piątek, 22 maja 2015

tydzień z oklapem

dwa tygodnie temu sama sobą wymyśliła:
-zrobię ryż z jabłkami i śmietaną
spoko
4 dni szukała przepisu w internecie
spoko
przedwczoraj wykonała
luzik. pycha

ponad tydzień temu prosiłam
- zróbmy porządek w chatynce, przestawmy graty, wywalmy zbedne rzeczy
wczoraj rano juz nie zdzierżyłam i se zaśpiewałam pełna piersią: na tapczanie śpi leń....
foch, foch, foszysko
wieczorem wygarnęłam co mi leżało. no i zwiędłam.
jakoś tak bele jak mam, że nerw nawt mały wyczerpuje mnie i muszę się mocno mobilizować potem do czegokolwiek.

rano wstałam bez banana. bez myśli. ot, siłą przyzwyczajenia.
wstałam, poszłam budzić.
o dziwo wstała, ogarnęła się, zrobiła co trzeba i
- przemyślałam temat. myslę, że ...
no i poszło

ogarnęłyśmy chatynkę, zostały na jutro drobiazgi. medytacje nad ciuchami, książkami, rozłożenie komody na czynniki pierwsze i odstawienie do gabarytów.

jednym słowem udało się. tylko czy nie można od jednego słowa?

poTomek nawiedził, chwilą jak zaznaczył. dowcipnie spytałam czy znów tylko skorzystać z kibla, bo jeśi to jego szalet to proszę-2 zł. a jeśli w celach rodzinnych to zapraszam. wody rządał mineralnej na siłownię. no sory, nie przewidziałam. ja zadawalam się kranówą.

i tak minął kolejny durny dzień bez dobrych uczynków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz