zwykły. 24 godziny.
a zanim nastanie dzień trwają wieczorne przepychanki. kocie. jedna wpycha się przed twarz skutecznie zasłaniając czytany tekst. druga koniecznie chce przytrzymać kartkę, zasłaniając pół strony. zadowolona, że zwróciła na siebie uwagę zaczyna kichać i mruczeć, po psiemu szukając mojego wzroku.
w końcu jakoś dochodzą do ładu. jedna śpi na moich plecach, druga na jaśku.
po co mi podusia? prawda?
kiedy oczy same się zamyają, myśli lecą do Niego. Na krzyżu. Kocham Cię, wiesz? dobranoc. do jutra
odruch wyrobiony mam, że po obudzeniu trzeba wstać. więc kuchnia, czjnik, woda, kawa. papieros. a wcześniej zaspane koty zwlekają się na sztywnych łapkach, bo ścielę łóżko.
kawa, kawa, papieros, papieros, myśli zaczynają nabierać rozpędu.
należy i to i tamto, ale najpierw kuweta i miska dla kocich.
jeszcze to i to.
jak dobrze, że panie śpią. nikt nie rozprasza.
siłą rozpędu dokładam kolejne czynności.
śniadanie, gadanie, czasem foch, wiadomo kogo, czasem tetryczenie i zazłość bez powodu. logicznego.
gryzę się w jęzor, ok, Chustka-pamiętam, nie żreć się. czasem milczę, milczę milczeniem niepokornym.
tłamszę w sobie, duszę słuszność by nie utonąć w kaskadzie słów. czasem coś przygadam, wszak świętym nie jest się od razu ;p, wybuchnę jak wulkan,
wrzasnę, zaklnę szpetnie. i piorę się w duszy po pysku że znów dałam się sprowokować, że nie znalazłam sensownej riposty rozładowującej sytuację.
obiad i po obiedzie i już jakby z górki. dzień się kończy. gadamy, gada, słucham, słucha. gadamy, śmiejemy się, plotkujemy nieszkodliwie. czasem smrodek dydaktyczny poleci. i to nie koniecznie mój ku. ale ku mnie. dzieci tak mają. rodzice przygłupi, trzeba wychowywać. pewnie tak ;)
czy ty mnie wogóle słuchasz. słucham od rana z krótkimi przerwami. system mi się już zawiesza. ok. piszę. piszę, słyszysz.
cisza.
kolacja i kieliszeczek likieru. wyrwanego, zawłaszczonego jakby. wybacz. wybacz.
mydełko, esencja limonki. rozkosz, radość. uczucie niemal zapomniane. cczuję się prawie jak kobieta.
jeszcze tylko On. On, który w tchnieniach jest w każdym momencie. On zawsze. My. On i ja. bez słów, w zażyłości, przyjaźni. Kocham Cię.
a zanim nastanie dzień trwają wieczorne przepychanki. kocie. jedna wpycha się przed twarz skutecznie zasłaniając czytany tekst. druga koniecznie chce przytrzymać kartkę, zasłaniając pół strony. zadowolona, że zwróciła na siebie uwagę zaczyna kichać i mruczeć, po psiemu szukając mojego wzroku.
w końcu jakoś dochodzą do ładu. jedna śpi na moich plecach, druga na jaśku.
po co mi podusia? prawda?
kiedy oczy same się zamyają, myśli lecą do Niego. Na krzyżu. Kocham Cię, wiesz? dobranoc. do jutra
odruch wyrobiony mam, że po obudzeniu trzeba wstać. więc kuchnia, czjnik, woda, kawa. papieros. a wcześniej zaspane koty zwlekają się na sztywnych łapkach, bo ścielę łóżko.
kawa, kawa, papieros, papieros, myśli zaczynają nabierać rozpędu.
należy i to i tamto, ale najpierw kuweta i miska dla kocich.
jeszcze to i to.
jak dobrze, że panie śpią. nikt nie rozprasza.
siłą rozpędu dokładam kolejne czynności.
śniadanie, gadanie, czasem foch, wiadomo kogo, czasem tetryczenie i zazłość bez powodu. logicznego.
gryzę się w jęzor, ok, Chustka-pamiętam, nie żreć się. czasem milczę, milczę milczeniem niepokornym.
tłamszę w sobie, duszę słuszność by nie utonąć w kaskadzie słów. czasem coś przygadam, wszak świętym nie jest się od razu ;p, wybuchnę jak wulkan,
wrzasnę, zaklnę szpetnie. i piorę się w duszy po pysku że znów dałam się sprowokować, że nie znalazłam sensownej riposty rozładowującej sytuację.
obiad i po obiedzie i już jakby z górki. dzień się kończy. gadamy, gada, słucham, słucha. gadamy, śmiejemy się, plotkujemy nieszkodliwie. czasem smrodek dydaktyczny poleci. i to nie koniecznie mój ku. ale ku mnie. dzieci tak mają. rodzice przygłupi, trzeba wychowywać. pewnie tak ;)
czy ty mnie wogóle słuchasz. słucham od rana z krótkimi przerwami. system mi się już zawiesza. ok. piszę. piszę, słyszysz.
cisza.
kolacja i kieliszeczek likieru. wyrwanego, zawłaszczonego jakby. wybacz. wybacz.
mydełko, esencja limonki. rozkosz, radość. uczucie niemal zapomniane. cczuję się prawie jak kobieta.
jeszcze tylko On. On, który w tchnieniach jest w każdym momencie. On zawsze. My. On i ja. bez słów, w zażyłości, przyjaźni. Kocham Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz