poniedziałek, 3 czerwca 2013

Sursum Corda

Kilka dni temu miłe spotkanie. W zasadzie śniadanie na mieście i pogaduchy w tym dotyczące pracy. Moja ulubina pracodawczyni jak zwykle niezawodna. Umowa o pracę JEST :DDDD Tarammmmmmm....

Z wieści stolicznych:
- Robienie za słup na przystanku daje swego rodzaju pogląd na pewne rzeczy. Jak wszyscy wiedzą POLICE od lat narzeka na niedofinansowanie itd. Nic bardziej mylnego. Niedofinansowanie? Hm... ? Może podłączeni są pod jaką rafinerię czy co?
Rzecz wyglada następująco. Stałam i czekałam na busa. Był uciekł no i wiadomo. Stałam ok 40 minut. Miałam czas i odpowiednie okoliczności "przyrody", jako, że rzecz działa się w samym Centrum. W tym czasie przez skrzyżowanie przy Rotundzie przejechało~15 pojazdów policyjnych. Te 15-cie, to różne numery i marki. Ale... jeden ze szczególnym upodobaniem patrolował tę okolicę. Mijał mnie ok 5 razy o ile nie więcej. Pasażer - policjant na początku siedział "na baczność', kolejny nawrót - łokieć oparty o drzwi, kolejny - łokieć za oknem, kolejny - okno zamkniete, ale p. policjant w pozycji niemal leżącej. No bo i co to za służba na której nic sie nie dzieje tylko krąży się po kwadracie najblliższych ulic.
Patrole piesze też były, w formie luzackich spacerów. Fajna praca. też tak chcę :p

I tylko pytam się, czemu to ma służyć?

Pokazówka, zastraszanie, cholera wi co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz