mogę. przewalać się z jednej strony kanapy na drugą gdy bok zaboli z pilotem w ręce. mogę czytać cudze myśli i myśleć - jestem wspaniała, intelektualizuję się ;p, rozwijam - mogę do rozpęku. podesłać kocyk i opalać krągłości mogę. ale jakoś nie mogę :)
bo : piesom dać trzeba jeść, umyć miski, nakarmić koty, zrobić prań pierdylion ( nie muszę, ale łapy same lecą ), powyrywać chwasty, zrobić obiad jeden, drugi, przycupnąć przy śniadaniu, posprzątać psią produkcję, ogarnąć lodówkę ( wydłubać lód, powycierać półki, umyć szuflady ), podlać roślinki, pousuwać suche pędy, wyrzucić śmieci, ugotować psom mięsko, poporcjować, wynieść dywaniki do wietrzenia, i dreptać w krzątaninie do wieczora.
były nazywał to pierdzeniem w stołek.
podobne podejście ma młody. nie zarabiasz znaczy nic nie robisz, jesteś nikim.
generalnie sama se kole pióra narobiłam, bo zawsze wbijałam im w głowę, że trzeba pracować, być niezależnym finansowo.
mnie dopadło to czego się bałam zależność. do pary z nią jakaś obojętność na to. widocznie tak miało być. wszystko jest po coś. ten stan daje czas na przemyślenia, weryfikuje ludzi. to dobrze. niczego nie żałuję. życie toczy się dalej.
mimo dołka finansowego, jakimś cudem jest lepiej. fizycznie.nie ma porównania do ubiegłego roku gdy ciągłe zawroty głowy, zasłabnięcia, bóle nóg, głowy, kręgosłupa, stawów.
jest prawie idealnie.
cel- schudnąć do 55 kg by odciążyć stawy.
cel- zacząć zarabiać na własnych warunkach.
cel - samowystarczalność.
to moje cele. a będzie co ma być.
bo : piesom dać trzeba jeść, umyć miski, nakarmić koty, zrobić prań pierdylion ( nie muszę, ale łapy same lecą ), powyrywać chwasty, zrobić obiad jeden, drugi, przycupnąć przy śniadaniu, posprzątać psią produkcję, ogarnąć lodówkę ( wydłubać lód, powycierać półki, umyć szuflady ), podlać roślinki, pousuwać suche pędy, wyrzucić śmieci, ugotować psom mięsko, poporcjować, wynieść dywaniki do wietrzenia, i dreptać w krzątaninie do wieczora.
były nazywał to pierdzeniem w stołek.
podobne podejście ma młody. nie zarabiasz znaczy nic nie robisz, jesteś nikim.
generalnie sama se kole pióra narobiłam, bo zawsze wbijałam im w głowę, że trzeba pracować, być niezależnym finansowo.
mnie dopadło to czego się bałam zależność. do pary z nią jakaś obojętność na to. widocznie tak miało być. wszystko jest po coś. ten stan daje czas na przemyślenia, weryfikuje ludzi. to dobrze. niczego nie żałuję. życie toczy się dalej.
mimo dołka finansowego, jakimś cudem jest lepiej. fizycznie.nie ma porównania do ubiegłego roku gdy ciągłe zawroty głowy, zasłabnięcia, bóle nóg, głowy, kręgosłupa, stawów.
jest prawie idealnie.
cel- schudnąć do 55 kg by odciążyć stawy.
cel- zacząć zarabiać na własnych warunkach.
cel - samowystarczalność.
to moje cele. a będzie co ma być.