środa, 9 września 2015

czas

-jadę po zakupy. zbieraj się/ jedziesz?
-tak

i tu następuje coś co wywraca mnie na drugą stronę. otwieranie szafy, wyciąganie pierdyliona ciuchów. finał? nic ni pasuje! otwieranie tapczana z szafą nr 2. skrupulatne układanie szmat w słupeczki dokoła. na podłodze, krześle. mija godzina, dwie. ja skręcam się jak robal w konwulsjach, krew tryska mi wszystkimi porami, brzydkie wyrazy mielę najpierw cicho potem z mogą gromu. w końcu odpadam. wkurw, bezsilność. - ja pierdolę!

odpadłam skutecznie. budzę jak budziłam. informuję, w jakim terminie wychodzę i to robię. robimy, razem. op prostu sobie odpuściłam. i w stosunku do młądej i starszej. jest mi lepiej.
odpuszczam sobie wiele rzeczy i relacji. :nie to nie! bez łaski. nie chcesz, nie zależy ci, to się bujaj. nie potrafisz się zachować to spadaj, bo JA nie mam żadnej przyjemności z kontaktów z tobą. nie doceniasz mnie. dla mnie zero problemu. docenisz, gdy odejdę. nie potrafisz porozmawiać, patrzysz z pogardą, traktujesz jak oszołma? to twój problem. odchodzę. wychodzę z każdej chorej relacji, która mnie rani i nie buduje. po co mi to?
przestałam wchodzić w intencje innych, w ich motywację, problemy. nie rozwiążę ich, nie interesują mnie, ten bagaż jest mi nie potrzebny. któtka piłka. albo mi z kimś dobrze albo nie. albo mnie to buduje, rozwija, albo wkopuje w dołek. teraz wybieram. w każdym momencie mam taką możliwość.

szkoda mi mojego czasu. on dla mnie jest cenny. dla kogoś innego nic nie znaczy. bo i niby czemu. dla mnie jego czas o tyle się liczy o ile czerpię z niego korzyść. wszelaką. nawet bolesną. tak! przez ostatnie 2 lata, o 2 lata za długo, przyglądałam się pewnym sytuacjom. i wierzcie mi, nawet osoby, które znasz dziesiątki lat potrafią niemile zaskoczyć. ale bez obaw. wnioski wyciągnięte. błędów również w taj dziedzinie już nie popełnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz