wtorek, 1 kwietnia 2014

Zdrówko inaczej

Do niedawna nie miałam problemu z zapisaniem się do lekarza I kontaktu zwanego rodzinnym.
Było i się skończyło! Za dobrze było?

Rewolucja zawitała też do mojej przychodni. Wprowadzono limity. Na bezpośrednie zapisy człowiekiem kolejkowym. Bo telefonicznie to już zapomnij. Limit dzienny na jednego lekarza ustalono na 6 osobokolejkowiczów. Reszta na odleglejsze terminy. Jakie? No, środek maja??? Z grypą na ten przykład czy cóś.

Dla mnie jako pacjenta jest to totalnym idiotyzmem. Dla przychodni czyli właściciela jest to dobry sposób na zapewnienie sobie ciągłego, stałego przypływu gotówki. Może!
Mnie to raczej nie zachwyca i w związku z tym zmieniam przychodnię i lekarza. Bez łaski. Przychodni i lekarzy jest jak psów. Wybierać i przebierać można.

Już wielu znajomych podjęło takie działania. Ciekawa jestem czy coś się zmieni, czy dalej jak debile będą się ograniczać. Z pewnością ten kto odszedł już nie wróci. Ale to nie mój bal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz