piątek, 7 lutego 2020

Piątek

Piątek to jednak dzisiaj a nie wczoraj. 😠 Tak to jest gdy nie ma się kontaktu z ludźmi, nie ma pracy a tv nie pluje w ucho.
Gminne sprawy załatwione. Spacer zaliczony. Ciekawe co będzie po nim. Ostatnio padłam następnego dnia i miałam przykurcze - łaziłam nieco jak pokraka.

Trochę nerwowa jestem ostatnio choć postanowiłam panować nad sobą. Mama coraz bardziej się plącze a ja tego nie znoszę. Gdy zapomina to jeszcze, jeszcze, ale gdy tworzy dziwne kombinacje myślowe czy słowa - no to mnie skręca.
Mimo wszystko staram się panować nad sobą. Cóż - wiek, brak kontaktu z ludźmi, tęsknota za siostrą, bo o Pierworodnej szkoda gadać. Ukochana wnuczka od dawna ma ją w odwłoku. Smutna prawda ale prawda. Wszak ciąża to nie choroba.

MŁĄDA kompletuje dokumenty do wniosku o świadczenie rehabilitacyjne. Na polecenie lekarza. Dzienny oddział nieco zweryfikował diagnozę. Doszła depresja, o czym wiem od dawna. Ale na diagnozę trzeba czekać. Najpierw obserwacja, potem leki. Dobrze że jest wśród ludzi. Dobrze się tam czuje. Jest w coraz lepszym nastroju, choć ostatnio, nie skarży się, o nie!, tylko stwierdziła że smutkiem fakt - szkoda że nie poznam mojego siostrzeńca.
A ja już nie mam siły ani do Pierworodnej ani do Potomka. Oboje wylewają na mnie każde szambo. Wszystkiemu jestem winna ja.  Bo i fakt, szurnę czasem brukowym słowem, krzyknę - głupia jesteś - no i obraża majestatu. Cierpienie na miarę rzezi niewinniątek. Więc dałyśmy sobie po banie i chyba tak jest lepiej. Tęsknię ale cóż, a ona ma święty spokój.

Czujemy się jak wyrzutki, pariasi, nietykalni. Jakby sama nasza obecność, choroba - zarażała.
Szczerze - ludzie z ulicy, obcy są wsparciem. Mają dobre słowo, gest pomocny.
Tak to tak 🙁


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz