wtręt nietematyczny: każda korekta błędu, o co nie jest trudno pisząc na mikro klawiaturze, wymaga aktualizacji tekstu i ponownej edycji. bardzo przepraszam za masakryczne literówki, ale cierpliwości mi brak.
wracając do tematu. wracałyśmy biedronki ulicą. kto zna okolice, ten wie, że na końcu jest mikro ogród z przepięknymi kwistami. chwilowo mało efektowne, samo zielone, ale w sezonie - szaleństwo form i kolorów.
dotarłyśmy tam i już nie pamiętam w jaki sposób ale zaczęła się rozmowa z właścicielką. jak powiedziała, dopiero skończyła dziewięćdziesiąt lat i ma zamiar pożyć jeszcze z 8 by dorównać swojej mamie. po wylewie, przy balkoniku dopieszcza swoje roślinki. fantastyczna, zupełnie fantastyczna. a jaki umysł, głos.
wracamy. w metrze zaatakowali nas policjanci w cywilu żądając kagańców dla psów. czepnęli się młodej. i pudło. pierwsze, że psi mieli co należy na twarzach. a drugie pudło się do nich odwróciło - czyli ja - i zdurnieli. ( nie ubieram się jak babcia pimpcia). ( butki prawie glany, dżinsy podwinięte, biała bluza z kapturem,a że dupa duża? może lubią? ) . młoda chciała się ciskać, że jakim prawem ją zaczepiają i stres fundują, ale rozładowałam sytuację. bo z władzą i tak nie wygrasz. a ślepa władza to już dno ; p
dotarlim do dumu, psy zwykle żywotne jak karaluchi padły, a ja dopadłam pokrzyw. temat herbatki uleciał mi z głowy jako ten sen złoty. złapałam mikser i wyprodukowałam coś co z wyglądu przypomina kolorem placek na pastwisku. dziubnęłam ciut z łyżeczki. mocna rzecz. miotnęło mnie totalnie.
polazłam do matki i mówię, " co świnie w tym widzą, że tak im smakuje?"
cisza.
nic to. nie takie świństwa ludzie żarli.
mać zadeklarowała, że będzie pić ta koopa, ja tyż się poświęcę dla lydzkości, choć raczej paw będzie mnie wołał. ostatecznie posłuży za nawóz dla roślinek.
finał wycieczki jest taki: zielone błoto w lodówce, pędy sosny nacukrzone - nie ma bata, robię nalewkę. mniód i małmazyja :), ręce w żywiczych plamach i pokłute pokrzywami.
stopy jutro mi powiedzą czy wycieczka była ok. w każdym razie na noc zostaną specjalnie potraktowane. o efektach powiadomię.
wracając do tematu. wracałyśmy biedronki ulicą. kto zna okolice, ten wie, że na końcu jest mikro ogród z przepięknymi kwistami. chwilowo mało efektowne, samo zielone, ale w sezonie - szaleństwo form i kolorów.
dotarłyśmy tam i już nie pamiętam w jaki sposób ale zaczęła się rozmowa z właścicielką. jak powiedziała, dopiero skończyła dziewięćdziesiąt lat i ma zamiar pożyć jeszcze z 8 by dorównać swojej mamie. po wylewie, przy balkoniku dopieszcza swoje roślinki. fantastyczna, zupełnie fantastyczna. a jaki umysł, głos.
wracamy. w metrze zaatakowali nas policjanci w cywilu żądając kagańców dla psów. czepnęli się młodej. i pudło. pierwsze, że psi mieli co należy na twarzach. a drugie pudło się do nich odwróciło - czyli ja - i zdurnieli. ( nie ubieram się jak babcia pimpcia). ( butki prawie glany, dżinsy podwinięte, biała bluza z kapturem,a że dupa duża? może lubią? ) . młoda chciała się ciskać, że jakim prawem ją zaczepiają i stres fundują, ale rozładowałam sytuację. bo z władzą i tak nie wygrasz. a ślepa władza to już dno ; p
dotarlim do dumu, psy zwykle żywotne jak karaluchi padły, a ja dopadłam pokrzyw. temat herbatki uleciał mi z głowy jako ten sen złoty. złapałam mikser i wyprodukowałam coś co z wyglądu przypomina kolorem placek na pastwisku. dziubnęłam ciut z łyżeczki. mocna rzecz. miotnęło mnie totalnie.
polazłam do matki i mówię, " co świnie w tym widzą, że tak im smakuje?"
cisza.
nic to. nie takie świństwa ludzie żarli.
mać zadeklarowała, że będzie pić ta koopa, ja tyż się poświęcę dla lydzkości, choć raczej paw będzie mnie wołał. ostatecznie posłuży za nawóz dla roślinek.
finał wycieczki jest taki: zielone błoto w lodówce, pędy sosny nacukrzone - nie ma bata, robię nalewkę. mniód i małmazyja :), ręce w żywiczych plamach i pokłute pokrzywami.
stopy jutro mi powiedzą czy wycieczka była ok. w każdym razie na noc zostaną specjalnie potraktowane. o efektach powiadomię.
Nie spożywałam jeszcze pokrzywy,ale teraz modne takie cuda;) Pesto prawie zrobiłaś, tylko tam jeszcze trzeba dowalić trochę oliwy,słonecznika i czosnku .
OdpowiedzUsuń