czwartek, 20 lutego 2020

Bez tradycji

Jak to u nas jest?
Może mi kto Wu tłumaczy, bo moja nie rozumieć!
Wysyła się dzieci z glutami i przyziębieniem do żłobka, do przedszkola. Ponoć przymus ekonomiczny. Nic to, że zainfekują się inne dzieci, kolejne mogą mieć powikłania poszczepienne. Nic to! Kasa górą!
Dorośli z farfoclami pod nosem, gorączką, osłabienie - śmigają (he, he) do roboty. Nic to, że zainfekują pół miasta jadąc komunikacją miejską i rozłożą na łopatki zespół z którym pracują. Nic to! Liczy się kasa!
Ludzie na samozatrudnienia, czyli solofirmy, pracują do padnięcia. Świątek, piątek i niedziela - bez względu na samopoczucie - bo kasa najważniejsza. Z czegoś te podatki, składki i inne koszty trzeba opłacić. A i odłożyć na czarną godzinę, bo nie daj buk!
I wszystko jest dla wszystkich jasne - i wytłumaczalne - kasa!
Tylko wytłumaczcie mi jedno - jak długo tak można? Na ile wydolny jest organizm? Jakie są ogólne koszty i kto na tym zyskuje? Na tym pędzie ku śmierci.
Bo inaczej się tego nie da nazwać.
Każda infekcja wirusów to ryzyko - pal już diabli tych obcych, których mamy w odwłoku - dla nas samych, dla naszych najbliższych. Jakby wiadomo, że wirusy mutują. Przepracowany - osłabiony organizm - przeciążony - przestanie być wydolny i w końcu padnie.
No można sobie myśleć życzeniowo, czemu nie - ja heros, ja bohatyr, jo rody dom - tylko zapomina się o pudełku na człowieka. I tak jak w przyrodzie nic nie ginie, tak  i w człowieku. Wszystko jest skrzętnie kopiowane w mitochondriach i powielanie. Czy to na teraz, czy potem, czy też ów zapis przekażemy potomstwu.
Zaiste zabawne jaką wiedzę daje medycyna i jakie możliwości prewencji.
Ale nie! Jo bohatyr! Z glutem do pasa, że szklistymi oczami jadę nach arbeit. Pociągiem, metrem, autobusem, tramwajem.
Co mi tam inni. Moja miłość bliźniego - ho! ho! Przeca statystycznie to wszyscy chrześcijanie - ogranicza się do własnej doopy i rodziny.
Czy aby na pewno?
Goowno prawda!
Tak jak nie kochamy innych - nie ważne - rodzina, obcy - tak nie kochamy siebie.
Konia z rzędem temu, kto przy usmarkanym i z podgorączką potomku zakłada maseczkę? Kto będąc w influenzie sam nosi maseczkę by nie zarażać rodziny.
Ho, ho! Tak!, tak!
Tacy my pełni miłości.
No i doszedłem do maseczek.
I w zasadzie one są powodem tego posta, a w zasadzie vlog Polaka mieszkającego w Chinach i przesiąknięgo chińskimi zwyczajami. Po prostu - przy infekcji czy jej podejrzenia nosi na buzi maseczkę. Koniec i kropka!
Maseczki 😁
O ile cykliści przyzwyczaili nas do namordników przeciwsmogowych o tyle te zwykłe, higieniczne są tak w Pl pase' że założenie takiego tłumika na pysk budzi zaniepokojenie.
Serio!
Założyłam - i policja która mnie mijała i straż miejska, zwalniali autka i bacznie mi się przyglądali. Czy tak być powinno? Kolejny zaiste pokazujący jakimi daniami są ludzie to już w tej chwili problem z nabyciem zwykłych higienicznych maseczek.
Udało mi się kupić kilka że 3 tygodnie temu w aptece, od tego czasu już nic.
Zamówiłam awaryjnie 3 dla każdej za dużo monet. Jakby trochę - tak czuję - bez sensu.
Po pierwsze - wobec totalnej beztroski i braku dostępu do masek - jest to zupełnie niewystarczające. Co innego gdyby wszyscy z jakimkolwiek objawami, jakiejkolwiek infekcji je nosili - wtedy to ma sens.
Kolejny problem, poza brakiem dostępności na rynku to ich ceny.
Przed wirusem paczka 50 sztuk w hurcie kosztowała niespełna złotówkę. Mówię o tych najtańszych, trójwarstwowych. I pozostawię to bez oceny producentów, bo szkoda słów.
Kolejna rzecz w temacie maseczek to internetowe zbiórki masek dla Chińczyków. Chore!
1. Skala produkcji u nas a potrzeby rynku chińskiego jest po prostu śmieszna.
2. Jaka jest pewność że rzeczywiście zostaną wysłane?
3. I tu robi się najprzezabawniej. Tak zabawnie, że aż do BULU - że śmiechu.
Hipotetyczna sytuacja - grupa aktywnych samarytanów sępi o maseczki dla biednych Chińczyków - i dostają je o cudzie! Tysiące, dziesiątki tysięcy. I teraz 😂😂😂😂😂😂😂😂😂 już serio, serio - to się dzieje! Każda paczka, kontener z zawartością ponad 500 sztuk jest konfiskowana przez rząd. Konfiskowana ale nikt nie traci. Na konto darczyńcy wpływa równowartość tych maseczek - wg ichniej ceny rynkowej.
Dobre? Dobre!
Miłosierdzie swoją cenę ma!

I tak dla przypomnienia - przed wirusem paczka 50 sztuk, trójwarstwowych kosztowała niespełna złocisza.

PS.jedna napiszę - Ja bym te koorwy i pijawy żerujące na nieszczęściu i różnych tam z laską dynamitu w doopie wrzuciła w głęboki szyb. Jak dla mnie to jest ludobójstwo. Niczym skurwiele nie różnią się od nazioli. Więcej! Robią to na globalną skalę. Bo kasa!


  • Dla kasy wszystko! 


PS. Ktoś wie co robi rząd? Jakoś panuje nad skokami cen i dystrybucją! Ni chu! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz