żyję na miarę czyli albo działam albo w uwiądzie.
jedno daje przemijające efekty. Drugie nic.zero.
więc przemijam w działaniu i faszeruję się prochami. Nie ma inaczej. Jak zwykle głowa i potylica. Stiopy masowane. To ciało tak ma.
przed mła mała rewolucja. Chętne potomstwo zapraszam do współpracy. Przesuwamy kolubryniastą szafę. A jak nie to same się targniem. A jak będzie solidnie bolało to szpital blisko. Mam już dosyć ograniczeń. Żyć albo zdychać. Innego wyboru nie ma.
wkurza mnie ból. Robię- boli, nie robię- boli. Od rana boli. Nie za mocno ale dyskomfort jest. Nocą zapodany apap. I znów trzeba będzie się podtruć.
jak działać? Jak żyć gdy nogi nawalają, stawy bolą, głowa pęka? Jak podjąć jakieś zobowiązania.
u maci byłam. Miło. Dowiozłam Am, bo pusto miały. Narwałam igieł sosnowych na miksturę. I przed samym wyjściem mać wyskoczyła z koniecznością reanimacji dziadkowej chatynki. Fakt. Wymaga jej. Tylko po co? Dla kogo? Póki ciotka żyje nikt przy zdrowych zmysłach tam nie zamieszka. I nie z powodu domu a stanu psychicznego onej.
powiedziałam co miałam w kwestii wynajmowania, czyli NIE, a one i tak zrobią co zechcą. Ich bal, ich chałupy.
z normalnym można się dogadać, ale ze świrem to tylko plaga
w każdym razie po pół roku dotarło do imci że diatomit dobry jest a czystek the jest. Zaczyna spożywać. Będzie mnie boleśnie żyła.
czytam czasem totalną biologię. Skąd to itp. Nic jakby nowego. W starym testamencie Bóg mówi, że grzechy - pacz błędy, objawiają się w ciele w postaci chorób. Przenoszone są z pokolenia na pokolenie. Fakt. U na gnaty siadają. Stawy, wiązania znaczy się. I coś w tym jest. Nie ma więzi rodzinnych. Każdy sobie rzepkę skrobie. A otem boli. Moje instynktowne pragnienie scalenia rodziny, bycia razem ma zdrowy sens. Jest gdzie się pomieścić. Przy niewielkich przeróbkach mogły by powstać ze 4 niezależne mieszkania. A tak dupa i kamieni kupa. Dosłownie. Przez jedną, pazwrną zarazę i drugą, bez własnego zdania.
no, ale wszystko jest po coś.
jedno daje przemijające efekty. Drugie nic.zero.
więc przemijam w działaniu i faszeruję się prochami. Nie ma inaczej. Jak zwykle głowa i potylica. Stiopy masowane. To ciało tak ma.
przed mła mała rewolucja. Chętne potomstwo zapraszam do współpracy. Przesuwamy kolubryniastą szafę. A jak nie to same się targniem. A jak będzie solidnie bolało to szpital blisko. Mam już dosyć ograniczeń. Żyć albo zdychać. Innego wyboru nie ma.
wkurza mnie ból. Robię- boli, nie robię- boli. Od rana boli. Nie za mocno ale dyskomfort jest. Nocą zapodany apap. I znów trzeba będzie się podtruć.
jak działać? Jak żyć gdy nogi nawalają, stawy bolą, głowa pęka? Jak podjąć jakieś zobowiązania.
u maci byłam. Miło. Dowiozłam Am, bo pusto miały. Narwałam igieł sosnowych na miksturę. I przed samym wyjściem mać wyskoczyła z koniecznością reanimacji dziadkowej chatynki. Fakt. Wymaga jej. Tylko po co? Dla kogo? Póki ciotka żyje nikt przy zdrowych zmysłach tam nie zamieszka. I nie z powodu domu a stanu psychicznego onej.
powiedziałam co miałam w kwestii wynajmowania, czyli NIE, a one i tak zrobią co zechcą. Ich bal, ich chałupy.
z normalnym można się dogadać, ale ze świrem to tylko plaga
w każdym razie po pół roku dotarło do imci że diatomit dobry jest a czystek the jest. Zaczyna spożywać. Będzie mnie boleśnie żyła.
czytam czasem totalną biologię. Skąd to itp. Nic jakby nowego. W starym testamencie Bóg mówi, że grzechy - pacz błędy, objawiają się w ciele w postaci chorób. Przenoszone są z pokolenia na pokolenie. Fakt. U na gnaty siadają. Stawy, wiązania znaczy się. I coś w tym jest. Nie ma więzi rodzinnych. Każdy sobie rzepkę skrobie. A otem boli. Moje instynktowne pragnienie scalenia rodziny, bycia razem ma zdrowy sens. Jest gdzie się pomieścić. Przy niewielkich przeróbkach mogły by powstać ze 4 niezależne mieszkania. A tak dupa i kamieni kupa. Dosłownie. Przez jedną, pazwrną zarazę i drugą, bez własnego zdania.
no, ale wszystko jest po coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz