piątek, 15 czerwca 2018

Padam

Po ostatnich upałach, nawale roboty - bo to i zastępstwo i swoje dalej ciągnę - padłam. Kicham, prycham, kaszlę  nie zdziwionam. Kilka czynności w dusznym, nieprzewiewnym pokoju  ot ciurkiem cieknie. Za chwilę gdzieś się przeszłam - przeciąg - na plecach lodowaty kompres mokrej koszulki. Usiłuję podciągnąć to pudełko na człeka na jakiś wysokoobrotowy poziom  i więdnę na samą myśl.
Ogarniać trzeba Młądą. Bez względu na wzystko wykopałam do up. Uffff.... Jeden punkt zaliczony. Wczoraj alka by przepisała się do innego lekarza. Uffff... Udało się. Dziś miała pójść po numerek. Zaspała. Czekamy do poniedziałku, a ja będę dzwonić. Może się uda.
Tlf z pracy. Zginął klucz do pokoju. Mać ma nas nawiedzić. PoTomek rozstał się z panną, więc ma zbędne rzeczy do wrzucenia do mnie. Gdzie mam je upchnąć????


Popiszę o trońkę spokoju. Jutro do pracy. Bym chciała odpocząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz