No i nastał kolejny dzień.
Na czczo eurytrox, potem concor, a potem - nie wiem.
Nocne przesiadywanie - wtedy błoga cisza - ma swoje wady i zalety.
To czas przemyśleń, wniosków ale i nieskrępowanego hulania myśli.
No i wykluwają się różne rzeczy.
Nie wszystko na wynos.
Ale takie relacje międzyludzkie to i owszem.
Nie jestem już w stanie rozmawiać z synem. Po prostu. Jedno słowo i uciekam by znów nie oberwać.
Jedno słowo to i tak za dużo, ale nic nie poradzę - to mój syn, moje dziecko, choć podła gadzina dla mnie.
W tej nocnej ciszy wracają rykoszetem zdarzenia z przeszłości, żal, że głównie te niefajne. Ale pewnie tak ma być.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle, przestałam być wybaczalska wbrew sobie bo tak modlitwa mówi.
Jest we mnie zwyczajna i nie mała, o nie! wściekłość, złość na ludzi. Na ich małe, bezinteresownie podłości wpychające w ból i rozpacz.
Bezmiar kurestwa zewsząd otaczający przytłacza i topi. Zewsząd napływa syf i nawet gdy robi się uniki coś trafi rykoszetem.
Podziwiam ludzi, którzy mają swego rodzaju pancerz, którzy zaklapkowani idą swoim korytarzem życia. Lecą gdzie chcą. Według celu.
Doktor choruje. Choroba chyba planowa bo z upodobaniem uzupełniał karty pacjentów. Tak przypadkiem się dopatrzyłam.
Ciekawam na jak długo zniknie, bo mi potrzebny.
Babelot babeloci. Je, śpi, wychodzi z piesami na spacery.
Młąda dalej w szpitalu - oddział dzienny. Zmiana leków. Na tych które brała trochę przytyła. Już nie wygląda jak anorektyczka, choć zaczyna jęczeć że jest za gruba, że nie mieści się w ubrania, że martwią ją te ciuchy.
Radę prostą dałam - wyrzuć i problem zniknie. Kupi się nowe. Po cholerę się zamartwiać szmatami. A fajnym, młodym całkiem to już bez sensu. Patrzy na te Anje i zazdraszcza. Czego? Gnatów, wyglądu jak z Oświęcimia?
Zresztą ona na gnatach zarabia, Młąda modelką nie jest, więc gdzie tu problem?
No jest. W braku akceptacji siebie. I pewnie z tym będzie musiała se żyć, bo pewność buduje akceptacja ludzi. Matka to za mało. Matka to bezkrytycznie dziwo z którego zdaniem nie warto się liczyć.
Mówiłam Wam, że jestem babcią? Na oficjalne powitanie i spotkanie czekamy do maja ale Ktosiek jest i to nawet bardzo 🙂
Na czczo eurytrox, potem concor, a potem - nie wiem.
Nocne przesiadywanie - wtedy błoga cisza - ma swoje wady i zalety.
To czas przemyśleń, wniosków ale i nieskrępowanego hulania myśli.
No i wykluwają się różne rzeczy.
Nie wszystko na wynos.
Ale takie relacje międzyludzkie to i owszem.
Nie jestem już w stanie rozmawiać z synem. Po prostu. Jedno słowo i uciekam by znów nie oberwać.
Jedno słowo to i tak za dużo, ale nic nie poradzę - to mój syn, moje dziecko, choć podła gadzina dla mnie.
W tej nocnej ciszy wracają rykoszetem zdarzenia z przeszłości, żal, że głównie te niefajne. Ale pewnie tak ma być.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle, przestałam być wybaczalska wbrew sobie bo tak modlitwa mówi.
Jest we mnie zwyczajna i nie mała, o nie! wściekłość, złość na ludzi. Na ich małe, bezinteresownie podłości wpychające w ból i rozpacz.
Bezmiar kurestwa zewsząd otaczający przytłacza i topi. Zewsząd napływa syf i nawet gdy robi się uniki coś trafi rykoszetem.
Podziwiam ludzi, którzy mają swego rodzaju pancerz, którzy zaklapkowani idą swoim korytarzem życia. Lecą gdzie chcą. Według celu.
Doktor choruje. Choroba chyba planowa bo z upodobaniem uzupełniał karty pacjentów. Tak przypadkiem się dopatrzyłam.
Ciekawam na jak długo zniknie, bo mi potrzebny.
Babelot babeloci. Je, śpi, wychodzi z piesami na spacery.
Młąda dalej w szpitalu - oddział dzienny. Zmiana leków. Na tych które brała trochę przytyła. Już nie wygląda jak anorektyczka, choć zaczyna jęczeć że jest za gruba, że nie mieści się w ubrania, że martwią ją te ciuchy.
Radę prostą dałam - wyrzuć i problem zniknie. Kupi się nowe. Po cholerę się zamartwiać szmatami. A fajnym, młodym całkiem to już bez sensu. Patrzy na te Anje i zazdraszcza. Czego? Gnatów, wyglądu jak z Oświęcimia?
Zresztą ona na gnatach zarabia, Młąda modelką nie jest, więc gdzie tu problem?
No jest. W braku akceptacji siebie. I pewnie z tym będzie musiała se żyć, bo pewność buduje akceptacja ludzi. Matka to za mało. Matka to bezkrytycznie dziwo z którego zdaniem nie warto się liczyć.
Mówiłam Wam, że jestem babcią? Na oficjalne powitanie i spotkanie czekamy do maja ale Ktosiek jest i to nawet bardzo 🙂
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz