piątek, 8 stycznia 2016

draka na sto fajerek

przyszło młode. Zryczane. Niescenście. No formalnie niescenście . Dali kupę kasy i kazali wybrać sobie ciuchy. Młąda jak to młąda. Ma potrzebę przemyślenia. Wzięli ją w obroty. Przymierz to. Zdejmij tamto. Furia. Cicha. Środkiem. Makijaż taki a nie inny. Przeżyła. Ale tych ciuchów za cholerę. Ryk. Tusz rozmazany. No, płynąca panda. Kosmetyki tyż dali. A tu psięknie opryszczka na oku się wykluwa. Piknie!


płacz i zgrzytanie zębów. W końcu po godzinie parodia. Niom, ma talent jak i brat. Komiczny.
byłyśmy śmiechem do łez.
skąd ten cudny charakterek? A po mamusi. Ona taka. Samosia. A jak ktoś coś, to bunt na pokładzie i foch do kamczatki. Kiedyś. Z wiekiem jakby złagodniałam.chyba.
co do facetów to już widzę, że będzie jeszcze gorsza zaraza od mła. Musi być macho men z wieloma mózgami. No i wtedy ewentualnie okiem zaszczycę. Jednym słowem spolegliwa nie jestem. Wybieram sama. Gupki i ciapy odpadają w przedbiegach.
już mi jej żal :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz