i nic dziwnego. wieczorne czekolady zrobiły swoje. brak ruchu też. za przeproszeniem, ruchałabym się intensywnie, ale tu boli, tam strzyka.
ruch w formie chodu dobry, ale na krótko. rowerek, w końcu testowany, masakra. już nie tylko prawe kolano boli ale i lewe. fak!
w związku z powyższym, znajdując się z dala od pokus, zmieniłam sposób a raczej składniki żarcia.
sposobem zwyczajnym jadam, przy pomocy sztućców i talerzy, bez pośpiechu i do syta. do rozpęku.
faszeruję się zielskiem i proteinami. wykopałam węglowodany i dobrze mi z tym. przyznaję się do dwóch kromek pieczywa.
przez tydzień poszło precz 2kg bez żadnego wysiłku. poczekam na większy spadek i zacznę w końcu się ruszać. oby!
waga wyjściowa tydzień temu-68kg(!), teraz 66. a na starcie życiowym 48 w doskonałej kondycji. ech!
ile to kosztuje? 1 kg marchwi, seler naciowy, kapusta zwykła, pekińska, czerwona, nać pietruszki, kg jabłek, rzodkiewek pęczek. cebula, czosnek i co tam wpadnie w łapę. wszelkie warzywa.
minimum 5 rodzai malakseruję z oliwą, solą himalajską, sosem sojowym, cytryną i chili. tego ostatniego nie żałuję.
kupuję padlinę w formie mielonego. miącham bez buły z dodatkami dowolnymi i duszę z warzywami. w saganie mam jeszcze porcję eksperymentalną, bo z ogórami kwaszonymi. pycha:)
ile to może kosztować gdy na śniadanie zjadam 2 łyżki twarogu z k.romką pieczywa, na kolację kromę z miodem. fakt, na rozpuście miałam mus owocowy. lubię przegryźć kawałek kiełbaski, wędliny. tak z łapy. czasem.
surówa na 1 sztukę wystarcza na 4 dni, pulpety to samo.
jeśli ktoś ma chęć to niech liczy.
nie mam parcia na cuda- wianki. chcę schudnąć, a surówki pochłaniam migiem. znaczy się potrzebne.
trzymcie kciuki za spaślaka :)⅝
ruch w formie chodu dobry, ale na krótko. rowerek, w końcu testowany, masakra. już nie tylko prawe kolano boli ale i lewe. fak!
w związku z powyższym, znajdując się z dala od pokus, zmieniłam sposób a raczej składniki żarcia.
sposobem zwyczajnym jadam, przy pomocy sztućców i talerzy, bez pośpiechu i do syta. do rozpęku.
faszeruję się zielskiem i proteinami. wykopałam węglowodany i dobrze mi z tym. przyznaję się do dwóch kromek pieczywa.
przez tydzień poszło precz 2kg bez żadnego wysiłku. poczekam na większy spadek i zacznę w końcu się ruszać. oby!
waga wyjściowa tydzień temu-68kg(!), teraz 66. a na starcie życiowym 48 w doskonałej kondycji. ech!
ile to kosztuje? 1 kg marchwi, seler naciowy, kapusta zwykła, pekińska, czerwona, nać pietruszki, kg jabłek, rzodkiewek pęczek. cebula, czosnek i co tam wpadnie w łapę. wszelkie warzywa.
minimum 5 rodzai malakseruję z oliwą, solą himalajską, sosem sojowym, cytryną i chili. tego ostatniego nie żałuję.
kupuję padlinę w formie mielonego. miącham bez buły z dodatkami dowolnymi i duszę z warzywami. w saganie mam jeszcze porcję eksperymentalną, bo z ogórami kwaszonymi. pycha:)
ile to może kosztować gdy na śniadanie zjadam 2 łyżki twarogu z k.romką pieczywa, na kolację kromę z miodem. fakt, na rozpuście miałam mus owocowy. lubię przegryźć kawałek kiełbaski, wędliny. tak z łapy. czasem.
surówa na 1 sztukę wystarcza na 4 dni, pulpety to samo.
jeśli ktoś ma chęć to niech liczy.
nie mam parcia na cuda- wianki. chcę schudnąć, a surówki pochłaniam migiem. znaczy się potrzebne.
trzymcie kciuki za spaślaka :)⅝
Kurcze, a ja jak tylko zaczne myslec o odchudzaniu, to od razu mam ochote na pasztety, boczki kielbasy itd. Wiec teoretycznie sie nie odchudzam ale staram sie jesc rozsadnie, warzywa i proteiny.
OdpowiedzUsuńZe swiadomoscia ze jak mam naprawde cisnienie na cos nie koniecznie dietetycznego, to ok. Wbrew pozorom dzieki temu mam mniej zachciewajek.
No i basen. Na wszystko inne jestem za klucha i ciezko mi.
Trzymam kciuki za twoje postepy!
i pozdrawiam :)
ps fajnie ze wrocilas