sezon na zielsko trwa. szlajanko za zielskiem też takie tam drobnice jak zwisy klonowe, troche wierzby, kilka pęków pokrzywy dotargane do domu. a w gratisie kleszcz.
wczepił się piekielnik tuż pod łopatką. problemu nie ma. łapą sięgam ale z wyjęciem gorzej bo zły kąt do uchwycenia i wogle nie widzę. słowem nieporęcznie. bezmyślnie budze Młądą.
-kleszcza mam.
nadstawiam plecy.
-weź no go wyciągnij
no i wyciągnęła. odwłok. reszta została.
nic dziwnego. bladym świtem instrukcja: powoli, ruchem obrotowym i delikatnie ku sobie nie dociera. w środku dnia pewnie też by nie dotarła, bo ona wie lepiej. co jej tam będzie kretyn tłumaczył.
finał: dłubanie w mem ciele igłom w celu wydłubania resztek. konsekwencja: wlaz głębiej. morał: umiesz liczyć, licz na siebie.
poranne darcie ryja, na mnie, na mać. bo to moja wina, że tak rano, że poprosiłam o usunięcie i wogle zamknąć paszcze bo złe.
siedze z resztką robala i zastanawiam się co dalej.polezę na wołoską a tam chirurga nie będzie. i czekaj ludziu huk wi ile. będzie, nie będzie? bo tu już chirurg. żadna piguła nie znieczuli, dziurki nie zrobi i nie wyjmie.
poczekać do poniedziałku i poleźć do przychodni? przeca nie pomogą.
XXIw. Warszawa. i kleszczowy problem. bo gdybym była psem to kasa w łapę i problem od ręki załatwiony.
pocieę, że może nie ma goowna w sobie, pocieszam się, że ten urwany odwłok to nie wina Młądej. pocieszam się.
oreliozę się zdycha.
pierdzielić. co ma być to będzie.
wczepił się piekielnik tuż pod łopatką. problemu nie ma. łapą sięgam ale z wyjęciem gorzej bo zły kąt do uchwycenia i wogle nie widzę. słowem nieporęcznie. bezmyślnie budze Młądą.
-kleszcza mam.
nadstawiam plecy.
-weź no go wyciągnij
no i wyciągnęła. odwłok. reszta została.
nic dziwnego. bladym świtem instrukcja: powoli, ruchem obrotowym i delikatnie ku sobie nie dociera. w środku dnia pewnie też by nie dotarła, bo ona wie lepiej. co jej tam będzie kretyn tłumaczył.
finał: dłubanie w mem ciele igłom w celu wydłubania resztek. konsekwencja: wlaz głębiej. morał: umiesz liczyć, licz na siebie.
poranne darcie ryja, na mnie, na mać. bo to moja wina, że tak rano, że poprosiłam o usunięcie i wogle zamknąć paszcze bo złe.
siedze z resztką robala i zastanawiam się co dalej.polezę na wołoską a tam chirurga nie będzie. i czekaj ludziu huk wi ile. będzie, nie będzie? bo tu już chirurg. żadna piguła nie znieczuli, dziurki nie zrobi i nie wyjmie.
poczekać do poniedziałku i poleźć do przychodni? przeca nie pomogą.
XXIw. Warszawa. i kleszczowy problem. bo gdybym była psem to kasa w łapę i problem od ręki załatwiony.
pocieę, że może nie ma goowna w sobie, pocieszam się, że ten urwany odwłok to nie wina Młądej. pocieszam się.
oreliozę się zdycha.
pierdzielić. co ma być to będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz