środa, 27 stycznia 2016

jadymy

do rygi. Młąda. Chycił ci ją totek i trzymie. Mnie przeleciał lekuchoo bo zaraza zarazy nie ruszy.
a za nim co to wszak trzeba ucapić lekarza. Dzwonisz człecze i albo zajęty ( telefon), albo Kasia ze słuchawki rzuca : - proszę poczekać. No i czekasz 5 zł. Tzw domowa w blokach startowych i drzwiach wyjściowych jeszcze przed zakończeniem dniówki. A niech tam. Szlaczek jej na monogram. Ostatni z pierwszej zmiany ucapiony i zaliczony. Też nie bez zgrzytu: - z mamą? Bo pani jest mamą prawda? A zgoda pacjenta jest?
nosz kufa jest! Bo to takie dziwo, że ze sraczką, odwodnieniem i osłabnięciem idzie się do lekarza. Z tryprem pewnie można. A do domowego to chyba tylko z przydupasem czy coś!?
z macią też chodzę gwoli informacji a jeszcze starsza jest. Zresztą niech śp... Karta pacjenta chyba gropie obca. Siedzimy, pijemy i zalegamy do lutego.


rzucił mnie się w oko cytat niby peszkowej. Że ni kropli pl by nie dała. I tu się z nią o dziwo zgadzam. Bo jeśli pl to rząd a ludzie to niech spadają. Od setek lat w tym układzie to nie matka a macocha. Rządy debili u sterów. I co z tego że pierwsza konstytucja? I co z tego że PiS. Cała ekipa jedna, druga i reszta jadą po sobie i jątrzą tak, że nie da się tego czytać. Hejt na całego.
więc odpuściłam sobie. Wylogowałam się z oszołomstwa fb i okazalło się, że życie toczy się normalnie. A nawet wartko płynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz