wtorek, 11 kwietnia 2017

zmydlona jestem

tak jak pisałam wcześniej. wstaję, odpalam lapka, kawa, papieros i nie newsy jak niegdyś ze świata, tylko z mydlarni. co tam dziewczyny i chłopaki powymyślały. co zrobiły? jakie nowe wzory się pojawiły. czytam i mam zaciesz.
czytam o mydłach przemysłowych. czytam ich skład. o ble! o fuj! o ćwe!
słowem paskudztwo.
wgłębiam się w przepisy i ustawy. i wyszło szydło z worka. ustawodawva dopuszcza w produkcji dodatki w wysokości 5% substancji niedozwolonych. cudnie, cudnie, cudnie! mogą wrzucić każdą truciznę byle nie przekroczyła 5% produktu.
mnie to już nie dotyczy. sama sobie robię mydełka. dla siebie.

węglowe

od góry: na oleju słonecznikowym z woskiem z olejkiem cytrynowym. brązowe jest z czerwoną glinką, czarne to kakaowe, białe z mazami z dodatkiem kakao waniliowe, a w środku mix białego i węglowego.

rzepakowe z woskiem pszczelim i płatkami róży

da się? da się! a ile frajdy i        nerwów przy tym :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz