czwartek, 4 kwietnia 2019

Nadzieja

Co to ja wczoraj robiłam?
A! dojechałam z Otwocka do Wawy przed czasem, za co dostałam zjeb od Młądej, że oszukałam (asberger )
Ja oburzona - no heloł - to Ty nie przestawiłaś czasu. i w budziku i kompie ( zaiste zabawne )
I radośnie pewna z własnej nieomylności pognałam na spotkanie z psychologiem.
- ma pani jeszcze 1,5 godziny do spotkania 😀
No i hooj strzelił moją nieomylność.

Pogadanka jak zwykle, na koniec się poryczałam z ulgi, nadziei, że ktoś mi pomoże, że będę miała jakiekolwiek wsparcie. bo na razie nic. od rodziny przedewszystkim.
- pani wszystkich - matka, córka, Lilowatość - wspiera i pomaga i sama z tym wszystkim. i z chorobą ☹
Życie.

Nawet nie napisałam i nie mówiłam nikomu, że rodzina ma zadbać o mnie, kupić np inhalator, bo i tak nic z tego. w każdym razie samo to spotkanie już dużo dało.
Obudziłam się przerazżona i od razu słodka myśl:
- nie bój się, będzie dobrze, nie jesteś sama.

Kto tego nie doświdczył, nie zrozumie.
Ulga w cierpieniu i nadzieja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz