stanął taki w lnianych portkach i łapciach przed księdzem i żalił się. sądy były i wyroki różne. proste, od ręki, współmierne do winy. śmierć za bicie fałszywej monety, śmierć za śmierć, dyby, klejmo i pare innych równie atrakcyjnych kar. od ręki. grodzierżca był w zasięgu głosu to i sprawiedliwość też.
dziś MUSISZ sam tak się ustawić by niesprawiedliwość dotykała cię w możliwie najmniejszym stopniu. pazurami wyrywać i walczyć o swoją godność nawet w domu. jeśli się nie da, to zrobić wszystko, by móc ją zachować.
czasem nie ma innego wyjścia jak tylko odejść.
wyjść, zamknąć za sobą drzwi, otworzyć nowe i wyjść na nowe. nie będzie łatwiej, będzie troche inaczej. nowi ludzie, nowe dośiadczenia, rozwój w swojej własnej przestrzeni.
czasem trzeba pierdzielnąć drzwiami szefa, nieogarniętego debila, niszczącego ludzi i zespół. niech się wykazuje z nowymi, nie w temacie. awans na bamk go czeka.
otwierać sobie trzeba drzwi co dzień. na nowe. stare, nie dające satysfakcji zamknąć. okoliczności posypać popiołem. posadzić nowe.
czemu o tym? dziecię od roku up odsyłane od sasa do lasaa. bez pracy. za to z pierdylionem warsztatów za sobą, po drodze z niespełnionymi obietnicami pracy, w końcu trafiło na fajny warsztat. przyszła nakręcona jak śmigło, pięknie zmotywowana. walec drogowy to przy niej pryszcz.
może w końcu uda się jej zawalczyć o jakiś kurs. bo na razie prośba o doszkalanie kończyła się:
-przecież pani nic nie umie. trzeba najpierw coś umieć.
gula w gardle, łzy, szok. no pewnie, po ogólniaku trzeba skończyć kilka fakultetów, żeby załapać się na szkolenia, lub mieć doświadczenie w kilku dziedzinach w wieku <25. jasssne. laske trotylu w dupę biurwie i leć se kobito, leć. i ludzi nie krzywdź więcej.
a ja? przymierzam się do nowego, przemeblowuję to i owo i otwieram się na inne.
dziś MUSISZ sam tak się ustawić by niesprawiedliwość dotykała cię w możliwie najmniejszym stopniu. pazurami wyrywać i walczyć o swoją godność nawet w domu. jeśli się nie da, to zrobić wszystko, by móc ją zachować.
czasem nie ma innego wyjścia jak tylko odejść.
wyjść, zamknąć za sobą drzwi, otworzyć nowe i wyjść na nowe. nie będzie łatwiej, będzie troche inaczej. nowi ludzie, nowe dośiadczenia, rozwój w swojej własnej przestrzeni.
czasem trzeba pierdzielnąć drzwiami szefa, nieogarniętego debila, niszczącego ludzi i zespół. niech się wykazuje z nowymi, nie w temacie. awans na bamk go czeka.
otwierać sobie trzeba drzwi co dzień. na nowe. stare, nie dające satysfakcji zamknąć. okoliczności posypać popiołem. posadzić nowe.
czemu o tym? dziecię od roku up odsyłane od sasa do lasaa. bez pracy. za to z pierdylionem warsztatów za sobą, po drodze z niespełnionymi obietnicami pracy, w końcu trafiło na fajny warsztat. przyszła nakręcona jak śmigło, pięknie zmotywowana. walec drogowy to przy niej pryszcz.
może w końcu uda się jej zawalczyć o jakiś kurs. bo na razie prośba o doszkalanie kończyła się:
-przecież pani nic nie umie. trzeba najpierw coś umieć.
gula w gardle, łzy, szok. no pewnie, po ogólniaku trzeba skończyć kilka fakultetów, żeby załapać się na szkolenia, lub mieć doświadczenie w kilku dziedzinach w wieku <25. jasssne. laske trotylu w dupę biurwie i leć se kobito, leć. i ludzi nie krzywdź więcej.
a ja? przymierzam się do nowego, przemeblowuję to i owo i otwieram się na inne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz