Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna, nie wykluczam, że od poprzedniego ustroju, tydzień przepracowałam pełnowymiarowo. Czyli dzień w dzień 8 godzin. Co nie znaczy, że nie pracowałam po 8 i więcej godzin. ale tak prawdziwnie, etatowo to nie.
Stracha nie miałam o czas, jeno czy dam radę. Bo raciczki, bo kręgosłup. A piątkiem lecąc poślizgiem powlokłam się do lerłaka po sedeskę. Poprzednie dwie babelot zdemolował. Ta może przetrwa. Drewniana w białem. Jak kto nie ma niech leci nabyć. Solidny sprzęt za 60 złociszy nie odbiegający w niczym od tych ponad setkę.
A w sobotni poranek, padnąwszy w piątek w okolicach 22- ej, polazłam na Wawrzyszew. Na bazarek. A tu jedno wielkie nic. Pustki. Żadnego handlu. Masakra.
Przejechałam się pod Mirowską. Równie atrakcyjnie. Więc dałam zarobić Rossmanowi. Suche dla kotów, smakoszki dla Wikarego, jakieś babskie pierdółki i szampony. Kilka różnych. Bo przecena, bo bez parabenów i innego syfu, a że formeny? Kichać to. pachną ziłem albo bezonne. Supcio!
Tydzeń pełnowymiarowy z konieczności. Koleżanka wrzącym olejem się potraktowała. Na zwolnienie musiała iść. I tu zaczyna się bajka, pomijając cierpienie:
Przychodzi Szef. Pani Ludko, to co teraz będzie? No normalnie mnie rozczulił. Ale takie te jezuity są. - nic nie będzie. Póki A. jest na zwolnieniu będę do końca. A jak się obrobię to wcześniej wyjdę i rzliczymy to jak trzeba. -dobrze- i tyleśmy se pogadali.Bo aktualny szef do gadatliwych nie należy.
Wyrobiłam się w punkt. Na ostatnią piątkową godzinę zostawiłam se 7 garniturowych spodni. Ostatecznie jak bym się nie wyrobiła to żaden problem. A jednak! Jestem mistrzem!
A lata całe omijałam prasowanie wielkim łukiem uznając, że są ciekawsze rzeczy do robienia.
I tak se czasem myślę, że co ma wisić, nie utonie, czyli co komu pisane to i tak musi to przerobić. Jak z opóźnieniem, to podwójnie.
I jeszcze jedno- gdyby nie modlitwy za nas, pracowników, przez Ojczenaszów, to nie dała bym rady. Nie było możliwości. ale wiara i modlitwa wszystko może.
Przymierzam się do kilku zeczy: Wymiany okularów, dowodu, nabycia oleju z konopii CBD. . I tylko huk wi jak to zrobić, żeby przeżyć. Dowód to pikuś, choć przydało by się do fryzjera poleźć, żeby jakoś wyglądać. Okulary mus, najlepiej + i - w jednem, bo ślepnę na oba końce. Przy okazji okluista, bo chyba zaćma mi się robi. Ech... Olej to głównie dla Młądej. Ponoć rewelacyjne efekty daje przy autyzmie, a i reszcie nie zaszkodzi. taki 15 procentowy to 4 stówki z haczykiem.
Zastanawiam się nad żarciem boraksu. Oczyiście nie łyżkami. W celu uzupełnienia boru. Przytarczyce i te rzeczy. Ktoś ma jakieś doświadczenia? Bo wujek Google dużo gada. ale to tylko net przeca.
Stracha nie miałam o czas, jeno czy dam radę. Bo raciczki, bo kręgosłup. A piątkiem lecąc poślizgiem powlokłam się do lerłaka po sedeskę. Poprzednie dwie babelot zdemolował. Ta może przetrwa. Drewniana w białem. Jak kto nie ma niech leci nabyć. Solidny sprzęt za 60 złociszy nie odbiegający w niczym od tych ponad setkę.
A w sobotni poranek, padnąwszy w piątek w okolicach 22- ej, polazłam na Wawrzyszew. Na bazarek. A tu jedno wielkie nic. Pustki. Żadnego handlu. Masakra.
Przejechałam się pod Mirowską. Równie atrakcyjnie. Więc dałam zarobić Rossmanowi. Suche dla kotów, smakoszki dla Wikarego, jakieś babskie pierdółki i szampony. Kilka różnych. Bo przecena, bo bez parabenów i innego syfu, a że formeny? Kichać to. pachną ziłem albo bezonne. Supcio!
Tydzeń pełnowymiarowy z konieczności. Koleżanka wrzącym olejem się potraktowała. Na zwolnienie musiała iść. I tu zaczyna się bajka, pomijając cierpienie:
Przychodzi Szef. Pani Ludko, to co teraz będzie? No normalnie mnie rozczulił. Ale takie te jezuity są. - nic nie będzie. Póki A. jest na zwolnieniu będę do końca. A jak się obrobię to wcześniej wyjdę i rzliczymy to jak trzeba. -dobrze- i tyleśmy se pogadali.Bo aktualny szef do gadatliwych nie należy.
Wyrobiłam się w punkt. Na ostatnią piątkową godzinę zostawiłam se 7 garniturowych spodni. Ostatecznie jak bym się nie wyrobiła to żaden problem. A jednak! Jestem mistrzem!
A lata całe omijałam prasowanie wielkim łukiem uznając, że są ciekawsze rzeczy do robienia.
I tak se czasem myślę, że co ma wisić, nie utonie, czyli co komu pisane to i tak musi to przerobić. Jak z opóźnieniem, to podwójnie.
I jeszcze jedno- gdyby nie modlitwy za nas, pracowników, przez Ojczenaszów, to nie dała bym rady. Nie było możliwości. ale wiara i modlitwa wszystko może.
Przymierzam się do kilku zeczy: Wymiany okularów, dowodu, nabycia oleju z konopii CBD. . I tylko huk wi jak to zrobić, żeby przeżyć. Dowód to pikuś, choć przydało by się do fryzjera poleźć, żeby jakoś wyglądać. Okulary mus, najlepiej + i - w jednem, bo ślepnę na oba końce. Przy okazji okluista, bo chyba zaćma mi się robi. Ech... Olej to głównie dla Młądej. Ponoć rewelacyjne efekty daje przy autyzmie, a i reszcie nie zaszkodzi. taki 15 procentowy to 4 stówki z haczykiem.
Zastanawiam się nad żarciem boraksu. Oczyiście nie łyżkami. W celu uzupełnienia boru. Przytarczyce i te rzeczy. Ktoś ma jakieś doświadczenia? Bo wujek Google dużo gada. ale to tylko net przeca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz