poniedziałek, 14 października 2019

Powiatowy

Przedwczoraj mnie rypło. Ciśnienie skakał jak głupie. Tętno ponad 120. Usiłowała przeczekać. Nie pomogło. Zadzwoniłam na 999. Przyjechali. Lekarz wysłuchał co miałam do powiedzenia. Sanitariusz naburmuszony połączył mi ekg z tekstem - i po co to wszystko?
Zabrali na izbę na badania. Na dzień dobry lekarz dyżurny - co to? Worek jaki się rozpruł? Ciągle kogoś przywożą.
Po pół godzinie połączyli ekg. Ok. Pizga mną co jakiś czas. Przypadkiem zobaczyłam wykres z tego momentu. Pizga też serce. Konkretnie. Jutro mam psychiatrę. Poproszę o zmianę leku. Albo zmniejszenie dawki. Bo naprawdę mam już tego serdecznie dość 😠
Pobrali krew. Czekam na wyniki. Sanitariusz 2 razy się wbijał. Krew nie leciała. Nic to.
Znów wołają na pobranie. U wszystkich pacjentów wyszła hemoliza 😁
Tym razem pielęgniarka. Poszło sprawnie.
W sumie 4 wkłucia ale kto by się przejmował 😁😁
Ciągle piecze i boli w mostku. Lekarz stwierdza - podamy pani kroplówkę z lekiem na żołądek. Jak przejdzie to znaczy że to to. Jak nie przejdzie to znaczy, że serce. 😁😁😁 Bo w powiatowym kardiologia nie ma 😁😁😁😁
Leczenie na zasadzie - uda się albo się nie uda. Jak to rzekł sanitariusz - trzeba być dobrej myśli. 😁
Kontrolnie sprawdziłam ten lek. Nie bardzo mi pasował do tego co biorę. Odmówiłam.
W powiatowym także psychiatry nie ma. Bo i po co? 😁😁😁 Jakieś konsultacje? Po co?

Ostatecznie wróciłam taxi do domu. Słaba jestem okropnie.
Dobrze że Młąda przyjechała.
Ciągle mnie telepie.

A dziś z Młądą do kliniki. W końcu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz