system, technika napoju zwanego herbatą jest taki. sięgam loteryjnie do słoja z ziołami i wrzucam co popadnie. zalewam wrzątkiem i juś. zalewam wielką banię.2 litrową. nie mam zdrowia do pierdyliona parzeń. pażeń? hu wie!
trochę trwało odzwyczajanie rodziny od herba thei. w końcu przywykły i nawet nie zauważają, że suszu z kraju środka już nie ma.
dokładnie w podobny sposób doprawiałam dziś mięsiwo. z założenia miało być dla psów, ale świeże, pachnące, więc co tam! doprawiałam nie skrzypem i hibiskusem ale też dowolnie. gorczyca, resztki pieczarek, cebula, czosnek, liście laurowe i curry, ziele angielskie, pomidory suszone, pieprz. zielone to natka pietruszki i lubczyk.
pachnie wyśmienicie, a sos jak na razie smakuje jak poemat. do tego pęczak na tłuszczu z rosołu i gitara.
surówka, którą niestetyż tylko ja spożywać będę, z powodu ostrości też z resztek lodówkowych. czerwona kapucha, fenkuł, cebula, czosnek i cykoria. samo z siebie już dziwaczne. doprawiałam skutecznie podlewając oliwą z chili. no i mam. zajzajer w paszczy.
resztę czasu również dowolnie spędzę. może zaceruję polówkę, może loteria na co innego padnie.
polówka potrzebna na cito, bo w pokoju duchota mimo otwartych okien. część roślin poprzestawiałam, stolik wędruje do pokoju i tym sposobem powstaje przestrzeń na wstawienie łóżka.
może to już dziś będę spać na balkonie?
deszczu nie padaj. plissssss
trochę trwało odzwyczajanie rodziny od herba thei. w końcu przywykły i nawet nie zauważają, że suszu z kraju środka już nie ma.
dokładnie w podobny sposób doprawiałam dziś mięsiwo. z założenia miało być dla psów, ale świeże, pachnące, więc co tam! doprawiałam nie skrzypem i hibiskusem ale też dowolnie. gorczyca, resztki pieczarek, cebula, czosnek, liście laurowe i curry, ziele angielskie, pomidory suszone, pieprz. zielone to natka pietruszki i lubczyk.
pachnie wyśmienicie, a sos jak na razie smakuje jak poemat. do tego pęczak na tłuszczu z rosołu i gitara.
surówka, którą niestetyż tylko ja spożywać będę, z powodu ostrości też z resztek lodówkowych. czerwona kapucha, fenkuł, cebula, czosnek i cykoria. samo z siebie już dziwaczne. doprawiałam skutecznie podlewając oliwą z chili. no i mam. zajzajer w paszczy.
resztę czasu również dowolnie spędzę. może zaceruję polówkę, może loteria na co innego padnie.
polówka potrzebna na cito, bo w pokoju duchota mimo otwartych okien. część roślin poprzestawiałam, stolik wędruje do pokoju i tym sposobem powstaje przestrzeń na wstawienie łóżka.
może to już dziś będę spać na balkonie?
deszczu nie padaj. plissssss