środa, 24 lipca 2019

Byle do przodu.

Komisja lekarska przyznała mi świadczenie rehabilitacyjne. Na kilka miesięcy.
Oczywiście pogo w gabinecie i w drodze do domu mimo hydroxyziny. W domu znów pogo po kilku godzinach. Dziś rano też w Otwocku.
Coś dłubię na działce ale co chwila mi się robi słabo. Mega zawroty głowy i lekkie drgawki.
Rano przed wyjściem do ogródka zrobiłam sobie relaksację Jacobsona bo w środku wrzało. Potworne napięcie i szalejące emocje. Pierwszy raz od wyjścia że szpitala takie show środkiem.

Z ogródkowych spraw: sąsiad będzie mi oddawał swoją biomasę. Jupi 😁
Poranna tradycja to zbiór popsi. Dosadziłam dziewannę. Babelot gdzieś wyhaczył 🙄
Przesadziłem brukiew. Rozsadziłam sałatę.
Podlałam ogródek i grządki.
Zaczyna się czas zbiorów.
Pomidory dojrzewają, patisony gotowe do jedzenia.
Zaczyna się też czas kieszonek.
Niekonwencjonalnych.
Liście chrzanu, dyni, patisona. Ogórka w dalszym terminie.
Dynię jakoś przetrwały i chyba zawiązują otwocki. Na bieżąco będzie szpinak nowozelandzki.
Doopy różnorodność nie urywa ale coś jest.
Jarmuż obsiadły mszyce. Czekam na biedronki, żeby im dały łupnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz