poniedziałek, 13 stycznia 2020

Wyprawa

W sobotę zmobilizowałam i siebie i Młądą na wyjazd na Hale Marywilską. Na takie małe zakupki i w celu urozmaicenia życia.
Już po wjechaniu do autobusu zaczęłam żałować. Ucisk w piersi, duszność, słabość, bliska omdlenia.
Młądą za łapę mnie trzymała, wspierała. Dałyśmy radę.
Ostatecznie snułyśmy się 7 godzin w poszukiwaniu dupereli i zaplanowanych rzeczy.
Z jednej strony czas zmarnowany - ale tak to jest gdy się nie bywa w takim miejscu na wciąż, z drugiej - było fajnie a co ważne - po prostu ciepło.
Z pierdamonów nabyta kurkuma jako wspomagacz antyoksydacyjny. Worek ryżu za worek monet.
- może mi ktoś wytłumaczy czemu sklepowy ryż w torebkach po 1 kg zwyczajnie śmierdzi?
Oczywiście dla Młądej suszone rybki.  Pyszota. Zestaw przypraw do potraw różnej maści.
Niestety, tego na czym mi najbardziej zależało czyli świeżej zieleniy, tej którą znam i mi smakuje, nie było.
No i głośnik. Miały być do łapka. 2. Takie zwykłe, najzwyklejsze ale nie było.
Kupiony pojedynczy jesy do wszystkiego. I łapka i telefonu i smartfona i tabletka, mp3. Ustrojstwo wielkości szklanki z mocą. A basy ma obłęd e i głębię dźwięku 😍
Ładowany przez USB. Zarąbisty sprzęcik. I ładny. Młąda obczaiła jak działa z tlf przez blutufa, z lapkiem jeszcze nie. Ale ogarnie. Sprytna i cierpliwa w przeciwieństwie do mnie.
Na ten tydzień zaplanowała małe szlajanka. Różne sprawy około zdrowotne. Nikt tego za mnie nie zrobi a mi włos staje na głowie gdy pomy#lę o wózku. Ale nie ma rady. Jak mus to trzeba 😒

Ps1. Wydłbałam się z domu z wózkiem. I znów kostucha śmierdzi. Tuż za drzwiami. Kogo dopadnie? Na kogo poluje?

PS. 2 udało się. Załatwiła wszystko co chciałam. Trasa Rakowiecka - Niepodległości - Batorego - 2godziny z haczykiem. Boli mostek. 

2 komentarze:

  1. Czas chodzony nigdy nie jest czasem zmarnowanym, pomyśl o neuronach w hipokampie, które mają wycieczkę razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń