środa, 4 grudnia 2019

złego diabli nie biero

żyję i żyje kocioł zwany Wikariuszem. od ponad tygodnia siedzi u doktorka pod kontrolą. na koniec tego szykuje mu się operacja pęcherza i likwidacja pomponów. taki live.
jak siedzę w chałupie to jest ok, wyjdę - zaczyna pizgać.
jak cosik porobię - pizga serce.
płuca na dobrej drodze. nie ma na szczęście dramatu. doktorek powiedział, że wyjdę z tego.
- zawsze mówiłam że papierosy mi nie szkodzą 😄😄😄😄
hormony tarczycowe jak to hormony - skaczą.
ucho ciągle dolega. chyba znacię tę historię, ale przypomnę.
kilka lat temu, więcej jak z 5, to pewne, cosik mi zaczęło w uchu zgrzytać, skrobać. jakby robal. zgłosiłam domowej. domowa wystawiła kwit do laryngologa. na laryngologa swoje odczekałam . zajrzał, wydłubał woskowinę - ucho potem przez pół roku mnie bolało, a jak mi zgrzytało w środku, tak zgrzytało. doszło wrażenie jakby przesuwania się czegoś pod czachą.
mówiłam to jednej doktorzycy. nastała nowa - drugiej. trzecia. no i wuj. patrzyli na mnie jak na debila i tyle. ból promieniował na szczękę. myślałam, że to ząb, wyrwa łam jak się okazało po fakcie zdrowy. ćmienie bólu jest 24 na dobę. do dziś przelazło na drugą stronę. i znów wuj. ale do czasu. do zrobienia tk. a przedtem był rezonans. na rezonansie lekarz zwrócił uwagę na ucho asystentce, mnie gdy pytałam o co chodzi - olał. a ja mam tam komórki bezpowietrzne, cokolwiek by to znaczyło. i kurła ciągle boli.
pomyślicie pewnie, że jestem hipochondrykiem. nie jestem. chcę być zwyczajnie zdrowa i sprawna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz