zadałam kuzynce ostatnio pytanie:
-co robić z tak piknie skończoną młodością?
pytanie takoż zadałam i maci i ciotce.
odpowiedzi są skrajnie różne. od powiesić się, przez wyprowadź się do znajdź se chłopa.
wieszać się chwilowo nie planuję, choć nie raz mam chęć pierdzielnąć wszystkim i pójść w pireneje. bo - brak kasy, perspektyw itd
facet? a kto to taki? być może jestem niedzisiejsza, zakopana w domu, ale nawet nie mam specjalnej okazji, żeby upuścić chusteczkę i td. zresztą w moim wieku, to raczej nikt by nawet jej nie zauważył. a dziadek miałby problem z jej podniesieniem :)
i tak kwitnę na grządce siłą przyzwyczajenia w oczekiwaniu na Bóg wi co.
mać zalegająca na łóżku prawie 24/24 nie poprawia nastroju. to jej ucieczka przed światem. przed młądą, przed mła. gorzko i beznadziejnie ostatnio w domu. echo w lodówce nie poprawia jej nastroju. wręcz przeciwnie. zamiast pustych półek wolała by napchane na maxa. ale chwilowo się nie da. jest jak jest. foch i nietolerancja do pary. samokrytyka chwilami z jej strony.
-tak jestem faszystką.
fakt. jest. ale jak kiedyś pisałam wszyscy, bez obrazy, jesteśmy.
beznadziejna nietolerancja, poniżanie, bezustanna krytyka, czy zwykłe olewanie w pogoni życia są nieakceptowalne.
tia, że niby ograniczam młądą? pomyślmy.. pierdylion razy wysyłałam ją z domu do ludzi, wskazując na różne możliwości kontaktu i rozwoju. Że niby wykorzystuję. To co? jeśli idę po zakupy mam jej nie brać ze sobą, nie pogonić do sprzątania jeśli razem mieszkamy, zabronić ugotowania obiadu jeśli w zasadzie ja gotuję. zabronić wzięcia ciężkich siatek z zakupami czy ciągnięcia wózka, gdy takie czynności kończą się dla mnie masakrycznym bólem łowy. mam jak pewna matka karmić, opierać, wyręczać, robić zakupy, gotować bo? mam dziecko - dorosłe. no! jeszcze tak poryta nie jestem!
Łzy i rozpacz z niezrozumienia, że niektórzy są zwyczajnie ograniczeni, że rzucą podłością - jesteś nikim bo nie pracujesz.
Jesteś nikim bo nie ogarniasz z powodu braku kasy a kasy brak bo nie ma pracy, godnej płacy, możliwości zarobienia w dostępny sposób. mnie już walą takie texty. latają mi jak swąd po grochówce, ale młąda nieodporna, wrażliwa do przesady. czasem deko przesadzająca, bo ani czasu ani ludzi nie zmieni.
być przyzwoitym człowiekiem to za mało nawet w rodzinie. w mojej rodzinie.
szukanie pracy to praca bezpłatna. trzeba wysiadywać dniówki przy kompie szybkim jak pieron, żeby coś osiągnąć. i to nie od razu. a ja szczerze mówiąc nie mam do tego zdrowia. tablecik odmówił współpracy. bn jakoś zamula nieprzytomnie.
ogłoszenia luźne są zwykle beznadziejnie płatne, za orkę a nie pracę. Ogłoszenia w miarę są w agencjach ale i chętnych są tysiące, co rozwala mnie w przedbiegach. Chętnych młodszych, lepiej wykształconych, bardziej dynamicznych, przebojowych, drapieżnych. Ja to inna liga. nie mówię, że któreś z nas jest gorsze czy lepsze. jesteśmy inni.
prawdę mówiąc sama chwilowo się zagubiłam. końcówka niteczki mi spierdzieliła i nie widzę drogi wyjścia z tej sytuacji.
w ramach resetu powracam do przodków.
-co robić z tak piknie skończoną młodością?
pytanie takoż zadałam i maci i ciotce.
odpowiedzi są skrajnie różne. od powiesić się, przez wyprowadź się do znajdź se chłopa.
wieszać się chwilowo nie planuję, choć nie raz mam chęć pierdzielnąć wszystkim i pójść w pireneje. bo - brak kasy, perspektyw itd
facet? a kto to taki? być może jestem niedzisiejsza, zakopana w domu, ale nawet nie mam specjalnej okazji, żeby upuścić chusteczkę i td. zresztą w moim wieku, to raczej nikt by nawet jej nie zauważył. a dziadek miałby problem z jej podniesieniem :)
i tak kwitnę na grządce siłą przyzwyczajenia w oczekiwaniu na Bóg wi co.
mać zalegająca na łóżku prawie 24/24 nie poprawia nastroju. to jej ucieczka przed światem. przed młądą, przed mła. gorzko i beznadziejnie ostatnio w domu. echo w lodówce nie poprawia jej nastroju. wręcz przeciwnie. zamiast pustych półek wolała by napchane na maxa. ale chwilowo się nie da. jest jak jest. foch i nietolerancja do pary. samokrytyka chwilami z jej strony.
-tak jestem faszystką.
fakt. jest. ale jak kiedyś pisałam wszyscy, bez obrazy, jesteśmy.
beznadziejna nietolerancja, poniżanie, bezustanna krytyka, czy zwykłe olewanie w pogoni życia są nieakceptowalne.
tia, że niby ograniczam młądą? pomyślmy.. pierdylion razy wysyłałam ją z domu do ludzi, wskazując na różne możliwości kontaktu i rozwoju. Że niby wykorzystuję. To co? jeśli idę po zakupy mam jej nie brać ze sobą, nie pogonić do sprzątania jeśli razem mieszkamy, zabronić ugotowania obiadu jeśli w zasadzie ja gotuję. zabronić wzięcia ciężkich siatek z zakupami czy ciągnięcia wózka, gdy takie czynności kończą się dla mnie masakrycznym bólem łowy. mam jak pewna matka karmić, opierać, wyręczać, robić zakupy, gotować bo? mam dziecko - dorosłe. no! jeszcze tak poryta nie jestem!
Łzy i rozpacz z niezrozumienia, że niektórzy są zwyczajnie ograniczeni, że rzucą podłością - jesteś nikim bo nie pracujesz.
Jesteś nikim bo nie ogarniasz z powodu braku kasy a kasy brak bo nie ma pracy, godnej płacy, możliwości zarobienia w dostępny sposób. mnie już walą takie texty. latają mi jak swąd po grochówce, ale młąda nieodporna, wrażliwa do przesady. czasem deko przesadzająca, bo ani czasu ani ludzi nie zmieni.
być przyzwoitym człowiekiem to za mało nawet w rodzinie. w mojej rodzinie.
szukanie pracy to praca bezpłatna. trzeba wysiadywać dniówki przy kompie szybkim jak pieron, żeby coś osiągnąć. i to nie od razu. a ja szczerze mówiąc nie mam do tego zdrowia. tablecik odmówił współpracy. bn jakoś zamula nieprzytomnie.
ogłoszenia luźne są zwykle beznadziejnie płatne, za orkę a nie pracę. Ogłoszenia w miarę są w agencjach ale i chętnych są tysiące, co rozwala mnie w przedbiegach. Chętnych młodszych, lepiej wykształconych, bardziej dynamicznych, przebojowych, drapieżnych. Ja to inna liga. nie mówię, że któreś z nas jest gorsze czy lepsze. jesteśmy inni.
prawdę mówiąc sama chwilowo się zagubiłam. końcówka niteczki mi spierdzieliła i nie widzę drogi wyjścia z tej sytuacji.
w ramach resetu powracam do przodków.
Przytuliłabym;*
OdpowiedzUsuń