niedziela, 29 stycznia 2017

Żarna czy krypta?

   ( wersja niedosłowna )nudno Ci u nas wieczorami. każden jeden, poza babelotem, siedzi przy monitorku.
tym razem coś mnie podkusiło na rozmowy w stylu lekkiem.
zaczęło się od opcji poza warszawskiego leża rodziny a skończyło się na moim od czapy - ale pamietaj, nie że już, ale broń buk, nie chcę do trumny. za te psiąt lat np. bo wiesz-tu lecę przypomnianym argumentem-leżeć odłogiem w jednym miejscu do czasu porachunków, tfu!, wskrzeszenia, eee..... no! sądu ostatecznego, to lipa, kicha i w ogóle wypraszam sobie.
z pokoiku słyszę-tez bym nie chciała, żeby Cię robaczki jadły mamuniu,
tak! robacków nie chce, fazy płynnej przechodzić też....o fu.......szybko przeskoczyłam na Tybet.
pytam Młądej-oglądałaś Kunduna? nie...hm...dziecię nie ogląda nic prócz ulubionych aktorów, filmów o niewyjaśnionych i słucha muzy. tyle. Więc objaśniam pokazując jak mnisi dzielą pudełko na człowieka, jak kuraka, po stawach i tłumacze, że skarmiają ptaszokami, gnaty miażdżą i też wydają na posiłek. tłumaczę przemieszczając zadek do swego biura i dali słysze cichutkie
-a potem ptaszki srają Tobą mamusiu
padam ze śmiechu. wizja jest cokolwiek jedyna . zabawna. więc dokładam jeszcze urzyźnianie ziemi, życie w roślinkach i innych stworzonkach.
pamiętaj! Żadnych takich, żadnych grobów, kurna urna i tyle. na szczyt i będę sobie latała. a Ty na pociechę se odsyp kawałek, żebyś się mogła matce czasem na kawałku memłona wypłakać.
pomysł się spodobał. Córkom. mojej maci nie.
z prędkością światła znikła u siebie
a rano była zemsta szejtana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz