czwartek, 21 stycznia 2016

rozsypana jak gumki q boordelu

zaczęło się wieki temu. Histeria, darcie paszczy do bezdechu. Bólu głowy. Minęło.
rana wstała z lekkim przytupem. Bo kilka lat temu powiedziałam, że mam dosyć jej całusów, tulań. Dziś wiem. Błąd. Inaczej powinnam rozmawiać. Minęło. Tulamy się, całujemy normalnie. Jak matko z córko. Ale czasem coś znów zaskoczy tak jak dziś rano i zaczyna się powtórka z rozrywki. Jak dziś. W gratisie powraca mi zimowa deprecha i nerwica lękowa. Suma sumarum pękła mi psyche
wytrzymałam do 4-tej i poniosło mnie do niej, do pracy. Na chwilę, ciupeńki momencik. Zamknąć- otworzyć drzwi. Tyle
draka rano i brak kontaktu w porze lanczu rozwaliły mnie. I nic pogaduchy z psiapsiułą. Pierdykło.
ja tam nie wiem. Jak tam te ichnie szkolenie. Trwa. Interesuję się w granicach, które ona wyznaczy. Jej życie.
zadzwoniłam w psie sprawie, od razu zastrzeżenie, że rozmawiać na temat relacji między nami będzie tylko w obecności kolegi którego poznała na szkoleniu. Znów rozmiękłam, bo..jak to? Zabolało. Ale nic to. Przeżyłam akcje ze starszymi. Przeżyję i z nią. Niech robi co chce. Dorosła jest. Niby. Niedojrzała i bez doświadczenia jak nieszczęście. Trudno. Kiedyś musi się ogarnąć. Stanąć na własnych nogach.
mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu, że wynoszę się na trochę do otwocka. Potem będzie musiała znaleźć sobie pokój czy coś. Może serdeczny przyjaciel przygarnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz