matka na kardiologii, to wiecie.
ale jak działa teraz system?
w ilu % w naszym przypadku?
1 telefon - skucha/ podać melisę i będzie gites. faul!
2 telefon -podać melisę i coś pod język. w żadnym przypadku sugestii czy polecenia wezwania karetki. wręcz przeciwnie. odradzanie.
3 telefon - wywiad. przyjeżdża karetka. lekarz pyta, sanitariusz odradza wyjazd do szpitala. decyzja matki i moja - jedzie.
i trochę nawet byłoby to śmieszne, gdyby konsekwencje nie byłyby ostateczne.
przez telefon lekarz mądrze mówi - ze słowotoku wyławiam - zawał.
lekarz karetkowy zwija ekg - proszę o wytłumaczenie, opis - czytam - blok i mnóstwo medycznych zwrotów, których nie ogarniam. w końcu lekarz wydusza z siebie. zawał. ale kiedy - to on nie wie. no miała. i kurła durnie pytają czy chce jechać do szpitala zamiast na gwizdku z nią jechać.
o co kaman?
bo były wręcz sugestie żeby została w domu. pozawerbalne, ale łatwe do odczytania.
dodzwaniam się do kliniki.
nic nie powiedzą przez telefon.
dzwonię drugi raz. mówię jak krowie na rowie, żem balkonikowa, żem autobusowa.
gada - czy pani wie, że mama miała zawał 3 dni temu. mniej więcej wiem. tzn teraz już wiem.
nie myslę o tym jakie spustoszenia w sercu zrobiło opóźnione leczenie.
bo nic nie wymyslę.
bierzemy to co jest i żyjemy dalej.
ale jak działa teraz system?
w ilu % w naszym przypadku?
1 telefon - skucha/ podać melisę i będzie gites. faul!
2 telefon -podać melisę i coś pod język. w żadnym przypadku sugestii czy polecenia wezwania karetki. wręcz przeciwnie. odradzanie.
3 telefon - wywiad. przyjeżdża karetka. lekarz pyta, sanitariusz odradza wyjazd do szpitala. decyzja matki i moja - jedzie.
i trochę nawet byłoby to śmieszne, gdyby konsekwencje nie byłyby ostateczne.
przez telefon lekarz mądrze mówi - ze słowotoku wyławiam - zawał.
lekarz karetkowy zwija ekg - proszę o wytłumaczenie, opis - czytam - blok i mnóstwo medycznych zwrotów, których nie ogarniam. w końcu lekarz wydusza z siebie. zawał. ale kiedy - to on nie wie. no miała. i kurła durnie pytają czy chce jechać do szpitala zamiast na gwizdku z nią jechać.
o co kaman?
bo były wręcz sugestie żeby została w domu. pozawerbalne, ale łatwe do odczytania.
dodzwaniam się do kliniki.
nic nie powiedzą przez telefon.
dzwonię drugi raz. mówię jak krowie na rowie, żem balkonikowa, żem autobusowa.
gada - czy pani wie, że mama miała zawał 3 dni temu. mniej więcej wiem. tzn teraz już wiem.
nie myslę o tym jakie spustoszenia w sercu zrobiło opóźnione leczenie.
bo nic nie wymyslę.
bierzemy to co jest i żyjemy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz