sobota, 29 lutego 2020

w te i nazad

planowałam, planowałam i czekałam na zmiłowanie pańskie. A że pan poszedł między bruzdy i kareta nie dojechała to musiałam skorzystać z Mini Busa. Jak ja lubię jeździć tym przewoźnikiem. Fury 40-to letnie. Kierowcy na pozycji silniejszego. Z takim panem jechać to czad. Pamiętać trzeba zawsze o uprzywilejowanej pozycji onego - on tylko do trzymania kierownicy, przyjęcia kasy. Pokraki o kulach czy z chodzikami muszą się teleportować do i z autobusu. Taki hrabia tylko bacznie paczy- wyebie się czy nie wyebie. Ja też mam rozrywkę - uda się czy się nie uda. Na razie. Żyję, nic nie połamane więc te uda udane są.
no dobra. Nach Berdyczów mnie poniosło. Bo ostatecznie zaparłam się na te spacery, to niech będą z jakim pożytkiem.
korzystając z bliskości nabyłam maliny i łby. Nijak się ma jedno do drugiego , choć ostatecznie i jedno i drugie pójdzie w proch aczkolwiek inną drogą. Jedno do ziemi, drugie do sagana. Skądinąd finał wiadomy.
pohulałam jak ten halny a raczej łoś w galopie po tych moich morgach, uścisnęłam sąsiedzką łapę i nazad do domu.
a w metru tak mię się dziwno zrobiło jak ruskie rzekły - przejdźcie, babuszka idzie.
i kurła jestem wstrząśnięta i zmieszana. Bo ta babuszka to takie miłe, a z drugiej strony to ta babuszka to piernik-babcia z naprzyzbia.
babuszka 😊


pa. Patryk - mega dzięki. Twoje spojrzenie na świat i siebie - lekiem na całe zło. Od lat 😍
powinni Twoje blogi zapisywać zamiast antydepresantów.
czekam jak i wielu innych na książki!

piątek, 28 lutego 2020

Pozamiatane

Wróciłam niedawno do domu. W końcu coś zjadłam - gdy muszę załatwiać gdziekolwiek, cokolwiek - dostaję mdłości. Więc ze śniadania nici.
Najpierw na Mariańską. Odebrałam papier, chciałam zapisać si~ do psychiatry.
- proszę dzwonić od poniedziałku. Zapisy na czerwiec. Ok. Poczekam.
Potem do domowego po zaświadczenie o stanie zdrowia. Doktorek stanowczo stwierdził :- nie będzie pani latać po żadnych komisjach. Komisja przyjedzie do pani.
Mi to pasuje. Nawet bardzo.
A potem zus. Praca się skończyła, świadectwo pracy elegancko pocztą doszło - nic to że to tylko 200 metrów. Więc muszę myśleć co dalej.
Poszły kolejne wnioski - w tym o rentę.
Wytrzepało mnie solidnie jak dawno nie. Bolą stawy. Masakra. Ręce chce powykręcać ale się nie daję. Splot słoneczny po prostu piecze. Głowa boli. Się wi. Boli - znaczy żyję.
Ubrałam się jak goopi Jasio. Za ciepło żeby iść. Ale w sam raz do siedzenia na przystanku.
Generalnie to jest tak, że do pewnego momentu idzie wszystko gładko - na tyle na ile może - a potem coś wypada z trybików i się zaczyna. Duszności, strachy, kołatanie serca i inne niezbyt fajne rzeczy. Zawiechy w głowie - pustka, pustka - zero szarych komórek.
Do tego dochodzi brak informacji/wiedzy, co to będzie na oddziale. No, czasem brakuje mi kogoś kto by ogarnął słowem, ramieniem. Czymś pokrzepił. Ale jest jak jest i nie ma co kwękać.
Tak więc do jutra leżakowanie. Układanie gnatów w całość, Relax.
I choćby był nalot, nie ma mowy bym dalej niż do klopa poszła.

czwartek, 27 lutego 2020

Brzydka prawda

Siedzi se moja matka obok mnie i ma zaciesz :- ciesz się. Pierworodns będzie miała synka, poTomek jak będzie miał córeczkę to będziesz miała już wszystkie wnuki.
Paczę na Nią i se myślę- kobieto, co Ty masz w głowie?
Przecież tak bardzo jak oni mają wyebane na Ciebie to nie ma nikt. No może ja.
Sprowadziłam na ziemię i znów wszystko płynie swoim rytmem.
- Gary się suszą.
No i jakiś konkret jest 😁

Jedno nie wyszło.

Znów fiasko z zapisem do wracza, więc w ramach odreagowania się trochę się  wyżyję. Niepoprawnie politycznie.
Jak wszyscy już pewnie wiedzą, "pewne" źródła podają, że Polacy masowo w czasie II ś eksterminowali Żydów. Debil to załapie - normalny człowiek, znający historię - nie niedouczony tłumok - a uczyć się można też w domu poprzez lekturę czy materiały źródłowe zamiast ebać seriale dla kucharek czy grać w durnogry - normalny człowiek otrząsa się z obrzydzeniem na takie łgarstwa.
Wiadomo - faszyści, hitlerowcy - broń buk Niemcy - faszyści - z nieba spadszy - bo nie zza naszej zachodniej granicy - choć fakty i fotografie mówią co innego - gnębili nas - delikatnie rzecz ujmując przez 6 roków.
A teraz jakiś ciul mordaty - kurła - kto to ulung i za jakie grzechy - tforzy nowo historie. To ufoludki - bo jeszcze nie wie kto - ale z pewno#cią nie ruskie - ufoludki wygrały IIwś. Choć fakty i zdjęcia - zatknięta ruska flaga na Reichstagu - temu przeczą.
I takie mam smutne zdziwienie i duszą domniemanie, że tym geniuszem, tfurcą jest Amerykanin. Stety 😂😂😂 i tak se myślę o ich mądrości w kontekście uwielbienia dla Walesa, głupot pisanych na potrzeby prezydentów usiech czy innych "dobrosąsiedzkich" usług. I zastanawiam się nad mądrością przywódców, których fakty historyczne - choćby z niedalekiej przeszłości - niczego nie uczą.
Ach ta władza - nad mądrości ulatuje...

A teraz pełznę do zajęć - ostatnie moje życiowe motto:

KROK PO KROKU.



Nowoczesna pani 😁😁😂😂😂

https://kobietapo30.pl/

Błagam 🤣🤣🤣🤣
I przepraszam ale będę teraz w stylu Jakuba Czarodzieja 😁😁😁😁

Wystarczyły mi nagłówki tego cuda dla 30-to latek.
Coś w stylu - ile partnerów seksualnych miała 30-latka?
Jebłam śmiechem 🤣🤣🤣😂😂😂

Ot kurła poziom 😂😂😂😂

Lepej. Z tego cuda - podesłanym linkiem - dowiedziałam się że jestem toksyczną matką. A jakże - artykuł wypunktowuje truciznę.
Tylko do kogo to i w stosunku do jakich z kim relacji.
A wogle - to odpierdolić się od mła. Zacząć szukać wad we sobie proszę. Albo dowalić sobie roboty, żeby choć ręce były zajęte jak mózg szwankuje. 

Paleo, nie Paleo?

Jak zwał tak zwał. W każdym razie jak jest, to wciągam od razu po zrobieniu, a najchętniej na każdy posiłek. Chyba spore te niedobory żelaza mam.
Tak... Mać mnie uczyła że wątróbkę - wieprzową, cielęcą - trza poplasterkować, sklepać delikatnie jak schabowego, otoczyć w mące i na głęboki tłuszcz. Po minucie z każdej strony. Na to dowalić w opór cebuli i z ziemniakami i kiszeniakiem wcinać.
Ja tam ostatnio nie lubię stać przy garach. Boli.
Więc biere woka, leje oliwę, wciepuję cebulę w piórka, solę ją i podsmażam. Dobrze przy tym używać pałeczek, szybko rozdzielają cebulę na pojedyncze włókna. Po chwili - nie po 5 minutach, ani 3 - po chwili wrzucam do niej wątróbkę.  Grube paluchy na 2:2, 3:3. Długość dowolna. Nakapuję ją maggi. Nie solę! Podsmażam na mocnym ogniu tak, by była solidnie ścięta z każdej strony. Ona wątróbka. Wyłączam gaz, przykrywam pokrywką i czekam 3 minuty.
Wychodzi obłędnie. Kremowa w środku jak pasztet z gęsich wątróbek.






środa, 26 lutego 2020

Weryfikacja

25 listopada ubiegłego roku złożyłam wniosek o przedłużenie świadczenia rehabilitacyjnego. Spóźniłem się z tym składaniem o jaki miesiąc i konsekwencje są. Od października bez kasy. Ale nie zginie.
I wównież z opóźnieniem orzeczenie - dalsza rehabilitacja.
Marzec będzie bogaty w wydarzenia. Szpital, początek psychoterapii - generalnie to ciąg dalszy z ubiegłego roku. Odbiór legitymacji inwalidzkiej. No i rehabilitacja kręgosłupa i kolan. Kolejny zapis do pulmonologia i muszę wydębić od Niego skierowanie do alergologa.
W tym roku i przyszłym nie planuję żadnego usg czy rtg. Jeszcze jeden i zacznę świecić.
A na biegu - 🤣🤣🤣 - już muszę składać kolejny wniosek o kolejne przedłużenie świadczenia. Doktor mnie chyba udusi. Tym razem będą 2 druki dotyczące stanu zdrowia. Papiery, papiery, papiery. A kadłub jak dygał tak dyga, nic nie chce być spokojniejszy od orzeczeń.
I chciał nie chciał znów do psycholki muszę się zapisać. Poproszę o doraźne środki uspokajające. Na ataki paniki. Może da Lorafen? Skutecznie wyłącza z życia. Na kilkanaście godzin.
Najgorsze są nocne ataki. W dzień da się je rozchodzić, rozproszyć. Nocą jest okropnie.

W domu już nie boordel a katastrofa. Chciał nie chciał, pizgając z wdziękiem w rytmie pogo i jak łoś w galopie, staram się ją trochę ogarnąć.

Taka rehabilitacja inaczej 😂😂😂😂



niedziela, 23 lutego 2020

Ostatni raz

Nie chcę mi się tłumaczyć po raz kolejny moje motywy.
Na ten czas mam do czynienia z dorosłymi ludźmi. Dorosłymi!
Najbliższa rodzina, to także dorośli, choć zdarza mi się traktować najmłodszą jak maliństwo, ale każda matka chyba tak ma.
- wzięłaś telefon?
-ubierz się ciepło
-jadłaś coś?
-jesteś głodna?
Jest tego coraz mniej, bo i otrząsa się z nadmiernej troski, jak psiak po kąpieli i dobrze.
Co do starszych - lata dobijania się o uwagę, odrzucania, kłamstwa, lekceważenie, unikanie kontaktu - spowodowały że pękło. Coś pierdykło, a ja w jakimś sensie pomogłam przedstawiając sobie w głowie a w zasadzie dotarło do mnie kim, a właściwie jak bardzo nikim dla nich jestem. I niech tak zostanie. Mi już to nie przeszkadza. Wszystkie możliwe kupony poodcinane. I to nie tylko oni. Ale i mać.

Nie mam już nic do zaoferowania im. Skończyło się.
Oni też  nic nie mają w każdym możliwym sensie. Nie boli.
Że echem niesie? Nie boli. Taki widocznie mój los.

I tylko marzę żeby zapomnieć.

Po prostu. Miałam kiedyś fajne dzieci. Dzieci dorosły i znikły. W życiu.

PS. Nie piszcie. Nie piszcie że jestem i będę zawsze matką. Jakąś. Ja to wiem. I chcę zapomnieć. Nie chcę żeby znów bolało.
 Zaczynasz nowy etap. Jeszcze Ktosiek się nie urodził a już Go kochasz i chcesz chronić. To początek. Po urodzeniu zrozumiesz. A potem przyjdzie czas gdy zrozumiesz i zaznacz bólu odrzucenia przez dziecko. To nie znika. Dlatego chcę o Was zapomnieć. By nie cierpieć. By móc żyć.
Dajcie mi spokój.

Zdemolowaliście mój świat. Zabraliście mi to co mi się należało. Bliskość, miłość, rodzinę. Bo ktoś coś powiedział.

Chcę spokoju.

czwartek, 20 lutego 2020

Bez tradycji

Jak to u nas jest?
Może mi kto Wu tłumaczy, bo moja nie rozumieć!
Wysyła się dzieci z glutami i przyziębieniem do żłobka, do przedszkola. Ponoć przymus ekonomiczny. Nic to, że zainfekują się inne dzieci, kolejne mogą mieć powikłania poszczepienne. Nic to! Kasa górą!
Dorośli z farfoclami pod nosem, gorączką, osłabienie - śmigają (he, he) do roboty. Nic to, że zainfekują pół miasta jadąc komunikacją miejską i rozłożą na łopatki zespół z którym pracują. Nic to! Liczy się kasa!
Ludzie na samozatrudnienia, czyli solofirmy, pracują do padnięcia. Świątek, piątek i niedziela - bez względu na samopoczucie - bo kasa najważniejsza. Z czegoś te podatki, składki i inne koszty trzeba opłacić. A i odłożyć na czarną godzinę, bo nie daj buk!
I wszystko jest dla wszystkich jasne - i wytłumaczalne - kasa!
Tylko wytłumaczcie mi jedno - jak długo tak można? Na ile wydolny jest organizm? Jakie są ogólne koszty i kto na tym zyskuje? Na tym pędzie ku śmierci.
Bo inaczej się tego nie da nazwać.
Każda infekcja wirusów to ryzyko - pal już diabli tych obcych, których mamy w odwłoku - dla nas samych, dla naszych najbliższych. Jakby wiadomo, że wirusy mutują. Przepracowany - osłabiony organizm - przeciążony - przestanie być wydolny i w końcu padnie.
No można sobie myśleć życzeniowo, czemu nie - ja heros, ja bohatyr, jo rody dom - tylko zapomina się o pudełku na człowieka. I tak jak w przyrodzie nic nie ginie, tak  i w człowieku. Wszystko jest skrzętnie kopiowane w mitochondriach i powielanie. Czy to na teraz, czy potem, czy też ów zapis przekażemy potomstwu.
Zaiste zabawne jaką wiedzę daje medycyna i jakie możliwości prewencji.
Ale nie! Jo bohatyr! Z glutem do pasa, że szklistymi oczami jadę nach arbeit. Pociągiem, metrem, autobusem, tramwajem.
Co mi tam inni. Moja miłość bliźniego - ho! ho! Przeca statystycznie to wszyscy chrześcijanie - ogranicza się do własnej doopy i rodziny.
Czy aby na pewno?
Goowno prawda!
Tak jak nie kochamy innych - nie ważne - rodzina, obcy - tak nie kochamy siebie.
Konia z rzędem temu, kto przy usmarkanym i z podgorączką potomku zakłada maseczkę? Kto będąc w influenzie sam nosi maseczkę by nie zarażać rodziny.
Ho, ho! Tak!, tak!
Tacy my pełni miłości.
No i doszedłem do maseczek.
I w zasadzie one są powodem tego posta, a w zasadzie vlog Polaka mieszkającego w Chinach i przesiąknięgo chińskimi zwyczajami. Po prostu - przy infekcji czy jej podejrzenia nosi na buzi maseczkę. Koniec i kropka!
Maseczki 😁
O ile cykliści przyzwyczaili nas do namordników przeciwsmogowych o tyle te zwykłe, higieniczne są tak w Pl pase' że założenie takiego tłumika na pysk budzi zaniepokojenie.
Serio!
Założyłam - i policja która mnie mijała i straż miejska, zwalniali autka i bacznie mi się przyglądali. Czy tak być powinno? Kolejny zaiste pokazujący jakimi daniami są ludzie to już w tej chwili problem z nabyciem zwykłych higienicznych maseczek.
Udało mi się kupić kilka że 3 tygodnie temu w aptece, od tego czasu już nic.
Zamówiłam awaryjnie 3 dla każdej za dużo monet. Jakby trochę - tak czuję - bez sensu.
Po pierwsze - wobec totalnej beztroski i braku dostępu do masek - jest to zupełnie niewystarczające. Co innego gdyby wszyscy z jakimkolwiek objawami, jakiejkolwiek infekcji je nosili - wtedy to ma sens.
Kolejny problem, poza brakiem dostępności na rynku to ich ceny.
Przed wirusem paczka 50 sztuk w hurcie kosztowała niespełna złotówkę. Mówię o tych najtańszych, trójwarstwowych. I pozostawię to bez oceny producentów, bo szkoda słów.
Kolejna rzecz w temacie maseczek to internetowe zbiórki masek dla Chińczyków. Chore!
1. Skala produkcji u nas a potrzeby rynku chińskiego jest po prostu śmieszna.
2. Jaka jest pewność że rzeczywiście zostaną wysłane?
3. I tu robi się najprzezabawniej. Tak zabawnie, że aż do BULU - że śmiechu.
Hipotetyczna sytuacja - grupa aktywnych samarytanów sępi o maseczki dla biednych Chińczyków - i dostają je o cudzie! Tysiące, dziesiątki tysięcy. I teraz 😂😂😂😂😂😂😂😂😂 już serio, serio - to się dzieje! Każda paczka, kontener z zawartością ponad 500 sztuk jest konfiskowana przez rząd. Konfiskowana ale nikt nie traci. Na konto darczyńcy wpływa równowartość tych maseczek - wg ichniej ceny rynkowej.
Dobre? Dobre!
Miłosierdzie swoją cenę ma!

I tak dla przypomnienia - przed wirusem paczka 50 sztuk, trójwarstwowych kosztowała niespełna złocisza.

PS.jedna napiszę - Ja bym te koorwy i pijawy żerujące na nieszczęściu i różnych tam z laską dynamitu w doopie wrzuciła w głęboki szyb. Jak dla mnie to jest ludobójstwo. Niczym skurwiele nie różnią się od nazioli. Więcej! Robią to na globalną skalę. Bo kasa!


  • Dla kasy wszystko! 


PS. Ktoś wie co robi rząd? Jakoś panuje nad skokami cen i dystrybucją! Ni chu! 

środa, 19 lutego 2020

😉

Przezabawne, niektóre media podają, że paraliż gospodarki chińskiej z powodu wirusa obniżył światową emisję CO2 o 6%. Akuracik tyle co trza.
Cieszyć się czy płakać?
😁😁😁😁

wtorek, 18 lutego 2020

I kto ma korbę?

Wizyta w klinice.
I śmiesznie i strasznie.
Opisywać nie będę bo żenada.
Ktoś ma odlot!. Nie ja!

Nieformalne spotkanie z osobą z branży:
- doktor........ chyba powinien/na się leczyć psychicznie? - ja
- wszyscy o tym wiedzą - odpowiedź.
Kurtyna!

Z serii - terapia  rozwałki.
Młąda ma spotkania. Terapeutyczne rozmówki/pogadanki. Ze spotkania na spotkanie gorzej to znosi.
Nie tylko ona. Terapeuta rozpuernicza psychiki zamiast wzmacniać.
Słabo! 

czwartek, 13 lutego 2020

Znów tuptanie

Złożony wniosek o wydanie legitymacji - inwalidzkiej? Przy okazji druki w sprawie Młądej.

Wizyta u ortopedy - wrodzone zwyrodnienia stawów.? Skierowanie na rehabilitację tam gdzie np w terapii na basenie jest winda. No panie! Grubo!

Tramwajem do szkoły Młądej i odbiór zaświadczenia o nauce w tej szkole..

Ten chodzik jest ustnym cudem. Stabilny, z przyzwoitym kołami, siedziskiem a pod nim sakwa na pierdoły. W tym przypadku torebka.
Co mi daje? Poczucie bezpieczeństwa. 

Handel, handele!

Tylko jak to brzmi po japońsku?

Los Alamos National Laboratory - obliczyli, że na wczesnym etapie liczba zarażonych będzie się podwajać co 2,5 dnia.

"udanej" replikacji dokonał wraz z innymi dr Kawaoka. Celem było stworzenie wirusa tak niepowstrzymanego jak hiszpańska z lat 1918-1919.

No i tyle w tym temacie. 

środa, 12 lutego 2020

Koronavirus

Najnowsze informacje - wirus potrafi przetrwać ok 40 dni. Czyli ile? 35 - 45?
Z tego co widać na filmach można wyciągnąć wniosek że jest lepki.na razie tyle.
PS. Podejrzane o koronawirus 2 osoby w Markach pod Warszawą. Przewiezione do stolicy.

wtorek, 11 lutego 2020

Orzeczenie n1

Niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym. 

Gdzie się nie obrócisz

z każdej strony doopa. W Chinach wirus który lata, osiada, przenika a u nas grypa. Póki co proporcjonalnie do w/w groźniejsza.

Co do zabezpieczeń - maski póki co nieosiągalne w aptekach. Ni ma chirurgicznych, najprostszych a te przeciwwirusowe są, owszem, ale nie ma do nich filtrów na wymianę.

Co pozostaje? Wszelkimi środkami podnosić odporność, mobilizować organizm do walki z tym syfem. Myć łapy minimum 30 sekund po każdorazowym wyjściu z domu, nie macać się po pysku, żreć kiszonki, zaopatrzyć dzieciaki w płyny dezynfekcyjne i przypominać o myciu rąk.
A ja póki co zamówiłam sobie czagę. Kiszonki obowiązkowe. Przynajmniej miska dziennie. O magnezie nie wspominam.
Będę dziś próbować zamówić sobie trochę masek via internet. I coś do spryskiwania ich by były skuteczniejsze. Oczywiście kupię te najtańsze. Medyczne.
Tyle. 

poniedziałek, 10 lutego 2020

Dla mnie to ważne

W czasie wojny i w miłości wszystkie chwyty dozwolone czyli użyjemy zarazy.
Tak, tak! I my stosowaliśmy te chwyty. My czyli Polacy. W powstaniu styczniowym i za Piłsudskiego. Wcześniej i później pewnie też to się działo.
Chiny - pierwsza gospodarka świata. Potęga. Wioski o liczebności 800000 ludzi. Płacenie twarzą, budowanie tysięcy mieszkań - na zapas. Tak, tak! Całe osiedla czekają na zasiedlenia itd. Komuś to może przeszkadzać? Pewnie tak. Tak jak i pewnikiem jest, że wirus specjalnie był rozsiewany w różnych punktach kraju. Wirus przedziwny że wstawką genu AIDS i innych atrakcyjności.
Jaki on jest? Trudny.
W walce z nim szczepionka nie wystarczy. Odporność organizmu to podstawa.
Kolejna rzecz - prócz medycznych działań - to to co się fizycznie robi. A robi się ciekawie. Np rozpyla na ulicach cóś. Tym czymś traktuje się ulice, domy, chodniki. Szczególnie te w zwartej zabudowie. Już po wprowadzeniu kwarantanny.
Czy Chiny zwierzają się że wszystkiego? Z pewnością nie. I słusznie. Blokują dezinformację. I zachowują twarz.
Jedno jest pewne, to nie zabawa, nie żart.
Wirus przedostaje się nie tylko drogą kropelkową ale i przez śluzówki. Przylepia się do powierzchni. Jak długo żyje? Cholera wi? Może z braku żywiciela zapada w stan hibernacji? Nie wiadomo. Więc achtung!

I tak sobie myślę, że powinniśmy być solidarni z chińczykami. To bardzo trudny dla nich czas.

sobota, 8 lutego 2020

Postęp

Od ponad roku leżą płytki na podłogę w łazience. Leżą i czekają
. Na ustrojstwo do cięcia. Reszta jest i też czeka. Łącznie z fugą. Więc podjęłam decyzję - jadę. Chodzikiem.
Żeby nie było zbyt łatwo w domu zaczęło mnie przyduszać i kłuć w mostku. Wyszłam, doszłam do szkoły i lipa. Siadłam na chodzik, Młąda pcha mnie do domu. Ona w jedną, ja w drugą. W międzyczasie sprawdziłam czy smok nas dusi. Nie dusi to znaczy że dusi strach.
Dogadałyśmy się. Odwiozła chodzik, przywiozła wózek. I pajechali!
Dojechałam, zakupiłam, wróciłam. A w zasadzie - yśmy.
O cyrkach w moim ciele nie ma co wspominać. Bolało.
Przyjechałyśmy i padłam.
Dopiero po solidnej drzemce dałam radę wstać ale i tak mnie telepie.


  • MŁĄDA jest cudownie uważna i nadzwyczaj opiekuńcza jeśli już zdecydujemy się na wózek czy wyjście z domu. 


piątek, 7 lutego 2020

PS. Ad Indianka

Czemu czasem do niej piszę mimo że jest jaka jest?
Odpowiadam - wiem co to samotność, ostracyzm. Człek traci proporcje we wszystkim. Więc podchodzę do niej z dużą dozą spokoju. I tyle. Żadna filozofia. A wypinać się na osobę w jej sytuacji to jest żadna sztuka.

Piątek

Piątek to jednak dzisiaj a nie wczoraj. 😠 Tak to jest gdy nie ma się kontaktu z ludźmi, nie ma pracy a tv nie pluje w ucho.
Gminne sprawy załatwione. Spacer zaliczony. Ciekawe co będzie po nim. Ostatnio padłam następnego dnia i miałam przykurcze - łaziłam nieco jak pokraka.

Trochę nerwowa jestem ostatnio choć postanowiłam panować nad sobą. Mama coraz bardziej się plącze a ja tego nie znoszę. Gdy zapomina to jeszcze, jeszcze, ale gdy tworzy dziwne kombinacje myślowe czy słowa - no to mnie skręca.
Mimo wszystko staram się panować nad sobą. Cóż - wiek, brak kontaktu z ludźmi, tęsknota za siostrą, bo o Pierworodnej szkoda gadać. Ukochana wnuczka od dawna ma ją w odwłoku. Smutna prawda ale prawda. Wszak ciąża to nie choroba.

MŁĄDA kompletuje dokumenty do wniosku o świadczenie rehabilitacyjne. Na polecenie lekarza. Dzienny oddział nieco zweryfikował diagnozę. Doszła depresja, o czym wiem od dawna. Ale na diagnozę trzeba czekać. Najpierw obserwacja, potem leki. Dobrze że jest wśród ludzi. Dobrze się tam czuje. Jest w coraz lepszym nastroju, choć ostatnio, nie skarży się, o nie!, tylko stwierdziła że smutkiem fakt - szkoda że nie poznam mojego siostrzeńca.
A ja już nie mam siły ani do Pierworodnej ani do Potomka. Oboje wylewają na mnie każde szambo. Wszystkiemu jestem winna ja.  Bo i fakt, szurnę czasem brukowym słowem, krzyknę - głupia jesteś - no i obraża majestatu. Cierpienie na miarę rzezi niewinniątek. Więc dałyśmy sobie po banie i chyba tak jest lepiej. Tęsknię ale cóż, a ona ma święty spokój.

Czujemy się jak wyrzutki, pariasi, nietykalni. Jakby sama nasza obecność, choroba - zarażała.
Szczerze - ludzie z ulicy, obcy są wsparciem. Mają dobre słowo, gest pomocny.
Tak to tak 🙁


czwartek, 6 lutego 2020

No i co?

W poniedziałek rano kosił ojciec siano
Kosił ojciec, kosił ja
Kosiliśmy obydwa

I tak dokoła Macieju przez cały tydzień.  Taka zacna żeńców pieśniczka.

Ja w poniedziałek rano prała. A że sprała wszystkie zaległości wcześniej więc tylko bieżące bambetle. A że wirówką, to trochę trwa.
A we wtorek rano - wstałam i padłam. Chyba kiepsko wyglądałam bo mać śniadanie mi do łóżka przyniosła i zrobiła.

A we środę rano zakupiłam to i owo. Bo Matki Boskiej pieniężnej było. Ekwiwalent za urlop. Cudna niespodzianka, bo z ZUS od listopada ani grosza. Jak żyjemy? Jakoś 😁

We czwartek odwiedziłam Bobolanum, traf chciał że na pogrzeb trafiłam.
Potem do gminy podatki załatwić za mać. Wszystko chodzikiem, brawo ja!
A wieczorkiem po chodzik osobisty, bo chodzę na jezuickim. Czas oddać.
Po chodzik wózkiem bo onym bym  się nie dotarabaniła już. Wracałyśmy do domu wzbudzając lekką sensację.
Najpierw widoczny był chodzik - złożony, pod nim moje chwilowo - niechody, potem wózek a za nim drobnica pchająca ten nabój. Ona spocona ja w formie sopela.
A dziś dalszy ciąg spraw urzędowych do załatwienia znaczy się znów gmina.
Jakby kto nie wiedział to informuję, że dla osób na wózkach, o kulach czy chodzikach są do odbioru numerki uprzywilejowane. Nie trzeba stać w kolejce. Super pomysł!

A tak wogóle czekam na dwa "wyroki". Jeden w sprawie przedłużenia świadczenia rehabilitacyjnego, drugi w sprawie orzeczenia o niepełnosprawności. Tak czy siak myślę nad powrotem do pracy. Nie wiem jeszcze jakiej i w jakim zakresie ale chciałabym. Wszystko zależy od zdrowia.

PS. Systematyczne branie magnezu i b12 daje efekty. Nie mam skurczy i serce nie dolega (tfu przez lewe ramię). No i na tyle na ile mogę postanowiłam się wzmacniać i wychodzić z domu.