto, długo, daleko
jako morza brzegi
i przypomina mi się samozwańcowa i jej wspomnienia z dzieciństwa, szał ciał i maligna, orgazmy końskie i wąsate, wszelki stwór wielbi pana swego, piłsudskiego. bleh..
w kokoniku wyrkowym otulona kordełką siedzę i zastanawiam się czy będzie dym, w sensie awantur, na ulicach, a z tyłu głowy coś przypomina mi o wyjściu z sukiem. potem
święcę jajka nie święte i nie świętem jest to co nie prawdziwe. ot, umowa i tyle.
będę prać, to nie metafora, będę masować, bo trenuję nowe umiejętności.
peogenitura sztuk jeden, stiopę użyczyła, druga z wizgiem odmówiła, bo co jej kto będzie smyrał duży paluch u nogi? no! kuś, krzydłę zrobię, zdrowie zrujnuję i wogle spierdalaj stara, ja słodki żywot wiede, won!
pięknysyn nawet się ucieszył i po treningu zaanonsował bytność. stiopę obiecał. no, zobaczymy jak to wyjdzie.
kolejną osobę ciągnę ku i znów doopa. nie, bo ma bardzo chore stiopy. kufa, logika nie do pobicia.
czaję się na kurs. bo szmatławy papir trza mieć. będę uczyć się tego co już wiem, choć nie wykluczam niespodzianek.
przemyślenia i pragmatyzm nakazują siedzieć na dupie i rozwijać się w dziedzinach, które nawet kret może robić. po ciemnu i bez większego wysiłku.
widzę światełko w tunelu i możliwości. teraz tylko uczyć się i ćwiczyć do bólu.
plany odkładam na czas finansowego dobrobytu.
ufffff... przetrwałam lepiej.gorzej kilka lat tyfusu, kiły, szmatławców, szalbierzy, grabierzców. dałam radę. zaparłam się, że ten pasożyt nic nie dostanie i już.
czas na nowe, na otwarcie się.
pomysł jest, realizacja w toku, potem będzie dłubanie w torcie w poszukiwaniu rodzynek:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz