poniedziałek, 2 czerwca 2014

Pomiędzy

Pozazdrościłam? To niewłaściwe słowo, raczej uznałam za słuszne posiadanie własnego ogródka ziołowego. I tak pomiędzy światem zewnętrznym a środkiem powstał na balkonie ogródek.

Na ścianie grzecznie rosną trawy, w dużej skrzynce lubczyk, bazylia, tymianek i jakieś cósie, które wysiałam, podrosły, przesadziłam i zapomniałam cóż to jest. Norma :D

Pierworodna nabyła 2 krzaczorki malin. Odmiana żółta i czerwona. Rosną jak wściekłe i nawet zapylone mną ;p owockują.

Jakieś kwiatki wysiałam ale coś kiepsko wschodzą. Pomidory zginęły tragicznie połamane kocią łapą. Ogórki jakby budzą się do życia. Coś z tego będzie? Poczekam.

Bluszcz wykopany nad Świdrem zameldowany w skrzynce. Mamy duuuuże oczekiwania względem onego. Ma piąć się po kratce i robić urodę.

Coś bliżej nieokreślonego, kwieciste pnącze, barwy-losowej, będzie zainstalowane po obu stronach balkonu. Ma się piąć i znów - upiększać. Jeśli czerwone, to git, jeśli w kolorze majtkowego różu to won, białe mnie dobiją. Cóż, jest ryzyko, jest zabawa :p

Chciałam nabyć zwisłe truskawki, ale cena 30 zł za zwis jest przesadna. To samo dotyczy pomidorów. Koktailowych. 20zł? Sori, to nie dla mnie.

Na razie napawam się ocznie pięknymi pelargoniami. Soczyste, głębokie bordo?, fiolet? Coś pięknego!

Zapomniałam buchnąć spod śmietnika solidne, drewniane skrzynki. Takie jak niegdyś były w sklepach na owocki. Może jeszcze się pojawią? Kto to wie?

Sąsiada muszę napaść i uprosić coby mi kilka solidnych haków zainstalował na balkonie. Na zwisające kwiecie.
Dzieje się i będzie się działo.

Pomysł miałam pieroński żeby na solidnie zabezpieczoną podłogę na balkonie połozyć trochę trawy z rolki ale się opamiętałam. Choć fajnie by było rano wyleźć sobie bosą stiopą na rosę. Chyba być powinna?
Może za rok zrobię ten eksperyment?

Pożyjemy, zobaczymy.

A w domeczku różniście. Ponieważ nieco zmieniły mi się preferencje, w rodzinie zasiedziałej powstaje bunt i wrzenie. Że jak to? Że co ? Wróg jestem teraz nr 1 dla Dzieciny, Mać zastanawia się czy strzelić focha już czy za chwilę, bo o pretekst trudno, choć szuka, szuka :)

Nic to, damy radę. Ja i mój duch :)


2 komentarze:

  1. Bardzo drogo w tej we Warszawie ;))) ...ja nabyłam truskawek zwisłych za cenę 30zł aż 6 sztuk :))

    Musi być pięknie na Twoim balkonie :)

    Pozdrawiam...z zimnego wygwizdowa, niestety :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie takei straszne ceny?
    Pomidory koktajlowe to taniutko mozna kupic,jakies 4-5 zł za sadzonkę. Poszukaj dobrze a rosną rewelacyjnie i szybko.

    Udanych plonów!

    OdpowiedzUsuń