widzicie ten płyn z osadem po lewej stronie. ten płyn właśnie to moje lekarstwo. zrobione własnoręcznie. i kilka innych też. nie potrzebuję żadnych Apapów, żadnych leków przeciwbólowych. noszę go sobie w formie bransoletki. działa cały czas. Pogromca bólu. jednocześnie zdecydowanie poprawia nastrój. tonizuje. poprawia koncentrację i pamięć. taky! mogę tylko powiedzieć, mimo moich różnych wątpliwości: dziękuję panie Keshe.
stało się. przedpokój odświeżony. trochę śmiesznie wygląda bo do zrobienia zostały drzwi. potrzebna też wykładzina na podłogę ale już jest o niebo lepiej.
przyjechała Mać. popatrzyła i zaczeła dawać dobre rady. wrrr....
przyjechała i nadaje o pierdołach mało przyjemnych, zupełnie mnie nie interesujących. byłam mało przyjemna. nie toleruję tego. plotek, snucia domysłów na podstawie jednego zdarzenia. głupie to i podłe.
przyjechała, zajrzała do mojego pokoiku: ale tu bałagan jak u Cyganów.
po pierwsze u Cyganow jest czysto. po 2 jak ma być porządek skoro jest tu chwilowo składzik wszystkiego z przedpokoju. pieron mnie trafił. ostatnio tak mam, że na nerwie zabieram się za robotę. więc sory mamuś ale jesteś czy Cię nie ma, malujemy dalej.
zanim wyjechała ściany już schły.
zanim dojechała podłogi były umyte, szmaty w szafie już wisiały. wszystko odpicowane poza żyrandolem. ale to już dziś.
oczywiście nie omieszkałam o tym ją powiadomić. ją i ciotkę. no i oczywiście:
- oj narobiłaś się - no a kto? krasnoludki by zrobiły?
-oj, to jutro będziesz obolała - sory, dane nieaktualne. wstałam jak nówka sztuka nieśmigana. nic nie boli. nic nie strzyka. jest dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz