wtorek, 29 września 2015

lalowany dzień

cóż, słowo się rzekło, kobyłka u płota. lala wysterylizowana.
piąta rano pobudka. kawa i te rzeczy, pierwszy zgrzyt o pierdołę. pierwszy foch.
świńskim truchtem do metra, kurc galopkiem do busu i jadziem. a młoda stresu nie ogarnia więc jeeedzie po mnie, jedzie. gorzkie żale, pretensje, wszystko miemal publicznie. finał-żygać mi się chce  gdy czuje od kogoś smród papierosów. cedzę przez zęby- zamknij już buzię. zapowietrzenie.kurtyna.
dojechalim, poczekalim na weta. poszlim w pireneje przeczekać zabieg. zakotwiczyła w sklepie. poczekam bo zimno. bo sie przyziebię, bo coś złapię. menralne relanium zażywam. kurtyna.
zgarniamy sucz ze stołu, owijamy w kocyk, torba i do busu. po drodze: krzywo niesiesz, źle idziesz, nie te nogi- kufa, nie mam innych-podtrzymuj głowę, daj, nie daj. szszszszszsz...kurtyna
droga do domu: ty nigdy nie dopasowujesz sie do mnie, ty zawsze po swojemu, ty mnie nie rozumiesz. groźba karalna- zaraz w łeb dodtaniesz. cisza. kurtyna

na poniedziałek będę starała się ustawić jaja drabełowe. tu będzie wesoło. bardziej. bo to niuniuś mamusiowy. zawiozę, będę się trzymać z dala. asysta li tylko. pewnie będzie targała klocka na rękach. szykuje się niezła imprezka.
ostatnia do odstrzału alasia. ale to po 20-tym. dzieło będzie zwieńczone. całe 3 sztuki za góra 6 stówek. i temu właśnie nie w warszawie tylko poza. i po znajomości, po kosztach.

znów stoi i nadaje. matka, babka, miejsca. swawolnie przeskakuje z tematu na tmat bez chwili przerwy czy zmiany intonacji.

są takie chwile, gdy marzę by znalazła swoje miejsce w życiu w pewnym oddaleniu od mła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz