pora karmienia.
wpadka na hasło -" zaraz dostaniesz jeść"- podeszła do miski i drap łapą.
w postawioną przed nochem wessała się do osiągnięcia dna.
druga, skubnęła ze 2 kęsy, tradycyjnie skierowała się na trawnik, żeby wykonać małe siusiu. w połowie drogi zawróciła, podeszła do miski i zrezygnowała.
nerwa dostaję bo staruszka. całymi dniami leży i śpi. dziś z okazji ładnej pogody wylegiwała się na trawniku. nawet trochę łapami pomerdała pieszczona.
ale ta micha, no nie!
polazłam za delikwentką i karmiłam z ręki. troche wciągnęła, ale za mało. przyniosłam puszkę i samo dobre podtykałam pod nochala. troszke zjadła, z uprzejmości dla mnie, i znów podziękowała.
ech, starość jest okropna dla tych, których dotyczy, i dla otoczenia też. przykro patrzeć jak powoli się wylogowuje.
podeszła do mnie, po tym niby siusianiu, przepraszajaco dmuchnęła w twarz - nie bedę jadła.
po puszce zaległa na trawie. oczka jakieś mokre środkiem. wytarłam, zakazałam płakać, utulałam.
tylko tyle mogę dla niej zrobić.
trzecia rozłożyła mnie na łopatki bo..
..zwykle przed postawieniem miski maja wykonać komendę" siad". zaambarasowana sytuacja ze staruszką postawiłam żarcie i odeszłam. młoda podeszła, powąchała i odeszła. słowo- słabo mi się zrobiło - ale zaskoczyłam.
miska w rękę, komenda, miska na stojak, polecenie- jedz- no i poszło. włomotała w sekundę.uffff...
nachwalona spojrzała na mnie z wyrazem - fajnie, że się cieszysz tylko nie wiem z czego. przecież robię tak jak chciałaś.
cwana skubaniutka.
sszczerze? jestem zaszczycona, że mam do czynienia z tak wspaniałymi istotami.
wpadka na hasło -" zaraz dostaniesz jeść"- podeszła do miski i drap łapą.
w postawioną przed nochem wessała się do osiągnięcia dna.
druga, skubnęła ze 2 kęsy, tradycyjnie skierowała się na trawnik, żeby wykonać małe siusiu. w połowie drogi zawróciła, podeszła do miski i zrezygnowała.
nerwa dostaję bo staruszka. całymi dniami leży i śpi. dziś z okazji ładnej pogody wylegiwała się na trawniku. nawet trochę łapami pomerdała pieszczona.
ale ta micha, no nie!
polazłam za delikwentką i karmiłam z ręki. troche wciągnęła, ale za mało. przyniosłam puszkę i samo dobre podtykałam pod nochala. troszke zjadła, z uprzejmości dla mnie, i znów podziękowała.
ech, starość jest okropna dla tych, których dotyczy, i dla otoczenia też. przykro patrzeć jak powoli się wylogowuje.
podeszła do mnie, po tym niby siusianiu, przepraszajaco dmuchnęła w twarz - nie bedę jadła.
po puszce zaległa na trawie. oczka jakieś mokre środkiem. wytarłam, zakazałam płakać, utulałam.
tylko tyle mogę dla niej zrobić.
trzecia rozłożyła mnie na łopatki bo..
..zwykle przed postawieniem miski maja wykonać komendę" siad". zaambarasowana sytuacja ze staruszką postawiłam żarcie i odeszłam. młoda podeszła, powąchała i odeszła. słowo- słabo mi się zrobiło - ale zaskoczyłam.
miska w rękę, komenda, miska na stojak, polecenie- jedz- no i poszło. włomotała w sekundę.uffff...
nachwalona spojrzała na mnie z wyrazem - fajnie, że się cieszysz tylko nie wiem z czego. przecież robię tak jak chciałaś.
cwana skubaniutka.
sszczerze? jestem zaszczycona, że mam do czynienia z tak wspaniałymi istotami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz