poniedziałek, 24 czerwca 2013

Darowanemu koniu

... w zęba nie zaglądasz, ale rewolucja biblioteczna wk... mnie na maxa.
Nowy, "lepszy" system wprowadzony przez miszczów BN oczywiście nie działa. Bo i po co? Ten kto chce pograć w gierki-może na katalogach. I może różności. Ale z własnym kompem podłączyć się pod wifi nie da rady. Trza się zalogować a system nie działa. W związku z tym nie będzie zaplanowanych i na gwizdku postów. I zdjęć też nie będzie :/

A nowa legitymację to ja czniam konkretnie. Wymóg jest zbyt radykalny. Dane bardzo osobiste włącznie z numerem dowodu osobistego. Jak dla mnie lekka przesada. I żadnego zapewnienia, że dane te są poufne i tylko do celów itd.

A cała ta Polona czy jak się zwie zbiór, ksiegozbiór udostępniany w necie to jakaś masakra. Uprzejmy pan w rejestracji poinformował mnie, że będzie dzięki niej można legalnie ściagać nawet obiekty objete prawem autorskim. ?????

Do ściągania to ja mam Legalną Kulturę i podkładać się ani myślę.

Z kotami Pierworodnej na razie ok. Domują. Plany uległy znaczącej redukcji. Likwidacji :D

Z poTomkiem zero kontektu i jest cudnie. Babelot Ciotkuje. Młoda zaCV-iła. Pracodawca milczy.

Uskuteczniana stara gra Gwiezdne Wojny. Krótko i szybko. Po 5 minutach zaczynają się mdłości i ból głowy. O co chodzi?

A ja dogorywam w ta pogoda. Upał mnie wykańcza. Wszystkie okna pootwierane na durch. Wiatrak pracowicie miele powietrze. Działam skokowo. Chłodek- robótki domowe i inne pierdółki, upał i duchota-zalegam jak placek na talerzu. Działa jedynie grawitacja wklejając mnie w podłoże. O drobiazgach jak zawroty głowy nie wspominam boć to już norma.

piątek, 21 czerwca 2013

Pole w upole

Namawiałam się z kumpelą na spacerek. Nie wyszło, jakoś się mijałyśmy. Ale najistotniejszą informację dostarczyłam - Omijaj niedzielą Pole Mokotowskie. Szczególnie przy ładnej pogodzie.

Zagęszczenie ludziów jak na jakiej plaży. Jeszcze nie koszmar ale blisko.

Na zielonej murawie znajdziemy wszystko: koce, ludzie w różnym stanie wytopienia i nasłonecznienia, stada psów, dzieciaków w wieku od 1m > > pasjonatów frisbi (pl),  linoskoczków, machaczy ogniowych, wspinaczy nadrzewnych. Psy w wodzie na trawie, piszczące, skaczące, szczekające. Załatwiające swe potrzeby także w wodzie jeziorkowej- więc miłej kąpieli desperatom i świrom :/, i szczyt szczęścia GRILLOWNICY. Rozkładają się ze swoją wędzarnią gdzie się da i zamiast czegoś na kształt powietrza, najbliższe otoczenia oddycha dymem.
Myślicie, że ktoś się przesunie? Albo wędzarki albo zwędzeni? Nic z tych rzeczy. Każdy twardo okupuje swój kawałek podłogi". Łącznie z rodzinami z maluszkami. Desperaci skretynieni!

A jeszcze 2 miesiące temu było tak cicho i spokojnie. Igloo było i śnieg i kaczuchy  i ośnieżone świerki. I zadymka. Miło było :)

czwartek, 20 czerwca 2013

Metoda koniczynowa

Nie wiem czy zauważyliście, że w różnych latach, różne roślinki rosną w waszych okolicach.

Ja obserwuję tę sytuację nie jako straszne dziwo ale z ciekawością jak pacjent.

Na ten przykład na rodzinnym wybiegu otwockim w ubiegłym roku królowała lebioda i koniczyna. W tym koniczyna. Pogaduchy przy kawie i szybki przegląd zielnika upewniły mnie po raz kolejny, że otoczenie dostosowuje się do naszych potrzeb. Jakby wyrównanie do poziomu "0", dążenie do równowagi. Takie energetyczne co przekłada się na codzienność.

Koniczyna-kwiat, jako zioło jest zupełnie wykluczona z lecznictwa. Czemu? Nie mam bladego pojęcia! Napar działa genialnie na stany zapalne jelit, ma też kilka innych właściwości.

Z koniczyny robi się też mazidło na czyraki, wrzody, trudno gojące się rany i inne zewnętrzne syfy.

Bierzemy koniczynę- kwiaty-nie przekwitłe i zalewamy wodą. Ponieważ zielnik nie podaje w jakich proporcjach, to myślę, że równe ilości wody i zielska. Gotujemy godzinę, przecedzamy przez szmatkę a pozostałe resztki wyciskamy do powstałego płynu. Dorzucamy znów dowolną ilość kwiatów koniczyny i znów godzina gotowania. Czynność odcedzania i wyciskania powtarzamy. Pozostały płyn gotujemy na małym ogniu do uzyskania konsystencji gęstego kremu. W ostatniej fazie należy bardzo uważać, żeby się nie przypaliło, bo wszystko szlag trafi.
Piszą, że jest to jedyne i genialne ustrojstwo. Ja w każdym razie mam zamiar sprawdzić tę recepturę.

Biblioteka Narodowa - zmiany

To dla zainteresowanych, taki krótki wpis. :/

Nastąpiła zmiana dotycząca korzystania ze zbiorów. Zmiana w postaci zminy legitymacji.
Stara, żółta jest bez numeru, nowa, biała w formie karty do bankomatu numery posiada i to one otwierają zbiory na oścież. Do nowej jak i do starej potrzebne jest zdjęcie. Tak zrozumiałam po długim wywodzie jednej z pracownic. Która miała jakiś dziwny żal, ze Bibliotekę traktuje się jak kafejkę internetową.
Cholera! Przecież ta ona biblioteka jak i dziesiątki innych są dla nas i z naszych podatków. Jakby łaski nie robią!!!!

Zmiany były planowane od dawna o czym nikt, nikogo nie raczył zawiadomić, nawet nędznym świstem na stojaku. Nie mówię, że robić nalepy na drzwiach. W koncu BN to staruszka, ma już 85 wiosen :p

Podobno stara, żółta w dalszym ciągu umożliwia korzystanie ze zbiorów czytelni. A nowa, biała po zalogowaniu umożliwia zaklepanie sobie książek i nie tylko zdalaczynnie. Nie wiem, głowy nie dam. Na dziś, nic na białą nie działa. Informatycy kombinowali do białego rana. Skutek jest taki bardziej w standardzie.

A ja cierpię na ciążę pokarmową. Nażarłam się truskawek ze śmietaną i makaronem i jestem ledwo żywa :D

Dostarczycielka

Poranne zadanie wykonane. Czyli wizyta z Młodą w UP. Zarejestrowana, skierowanie - pierwsze w  życiu - do pracy. I naprawdę cudowna osoba- pani urzędniczka - ze świętą cierpliwością do Dzieciątka.

A praca to staż średnio płatny - ale od czegoś trzeba zacząć. Na początku nikt nie ma kokosów.

W zasadzie powinna się zarejestrować już wcześniej, ale ...bała się że nie trafi itd. W rezultacie, gdy przestraszyła mnie solidnie napadem bólu nerki, zebrałam się do k...y i dostarczyłam młodzież.

Dostarczać będę do pracodawcy, do UP i tak dokoła Macieju aż zaskoczy i nabierze pewności siebie.

Trzymcie kciuki


środa, 19 czerwca 2013

Kląsawica

W bibliotece. Siedzi ktoś, facet gdzieś na moimi plecami i kląska w mikrofon naprzemiennie :a raz, dwa, trzy. O! Zmienił na _ jeden :/ Fakulec jeden
Konferencja ma być prasowa

O co chodzi?

Ja myśleć nie mogę...

Bosz... on znów kluka....

A chciałam coś sensownego, ale się nie da.

Tszy, tszy, tszy, jeden dwa tszy ras....uuuuuuciekam....

Koszmar

Ledwo żyję w tym upale. Całą noc rzucałam się jak potępieniec na łóżku. Za gorąco. Za duszno.

Zwykle śpię zawinięta dokładnie w kołdrę, w pidżamie. Wczoraj w stroju Ewowym. A i tak było kiepsko:/

W BIbliotece jakieś próby mikrofonu, instalują stado monitorów. O co chodzi? W tv pewnie powiedzą.

A w południe krótka robótka w studio nagraniowym. Robiliśmy podkład pod CÓŚ. Stado panów i  2 pańcie czyli jo i Młąda.

Podoba mi się taka praca.:D Mogę hurtowo :D, tylko dziecię siarę strzeliło. Wychodząc zaopatrzyło się w dwa napoje. Kur... myślałam, że ze wstydu się spalę. To nie sklep :/ Fak!!!! Zdalaczynnie przepraszam!!!

Mówić do mnie dużymi literami i w oczojebnych kolorach dziś proszę, bo kontaktuję na pograniczu debilizmu. Bleh...

niedziela, 16 czerwca 2013

Asertywna

Pierworodna pozbywa się kotów. Jeden wędruje do schronu drugi MIAŁ zawędrować do mnie! Powód. Jeden kot sra krzywo czyli nie trafia w kuwetę i śmierdzi. Drugi kot - ??? - w każdym razie przeszkadza. Nie Pierworodnej tylko panisku.

Sie pytam? Paniska oczyska chyba widziały co brały???

piątek, 14 czerwca 2013

Metoda na lenia

Wstałam, wypiłam kawę + papierosy.

Mało - jeszcze śpię :/

Podniosłam kufer, wstawiłam wodę, zalałam kawę nr2, Wypiłam, popaliłam.

Siedze jak durnota i zawieszka:?

Nerwa na samą siebie dostałam i jak nie zacznę się opier....

Sama siebie sobą!! Pomogło!! Umyłam w końcu oka do których robiłam podchody od 2 tygodni. Nie żeby były toxic i syf nieprzejrzysty. Czyste były w zasadzie. Trochę przykurzone. A to juz źle. Oczy mnie zaczynają boleć gdy oglądam świat zza lekko przydymionej szyby :p

czwartek, 13 czerwca 2013

Dusznie i

Od jakiegoś czasu nachodzą mnie myśli dotyczące tego co jest PO. Życiu. Nie nachalnie, ale jednak.

Sytuacja związana z Wujaszkiem dała mi sporo do myślenia. I tu od razu zaznaczam, że osoby wrażliwe powinny sobie ten tekst odpuścić .

Rzecz działa się w sali pożegnalnej. Trumna, rodzina i on. W sali zimno, na zewnątrz w okolicach -10C. Sala ogrzewana nie była. Zaręczam.
Pożegnanie, łzy, cisza i ocz.... ja musiałam po swojemu. pochylona nad Wujkiem wyszeptałam co leżało mi na sercu i odsunęłam się. Kilka chwil później Wujaszek miał otwarte usta jakby chciał coś powiedzieć. Dam się posiekać na kawałeczki, ale przekonana jestem, że jego dusza była jeszcze w ciele. Silny, twardy, przebojowy za życia chciał jeszcze mi odpowiedzieć PO. Co? Wiem już.

Tysiące było takich, którzy chcieli przeniknąć fizyczność by dowiedzieć się co jest po. Różne księgi, związane z doświadczeniami różnych ludzi i religii przedstawiają różne wersje.

Raj, nirwana, ciało kryształowe itd.

A ja jakoś coraz bardziej skłaniam się do poglądu, że Oni, nasi zmarli, żyją obok. Nie widzimy ich bo nasze zmysły są ograniczone 4-ma wymiarami. Tymi, w których żyjemy.
Rzecz jest do "przeskoczenia" gdy powiemy temu tu PA, PA. Nie, żeby zrezygnowac z życia, ale przewartościować je. Świat duchowy jest równie realny jak ten fizyczny. Co należy zrobić?

Modlitwa, kontemplacja, aktywność fizyczna i otwarcie się na ine wymiary. Nie BYTY. Wymiary.

Mam pewność, że prócz Aniołów i innych opiekunów, obcujemy też z naszymi bliskimi nie zdając sobie z tego sprawy.


środa, 12 czerwca 2013

Parfuma

Wychodzę z domu i siegam po perfumy. Jedne z trzech wśród całej baterii.
Młoda-Mamo, psiknij się między cyckami. Bedziesz mogła się wachać
Ja- dziecko , ja nie słonica. Trąby nie mam, nie sięgnę nosem. A gościa do wąchania akuratnie nie posiadam.

Bo nie posiadam. I nie temu, że chętnych brak, bo zawsze kto jest w okolicy, ale, że bo nie chcę. Facet PL, wymagający jest nadmiernie. Przynajmniej w wieku jezusowym+. A to on jest Najmądrzejszy, a to ona nie gotuje jak: mama, była żona, była dupa, a to nie sprząta zbyt starannie, a to nie zrywa się bladym świtem i śniadania nie przygotowuje.

Ja w każdym razie nie, i to od lat. A jak już zrobię to oczekuję aplauzu. Bo uważam, że osoby połnoletnie i sprawne fizycznie same są w stanie posiłek sobie przygotować.

Co jeszcze mnie niechci?  Wspólne spanie. W jednym łóżku. To jakaś masakra. Rozumiem - seks, czułości i te duperszwance. Jakoś osobno trudno to sobie wyobrazić. Choc na uparteego? :D

Ale spać? Ze spoconym chrapaczem? Świszczącym, żężącym przez sen. Rozpychajacym się i zabierającym kołdrę? NIGDY!!!

I nie chodzi tu nawet o jedno, wspólne łóżko. Sypialnia jest dla mnie. On może spać na kanapie w salonie. Nie zabraniam :p

Szowinistka?? Broń X! Wspólne wyrko to w wielu przypadkach wstęp do rozwodu.

Nie muszą niedosypiać nocy, żeby wiedzieć, że mam faceta. A kiedy wiem?

Gdy dba o mnie. Gdy poluje dla mnie, karmi mnie. Gdy jest opoką i oparciem a nie trokami od kaleson. A jeszcze przemądrzałe w głupi sposób troki to masakra.

Mój pierwszy małż był kimś takim mimo młodego wieku. Do pewnego czasu. Nie wyszło bo..??? Ale mam do kogo porównywać :D

Drugi też na karmę i intelekt mnie poderwał. Dalej już nic nie było. Niestetyż.  Z tym onym.

Potem, po nim i owszem. Płakać nie będę. Wyliczać też nie. Bo w oczach dzieci jestem rusałko-meduzą niezdatną do niczego :D i niech im tak będzie.

sobota, 8 czerwca 2013

Kałasznikowa mi cza!

Jest pewien człowiek, który od lat doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nawet gdy go nie widzę, nie słyszę. To mój małż nr 2. ( A wiadomo, co pierwsze, to lepsze :p)

Pisałam w ubiegłym roku o naszej wyprawie z Młodą do Kampinosu i spotkaniu z Panią Łosiową. Traf chciał, że całkiem niedawno - może z racji świąt wielkiej nocy, Dzieciątko w ramach kontaktów i konwersacji z ojcem, opowiedziała mu tę historię. I tu zaczyna się mój wkurw! Dziecko przyszło zakręcone jak śmigło, niemal święcie przekonane, że historię z łosiową sobie wymyśliłam, i gotowe mnie pytać, CZEMU Ją tak niecnie oszukałam. Bo jak ch...owi nic się nie przydarza to mnie nie ma prawa! Tylko ja, nie siedzę nad flaszką z zapitą mordą, ale na ile się da, staram się żyć!

Możecie wierzyć lub nie ale ten człowiek wzbudza we mnie mordercze odruchy. Nie ujrzysz ich człecze, bom jakoś wychowana. Ale nienawiść moja, nieco przykurzona i stępiona czasem trwa!

Nie tylko on mnie wkurza. Ło nie! Każda matka nie raz i nie dwa z radością  i szaleńczym błyskiem w oku zagryzłaby swoją progeniturę. Można pisać cuda - wianki, ale takie momenty się zdarzają! I takie - gdy opada wszystko dokładnie i już nie wiadomo co robić.
Bo na ten przykład jak odpowiedzieć-było to wieki temu, na pytanie: do czego służą wiewiórki, lub- czemu mówisz do mnie kotku.

 I zrozumieć, czemu na prostą odpowiedź ( na uprzednio zadane pytanie ), Dziecię chwyta za wtyczkę i zaczyna śpiewać.

No i kot! A w zasadzie nie kot tylko Julka. Wredna, ruda, złośliwa, mrucząca małpa. Celuje dokładnie wszędzie tylko nie do kuwety. Oj, sory! Raz na tydzień trafia-przypadkiem!

Już jej zapowiedziałam, że wyślę ją poleconym do Wojtyszek. Tam będzie miała dobrze a ja święty spokój!!

Ma ktoś chęć na lejącego po kątach persa??? - Jest ostrzyżona-nie ma kołtunów, ma śliczne bursztynowe ślepka jak ze Szreka, długo i wytrwale mruczy w różnych tonacjach, lubi jeść karmiona widelczykiem. Ogólnie nie jest uciążliwa, poza tym jednym felerem. Kto chce???

czwartek, 6 czerwca 2013

...:DD

Przyznam się do pewnej słabości. Ojjj, niektórzy pomyślą:-Ale wiocha!, inni skrzywią się na maxa.

Mam tę słabość od kilku lat. Zaraziła mnie nią Pierworodna, która z tych klimatów daawno wyszła. Dobszszsz... macie....... to filmy z Shah Rhuk Khanem. Mam takie skrzywienie i trudno. Walczyć z nim nie będę.

Żeby nie bylo, że to tylko "bollywood" , od razu informuję, że ma on na koncie kilka ważnych społecznie filmów. z przekazem. A reszta to mit i zabawa. na ten przykład "DON". Oczywiście w konwencji indyjskiej, czyli wstawki muzyczne i  mnóstwo niedociągnięć, ale jeśli masz fazę na " świat jest BE i nikt mnie nie kocha", to Jego filmy rozpuszczą to  ZUO!

Klocek czyli Drab we wlasnej osobie

                                            Niemowlę :D

Oba miśki stanowią dziś jedynie  marne zewłoki. Wypatroszone dokładnie z upodobaniem wciskane są każdemu do zabawy. Wciska je gdzie się da: w stopę, pod kolano - byle nie w ręce. Kotu też wciska - bez rezultatu :D


Kwiecień-plecień. Pierwsze spacery z Lalą

Drabek - profesorek. Spojrzenie skupione, pełna koncentracja :D

Kwietniowe igloo.

No i mało wiosenna główna alejka an Polu Mokotowskim


środa, 5 czerwca 2013

Po powodzi

Telewizja i inne media bezustannie informują o powodziach w UE.

Angela daje powodzianom 100 000 000ojro? Bo potrzeba i w ogóle wiadomo.

U nas trzeba się zgłaszać, dopominać, słać  pisma  a i tak nic nie jest pewne.

Irytuje mnie taka sytuacja. Po co jest sołtys i inna władza? Powodzianie powinni móc na spokojnie odbudowywać swoje domy a władza przez nich wybrana powinna załatwiać wszystkie sprawy w ich imieniu. Słać pisma o zapomogi, pisać wnioski, bić się  nich jak o niepodległść!!


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Sursum Corda

Kilka dni temu miłe spotkanie. W zasadzie śniadanie na mieście i pogaduchy w tym dotyczące pracy. Moja ulubina pracodawczyni jak zwykle niezawodna. Umowa o pracę JEST :DDDD Tarammmmmmm....

Z wieści stolicznych:
- Robienie za słup na przystanku daje swego rodzaju pogląd na pewne rzeczy. Jak wszyscy wiedzą POLICE od lat narzeka na niedofinansowanie itd. Nic bardziej mylnego. Niedofinansowanie? Hm... ? Może podłączeni są pod jaką rafinerię czy co?
Rzecz wyglada następująco. Stałam i czekałam na busa. Był uciekł no i wiadomo. Stałam ok 40 minut. Miałam czas i odpowiednie okoliczności "przyrody", jako, że rzecz działa się w samym Centrum. W tym czasie przez skrzyżowanie przy Rotundzie przejechało~15 pojazdów policyjnych. Te 15-cie, to różne numery i marki. Ale... jeden ze szczególnym upodobaniem patrolował tę okolicę. Mijał mnie ok 5 razy o ile nie więcej. Pasażer - policjant na początku siedział "na baczność', kolejny nawrót - łokieć oparty o drzwi, kolejny - łokieć za oknem, kolejny - okno zamkniete, ale p. policjant w pozycji niemal leżącej. No bo i co to za służba na której nic sie nie dzieje tylko krąży się po kwadracie najblliższych ulic.
Patrole piesze też były, w formie luzackich spacerów. Fajna praca. też tak chcę :p

I tylko pytam się, czemu to ma służyć?

Pokazówka, zastraszanie, cholera wi co!

sobota, 1 czerwca 2013

Qmam powoli

Dzionek zaczął sie miło. Cicho, spokojnie. Nawet Kloc nie molestował. Młodzież wyszła odcedzić piesy i w zasadzie byłoby ok gdyby...Młądzież nie zaczęła się jak zwykle wymądrzać, narzekać i margolić. Szczęście, żem rano średnio kumata pomimo 2 kaw. Jej szczęście. Bo udało mi sie NA SPOKOJNIE wyłuszczyć ten pieroński defekt. I quma w czym rzecz.

Ja ogarniam się niespiesznie. Organizuję siebie po raz tysieczny po kolejnym resecie. Wkurzające to. Znów odbijać się odedna :/, fuj!!!

W każdym razie rozmowy wstępne via tlf wykonane. Namówione my na pogaduchy. Może coś zakwitnie.

Plan ambitny mam powysyłać trońkę CV-ek. Pożyjemy - zobaczymy.

Klocek na spacerze wysmarował się padliną.Woniał jak zdechły szczur czy inne paskudztwo. Uprany i pachnacy postanowił sie powycierać. Wybrał na to podłogę w p. pokoju. Hmm.. gupi? Obok jest dywanik. No halo!!
W związku z chwilowym niedoborem karmy-suchej, psy dostawały ryż z miesem, a potem gryczaną + mięsko z wkładką warzywną.  Młoda zaczęła powracać do domu z gównianymi, niewykorzystanymi torebusiami.

- Mamuło, on prawie nie sra. Taki małe gluty czasem wykona. Nie na co zbierać!

To jakby oczywiste. Naturalne, prawie w 100% przyswajalne jedzenie nie tworzy produktów odpadowych. Tylko co tak naprawdę znajduje sie w karmie, że stawia i on, i inne piesy takie kloce?

Od wczoraj bolała mnie głowa. Na noc jakoś przestała, a rankiem znów zaczęła nadawać. Ileż można łykać prochów.? Zeźlona uwaliłam się na łóżku z głową na podłodze - na zasadzie - albo ona albo ja. I przestała  boleć. I jakby lepiej qmam :p
Zachęcona wynikiem postanowiłam ruszyć cielsko i uskutecznić nieco gimnastyki  + elementy jogi. Jest OK.

Gdyż albowiem doopa zaczęła znów rosnać a tego nie chcemy, o nie! Doopa ma być odpowiednia, nie za duża, kragła i miła dla oka. Proporcjonalna do reszty i drobnej kosci właścicielki.
Wracam do siebie. :D

PS> strasznie spodobało mi się to "Q"